15-letnie AMG za niecały milion, które nigdy się nie znudzi. Ekologia? Odpuść sobie

Jeśli masz do wydania milion złotych, możesz rozważyć zakup np. SUV-a od BMW, modelu XM, który okazał się totalną klapą sprzedażową. Możesz także kupić nowe Porsche 911 – które, owszem, jest świetne – ale w perspektywie najbliższych lat będzie traciło na wartości. Alternatywnie, możesz zdecydować się na 15-letniego Mercedesa SLS AMG, który na wartości już nie straci i zapewni Ci tyle radości z jazdy, że zapomnisz o tych pieniądzach.

Ośmiocylindrowy silnik 6,3 – a właściwie 6,2 litra – generuje 571 KM. Od zera do setki w 3,8 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 317 km/h. Doskonale pamiętam 2010 rok, gdy miałem okazję pojeździć tym modelem po niemieckich autostradach. Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że za 15 lat ten samochód będzie bardziej pożądany niż wtedy.

W Polsce na sprzedaż są cztery egzemplarze

Sprawdziłem największy polski portal ogłoszeniowy i okazuje się, że dostępne są cztery egzemplarze, z reguły w bardzo dobrym stanie. Ten, który zainteresował mnie najbardziej, kosztuje 959 tys. zł. Został wyprodukowany w 2010 roku, jest 100% bezwypadkowy i przejechał zaledwie 48 tys. km. Chyba nie muszę dodawać, że to naprawdę niewiele jak na ten silnik?

Mercedes SLS AMG - ogłoszenie, fot. Otomoto
Mercedes SLS AMG – ogłoszenie, fot. Otomoto

Wyposażenie jest kompletne. Nie brakuje absolutnie niczego. Hamulce? Ceramika. Pełna elektryka, alcantara, ledowe światła do jazdy dziennej, keyless go, a nawet kamera cofania. 15 lat temu o wielu z tych udogodnień można było tylko pomarzyć.

Ale największa wartość tego auta tkwi gdzie indziej. Dzięki widokowi długiej maski, wyjątkowym proporcjom nadwozia i potężnemu silnikowi V8, jest to samochód na całe życie. Żadne Lambo czy Ferrari, które znudzą Ci się po roku lub dwóch. SLS wciąż będzie ekscytujący, nawet gdy będziesz miał 80 lat.

Wydasz milion złotych, ale na pewno nie będziesz tego żałować. Dźwięk silnika generowanego przez ten motor dosłownie przyprawia o ciarki. Auto wciąż wygląda rewelacyjnie i przykuwa wzrok każdego w promieniu kilometra. Duża w tym zasługa faktu, że podczas jego projektowania nikt nie myślał o żadnych ekologicznych dodatkach, które – po pierwsze – psują się, a po drugie – zabierają frajdę z jazdy. Tutaj nie ma nawet systemu start/stop.

Źródło: motofilm.pl