Ostatnio w mediach pojawił się film z zagranicy, na którym widać policjantów wykonujących niebezpieczny manewr na śliskiej drodze. Po opadach śniegu, na pustym skrzyżowaniu, kierowca radiowozu wykonał tzw. drift, czyli kontrolowane ślizganie się pojazdu. Choć włączyli sygnały świetlne, nie wiadomo, czy jechali na interwencję. Wielu ludzi zastanawia się, czy taka jazda, nawet w przypadku służb mundurowych, jest dopuszczalna. Funkcjonariusze mogli śpieszyć się na pilną akcję, ale wcale nie musieli uciekać się do ryzykownych manewrów, które stwarzają dodatkowe zagrożenie.
Czy sygnały świetlne usprawiedliwiają ryzykowne zachowania?
Nie wiadomo, czy nagrani policjanci jechali na interwencję. Gdyby tak było, teoretycznie mogliby się usprawiedliwić. Niemniej jednak, czy naprawdę trzeba było wykorzystywać drifty do szybszej jazdy? Takie manewry, choć spektakularne, mogą bardzo szybko prowadzić do wypadku. Policjanci, odpowiedzialni za porządek i bezpieczeństwo, powinni znać granice bezpiecznej jazdy, nawet w sytuacjach kryzysowych. Driftowanie na publicznych drogach, zwłaszcza w warunkach zimowych, stanowi ogromne zagrożenie. Nawet jeśli takie manewry są wykonywane w celach demonstracyjnych lub w ramach treningu, to w momencie, gdy mają miejsce na publicznej drodze, gdzie poruszają się inni uczestnicy ruchu, niosą ze sobą ryzyko kolizji.
Kara za drifting na drogach publicznych
Choć incydent ten miał miejsce poza Polską, warto zauważyć, że w wielu krajach, w tym w niektórych europejskich państwach, istnieją już surowe przepisy dotyczące driftingu na drogach publicznych. Manewry tego typu traktowane są jako nieodpowiedzialne i niebezpieczne, a ich wykonanie wiąże się z poważnymi konsekwencjami prawnymi. W niektórych krajach kierowca już teraż może zostać ukarany grzywną, a także zatrzymaniem prawa jazdy na długi okres.
Czy policjant może nałożyć mandat za zbyt głośne słuchanie muzyki?
W Polsce też wkrótce wejdą w życie przepisy, które zaostrzą kary dla kierowców wykonujących tzw. drift. Sankcje obejmą także osoby podrywające koła pojazdu (np. podczas startu) lub wykonujące podobne niebezpieczne manewry na drogach publicznych. Nowe regulacje mają na celu zwiększenie bezpieczeństwa na polskich drogach. Kierowca, który „pójdzie bokiem”, będzie musiał liczyć się z grzywną nie mniejszą niż 1500 zł. To jednak nie koniec kar. Dodatkowo, sprawcy takich manewrów mogą zostać ukarani zatrzymaniem prawa jazdy na okres trzech miesięcy, a także zabezpieczeniem pojazdu na 30 dni. Nowe przepisy mają zniechęcić do ryzykownej jazdy, która stwarza zagrożenie nie tylko dla kierowcy, ale i dla innych uczestników ruchu drogowego.
Rząd planuje też wprowadzenie surowszych kar za niebezpieczną jazdę, szczególnie w przypadkach, które kończą się tragicznie. Chodzi tu głównie o wypadki śmiertelne spowodowane udziałem w nielegalnych wyścigach lub prowadzeniem pojazdu mimo zakazu sądowego. W takich sytuacjach sąd będzie mógł ukarać kierowców karą pozbawienia wolności na okres od roku do 10 lat. Ponadto, sądy będą miały prawo do orzekania konfiskaty pojazdu.
Wyświetl ten post na Instagramie