Jeśli elektryki będą się rozbijać, utkniemy w korkach. I wcale nie muszą się palić

Wypadki zdarzają się codziennie. Nawet na tak prostej drodze jak autostrada wystarczy moment nieuwagi, by doszło do nieszczęśliwego incydentu. Zwykle wystarczy sprawnie uprzątnąć wraki i przywrócić ruch, ale tym razem sytuacja była bardziej skomplikowana. Ostatni wypadek na autostradzie A1 w Holandii był karambolem, głównie ze względu na liczbę uczestniczących w nim pojazdów. Choć nie był poważny, pasy ruchu (lewy i środkowy) zostały zablokowane na dłużej niż zwykle. Co było tego powodem? Udział kilku samochodów elektrycznych, które nawet się nie zapaliły.

„Samochody elektryczne są bardziej skomplikowane”

Od razu zaznaczę jedno – uwielbiam jazdę samochodami elektrycznymi i mógłbym nimi jeździć na co dzień. Przetestowałem ich dziesiątki, jeśli nie setki, i wielokrotnie wybierałem się w długie trasy. Staram się jednak zawsze patrzeć na każdy temat trzeźwo i obiektywnie. To, że elektryki były przyczyną długotrwałego zablokowania pasów autostrady, co doprowadziło do ogromnych korków, uważam za interesującą ciekawostkę – tym bardziej, że nie chodziło ani o pożar, ani o rozładowaną baterię.

Do tego incydentu doszło dzisiaj rano na autostradzie A1 w kierunku Amsterdamu, dokładnie przed Naarden-Vesting. Początkowo policja szacowała, że zamknięcie dwóch pasów ruchu potrwa godzinę, jednak okazało się, że w karambolu brały udział samochody elektryczne, w tym np. Audi E-tron, które testowałem.

Audi e-tron S Sportback
Audi e-tron S Sportback, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Według Rijkswaterstaat, holenderskiego urzędu zajmującego się zarządzaniem infrastrukturą drogową i transportową, cała procedura zabezpieczenia terenu wydłużyła się o półtorej godziny z powodu zaangażowania samochodów elektrycznych. Okazało się, że ich „ewakuacja” nie jest taka prosta. Dlaczego?

„Jeśli części konstrukcji klatki są pod wysokim napięciem, możesz zostać porażony prądem. Wymaga to więc najwyższej ostrożności. Nie możesz wszystkiego dotykać.” – wyjaśnia Rijkswaterstaat.

Dodatkowo mało kto chce je po prostu przepchać, ponieważ są znacznie cięższe przez akumulator. Elektryki ważą średnio o 1/4 więcej niż ich spalinowe odpowiedniki, czyli około 450 kilogramów.

W związku z tym strażacy musieli szczególnie ostrożnie obchodzić się z tymi samochodami, co sprawiło, że przez cały poranek na autostradzie A1 kierowcy utknęli w korkach.

Problemy po kolizjach z elektrykami są nowe. Brakuje instrukcji

Rynek samochodów elektrycznych dopiero raczkuje. Wypadki z ich udziałem zdarzają się bardzo rzadko, a już tym bardziej karambole. Elektryki wyposażone są w najbardziej nowoczesne systemy bezpieczeństwa i asystujące kierowcy, które potrafią zapobiec wielu nieszczęściom. Dobrym przykładem jest Tesla, która uratowała życie pieszym, który niespodziewanie wbiegł na drogę.

Karambol na A1 ujawnia, że służby wciąż nie są w pełni przygotowane do ratowania pojazdów elektrycznych. Choć w kwestii pożarów jest już lepiej, to jak widać, zwykłe uprzątnięcie mocno uszkodzonego elektryka stanowi już problem. To nowe wyzwania, z którymi nie ma jeszcze opracowanych standardowych procedur. Jednak z pewnością wkrótce to się zmieni.

Źródło: Rijkswaterstaat Verkeersinformatie