Ciągle docierają do nas informacje o imponujących zasięgach chińskich samochodów elektrycznych i prognozach, że europejska motoryzacja jest skazana na porażkę. Niewiele osób jednak zdaje sobie sprawę, że europejscy producenci również potrafią tworzyć świetne elektryki. Doskonałym przykładem jest Volkswagen ID.7, którego miałem okazję przetestować w długim dystansie i uważam, że to jeden z najlepszych elektryków dostępnych na rynku. Jego wersja Pro S osiągnęła w próbie zasięg 794 km na jednym ładowaniu – i to w normalnych warunkach drogowych.
To nie jest rekord, ale jest dobrze
Najwięcej kilometrów bez ładowania pokonał Ford Mustang Mach-E Extended Range, osiągając imponujące 916,74 km na baterii o pojemności 91 kWh. Test trwał jednak aż 24 godziny, co sprawiło, że była to niezwykle wyczerpująca i długa próba.
Ten gigant traci ogromne pieniądze na jednym sprzedanym elektryku. Finanse marki ratuje Diesel
Z kolei Volkswagen ID.7 Pro S przejechał 794 km w czasie 15 godzin i 42 minut. To wynik o 85 km lepszy niż deklarowany zasięg według normy WLTP, wynoszący 709 km. Test odbył się w normalnym ruchu drogowym i obejmował różnorodne trasy – od miejskich ulic, przez autostrady, po wiejskie drogi ze wzniesieniami, co miało na celu jak najwierniejsze odwzorowanie codziennej jazdy.
Do tej próby Volkswagen potrzebował aż 8 kierowców. Dlaczego tak wielu? Nie mam pojęcia. Mogli poprosić mnie, a sam chętnie bym to zrobił. Zresztą, przejechałem już tym samochodem 1600 km „na jednym strzale” i nie czułem większego zmęczenia.
Średnie zużycie energii: 10,3 kWh
Jestem w stanie uwierzyć w takie średnie zużycie energii. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że średnia prędkość podczas przejazdu wyniosła 51 km/h. Na dystansie 150 km udało mi się osiągnąć zużycie 12,3 kWh przy średniej prędkości 58 km/h, z włączoną klimatyzacją i bez szczególnego dbania o ekologiczny styl jazdy – po prostu trzymałem się przepisów. Kierowcy z pewnością zastosowali kilka trików, które pomogły obniżyć zużycie energii, być może bawili się nawet ciśnieniem w oponach. Jeśli przeliczymy to na olej napędowy, takie zużycie energii odpowiada spalaniu na poziomie 1,1 litra diesla na 100 km.


Jedno, czego nie rozumiem, to dlaczego kierowcy zakończyli próbę po przejechaniu 794 km, zamiast spróbować dobić do okrągłych 800 km. Z prasowych informacji wynika, że po tym dystansie komputer wskazywał jeszcze zasięg 2 km. Z mojego doświadczenia z tym samym napędem w Explorerze wynika, że nawet przy wskazaniu „0 km” samochód potrafi przejechać jeszcze kilka kilometrów. Mogliby więc osiągnąć jeszcze lepszy wynik.
Volkswagen ID.7 Pro S to szybki i wygodny elektryk
To wszystko pokazuje, jak zaawansowane technologie oferuje Volkswagen w dziedzinie samochodów elektrycznych. Model ID.7 Pro S wyposażony jest w jeden silnik elektryczny na tylnej osi o mocy 286 KM i maksymalnym momencie obrotowym wynoszącym 545 Nm. Taka moc pozwala na przyspieszenie do pierwszej setki w zaledwie 6,6 sekundy, a jego prędkość maksymalna to 180 km/h. Całkowita pojemność akumulatora wynosi 91 kWh (brutto) oraz 86 kWh (netto).

ID.7 to bardzo komfortowe auto rodzinne, które pomieści pięć dorosłych osób oraz 532 litry bagażu. W międzyczasie zachwycamy się chińską konkurencją, podczas gdy tuż za zachodnią granicą powstają takie wspaniałe pojazdy. Jedynym minusem jest cena, która dla tej wersji wynosi nieco poniżej 280 tys. złotych. Jednak, jak pokazuje przykład modelu ID.3, Niemcy powoli schodzą z cen, więc być może wkrótce ID.7 stanie się konkurencyjny również pod względem ceny zakupu. Na to właśnie liczę.
W tym kraju „spalinówki” to przeżytek. 94% rynku należy do elektryków. To rekord świata