Opel Grandland był kiedyś jednym z kluczowych graczy w swoim segmencie. Jednak wraz z rosnącą konkurencją w ostatnich miesiącach stracił na znaczeniu. Niemcy pokładają nadzieje w nowej generacji modelu, który został już wyceniony w Polsce. Czy za katalogowe 144 900 zł ma szansę na dobrą sprzedaż? Porównałem go z bardzo atrakcyjnym chińskim SUV-em, Baic’iem Beijing’iem 5, który jest tańszy. Jednak po dokładnej analizie uważam, że tym razem Opel nie stoi na straconej pozycji.
Opel Grandland jest większy oraz pakowniejszy
Ależ ten Grandland urósł! W porównaniu do swojego poprzednika jest aż o 173 mm dłuższy, 49 mm szerszy i 36 mm wyższy. W efekcie ten SUV ma 4,65 m długości i 1,93 m szerokości. Oferuje więc znacznie więcej miejsca na nogi dla pasażerów na tylnej kanapie (+20 mm). Pojemność bagażnika wynosi 550 litrów, a po złożeniu tylnych siedzeń zwiększa się do 1645 litrów.
Zobacz również
Bazowa wersja nie zrobi już wstydu przed Chińczykami. Nowy crossover Volkswagena może namieszać ceną 122 390 zł
Skoda Octavia znów hitem. Za 900 zł zyskuje wyższy prześwit, a bagażnik ma 600 litrów. Idealna alternatywa dla SUV-a
Stylowy crossover Fiata za 72 300 zł, którego boją się Dacia i chińskie marki. Prześwit i bagażnik 413 litrów przemawiają za nim

Jak te parametry wypadają w porównaniu z Beijing’iem 5? Chiński SUV jest ciutkę mniejszy – ma 4,62 m długości, 1,86 m szerokości i 1,68 m wysokości. To skutkuje niewielką jak na tę klasę pojemnością bagażnika, wynoszącą zaledwie 350 litrów. To sprawia, że pakowanie na wakacyjny wyjazd Grandlandem będzie o wiele łatwiejsze. Dodatkowe 200 litrów przestrzeni to tak naprawdę ogromna przewaga.
Zadbano o konkurencyjne wyposażenie
W rodzinnym SUV-ie najważniejsze są systemy bezpieczeństwa, a Grandland już w podstawowej wersji oferuje niemal wszystko. Utrzymuje auto w pasie ruchu, ostrzega o zmęczeniu kierowcy, awaryjnie hamuje, a także posiada adaptacyjny tempomat. Znajdziemy również czujniki parkowania z przodu i z tyłu, choć brakuje kamery cofania – szkoda, bo wtedy zestaw byłby kompletny. Na plus zasługują jednak reflektory LED Intelli-Lux HD, 19-calowe alufelgi, 10-calowy ekran systemu multimedialnego (w wyższej wersji 16-calowy) oraz 10-calowy cyfrowy zestaw wskaźników. Oprócz tego mamy dwustrefową klimatyzację automatyczną i sześć głośników. Za lepszy kolor trzeba dopłacić 2900 zł, tak jak w Baicu.


Baic oferuje ekran multimedialny tylko o 0,1 cala większy, a także nieco większy, 10,25-calowy cyfrowy zestaw wskaźników. Beijing 5 ma również dwa głośniki więcej oraz pełen zestaw zaawansowanych systemów bezpieczeństwa, w tym adaptacyjny tempomat. Chiński model przewyższa Opla pod względem kamer – posiada ich kilka, co pozwala uzyskać widok 360 stopni, ułatwiając parkowanie. Baic lepiej wypada także pod względem komfortu siedzeń, oferując podgrzewane i wentylowane fotele już w standardzie. W Oplu za pakiet Komfort, który obejmuje jedynie podgrzewane fotele, trzeba dopłacić 5 tys. zł. W tej cenie otrzymuje się też jednak podgrzewaną kierownicę (niedostępną w Baicu) oraz elektrycznie otwieraną klapę bagażnika.
Grandland wyróżnia się zdecydowanie mniejszym apetytem na paliwo
Podstawowa wersja Grandlanda to hybryda o mocy 136 KM, oparta na 1,2-litrowym silniku. Średnie zużycie paliwa wynosi około 5,5 litra na 100 km. Ten sam silnik znajdziemy w większym SUV-ie, Peugeot’cie 5008, którego testowałem. Więc wiem z doświadczenia, że rzeczywiście oferuje dużą oszczędność paliwa — udało mi się zejść nawet do 3,7 litra na 100 km. A Grandland jest przecież mniejszy.


Baic oferuje tylko jeden silnik, 1,5-litrowy benzynowy bez wsparcia elektrycznego. Generuje on większą moc — 177 KM, ale zużywa średnio aż 9,2 litra paliwa na 100 km. Czy ta różnica przekłada się na osiągi? Co zaskakujące, Grandland osiąga o 2 km/h wyższą prędkość maksymalną (202 km/h w porównaniu do 200 km/h w Baicu). Choć Beijing 5 przyspiesza szybciej do 100 km/h (7,8 sekundy), Grandland potrzebuje na to niecałych 10 sekund. W praktyce przeciętny kierowca raczej nie odczuje drastycznej różnicy. Warto podkreślić, że dzięki hybrydowej technologii Grandland oferuje przyjemnie szybką reakcją na gaz, co sprawia, że auto dynamicznie rusza do przodu.
Różnica w cenie zakupu wynosi 17 tys. złotych
Nowy Opel Grandland startuje w Polsce od 144 900 zł, podczas gdy Baic Beijing 5 został wyceniony na 127 900 zł. Wreszcie można uzasadnić tę różnicę na korzyść europejskiego producenta. Za dodatkowe 17 tys. złotych klient otrzymuje większy samochód, z większym bagażnikiem i znacznie niższym zużyciem paliwa. Jeśli chodzi o wyposażenie, Baic faktycznie ma przewagę, ale najważniejsze elementy wpływające na komfort czy bezpieczeństwo jazdy są także obecne w Oplu. Najbardziej żałuje, że w podstawowej wersji zabrakło kamery cofania, która dla wielu kierowców jest kluczowym udogodnieniem.

Opel Grandland będzie zdecydowanie lepszym wyborem dla rodzin — większe wymiary i pojemniejszy bagażnik mówią same za siebie. Z kolei, jeśli chodzi o ekonomię jazdy, Baic oferuje możliwość montażu instalacji LPG za 4629 zł (plus koszty montażu). To sprawia, że koszty eksploatacji, podobnie jak w testowanej przeze mnie Dacii Jogger, mogą być znacznie niższe — nawet o 40% na każde 100 przejechanych kilometrów. Warto rozważyć tę opcję, szczególnie dla osób często podróżujących, choć trzeba pamiętać, że instalacja LPG zajmuje dodatkową przestrzeń bagażową.
Na koniec warto porównać gwarancje. Baic oferuje 5-letnią gwarancję z limitem do 150 tys. km, podczas gdy Opel ma tylko 2-letnią gwarancję bez ograniczeń przebiegu. Gdyby Opel wydłużył gwarancję o dodatkowe 3 lata, zyskałby chyba najsilniejszy argument sprzedażowy.
MG HS nie będzie już bezkonkurencyjne. Dacia Bigster szybko wyjaśniła chińskiego SUV-a



