Nissan Qashqai wygląda świetnie, ale to jeszcze za mało, by konkurować z Hyundaiem Tucsonem

Bardzo podoba mi się paleta kolorów nowego Qashqaia. Zwłaszcza odcienie niebieski RCF i zielony Deep Ocean FAP, które doskonale pasują do „lexusowego” nadwozia. Jednak wybór lakieru to tylko jeden z wielu czynników, a ważniejsze są takie aspekty jak silnik, cena i pojemność bagażnika. W tych obszarach Qashqai wypada niestety porównywalnie lub gorzej, zwłaszcza w porównaniu do Hyundaia Tucsona. Raczej trudno będzie przebić poziom sprzedaży koreańskiego SUV-a, który tylko we wrześniu 2024 roku znalazł 988 nabywców.

Qashqai nie oferuje aż tyle miejsca na tylnej kanapie co Tucson

Miałem okazję przetestować nowego Qashqaia w wersji e-Power o mocy 190 KM, ale model kosztujący ponad 190 tys. zł raczej nie będzie najpopularniejszym wyborem. Dlatego skupiłem się na podstawowych wersjach, które bez problemu mieszczą się w budżecie poniżej 150 tys. zł. Jak na dłoni widać, że Qashqai wciąż ustępuje Hyundaiowi Tucsonowi. I wcale nie jestem fanem samochodów z Korei.

Nissan Qashqai (2024) - tył
Nissan Qashqai (2024) – tył

Obserwując trendy rynkowe, można zauważyć, że klienci coraz częściej wybierają większe auta. Przykładem tego jest ogromne zainteresowanie premierą Dacii Bigster. Qashqai, mierząc 4,42 m długości, jest wyraźnie krótszy niż Tucson (4,5 m), a różnica ta wpływa na przestrzeń wewnątrz. Tucson jest również nieco szerszy (1,86 m vs. 1,83 m w Qashqaiu), co zapewnia pasażerom nieco więcej miejsca na tylnej kanapie.

Nissan Qashqai E-Power 190 KM. W mieście spali 4.5 litra, ale na autostradzie trzeba zacisnąć zęby

Największa różnica ujawnia się jednak w pojemności bagażnika – Qashqai oferuje 504 litry bez koła zapasowego (479 litrów z kołem), podczas gdy Tucson może pomieścić aż 620 litrów. To ponad 100 litrów przewagi, która zdecydowanie robi różnicę podczas dłuższych, zwłaszcza wakacyjnych podróży. Moim zdaniem to właśnie przestronność i większe wymiary są kluczową przewagą Tucsona.

Podstawowy silnik jest wprawdzie słabszy, ale za to wyposażony w technologię miękkiej hybrydy

Podstawowa wersja Qashqaia jest wyposażona w 140-konny silnik 1.3 DIG-T MHEV, tzw. „miękką hybrydę„. Moim zdaniem bardziej opłacalnym wyborem jest jednak mocniejsza, 158-konna wersja, która kosztuje tylko 4 300 zł więcej, czyli 142 300 zł. W Tucsonie najmniejsza moc silnika wynosi 160 KM, a jednostka ma pojemność 1,6 litra. Ta wersja kosztuje katalogowo 135 900 zł. W tym przypadku ujawniają się kolejne dwie przewagi koreańskiego auta: niższa cena i większa pojemność silnika, co jest szczególnie istotne dla polskiego klienta. Oczywiście zarówno Qashqai, jak i Tucson mają lub będą miały sezonowe rabaty, ale kluczowa pozostaje bazowa wycena ustalona przez importera.

Hyundai Tucson (2024) - przód, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Hyundai Tucson (2024) – przód, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Dzięki instalacji 48-woltowej, Qashqai przyspiesza do 100 km/h w 9,5 sekundy, nieco szybciej niż Tucson (9,9 sekundy), co zawdzięcza też mniejszej wadze – jest lżejszy o 115 kg. Mimo to Qashqai nie wyróżnia się znacząco pod względem zużycia paliwa. Średnie spalanie wynosi 6,5 l/100 km, podczas gdy Tucson zużywa tylko 0,3 litra więcej (6,8 litra). Na dystansie 1 000 km oznacza to zaledwie 3 litry oszczędności, czyli około 18 zł.

Ale są rzeczy, które przemawiają na korzyść Nissana Qashqai’a

Nie chodzi mi o to, aby zniechęcać Was do zakupu Qashqaia. Wizualnie to auto podoba mi się nawet bardziej niż Tucson, więc jeśli Tobie również, po prostu je kup! W wersji po liftingu jest lepiej wykonany, chociaż nie tak dobrze jak Hyundai. Na szczęście nie ma w nim irytujących systemów bezpieczeństwa, które w Hyundaiu „pikają” o wszystko. Wspominałem o tym niejednokrotnie.

Hyundai Tucson (2024) - tył, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Hyundai Tucson (2024) – tył, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Potężnym plusem jest nowa, doskonale działająca obsługa asystenta głosowego Google. Teraz w Nissanie możesz zapytać asystenta niemal o wszystko, na przykład „jak robi lew” lub po prostu wydać mu polecenie, by się śmiał. Funkcje głosowe Hyundai’a wypadają tutaj znacznie gorzej, zarówno pod względem szybkości działania, jak i zaawansowania.

Jest też istotna różnica w wyposażeniu. Nissan w podstawowej wersji oferuje klimatyzację automatyczną dwustrefową, podczas gdy w Hyundaiu jest to klimatyzacja manualna. Automatyczna dostępna jest dopiero w wersji za 145 100 zł.

Japończycy powinno zaoferować wyraźnie lepszą ofertę

Myślę, że zmiany wprowadzone po liftingu w tym roku nie wystarczą, aby konkurować z koreańskim modelem. Qashqai nie zdobędzie podobnej popularności, ponieważ dostępny jest też tylko w trzech wersjach silnikowych: 140-konnej, 158-konnej oraz 190-konnej e-Power. Klienci szukający mocniejszego auta wybiorą Hyundaia, który oferuje dwie wersje z wyższą mocą: 215-konną hybrydę oraz hybrydę typu plug-in o mocy 253 KM. W tych kategoriach Nissan w ogóle nie może bezpośrednio konkurować.

Hyundai Tucson (2024) podczas jazdy, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Hyundai Tucson (2024) podczas jazdy, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Nissan Qashqai (2024) podczas jazdy, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Nissan Qashqai (2024) podczas jazdy, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Katalogowa cena Qashqaia jest wyraźnie wyższa, mimo że ma on mniejszy silnik (1,3 litra), a także oferuje mniej przestronności i znacznie mniejszy bagażnik. Gdyby Qashqai był tańszy, na przykład w cenie Omody 5, czyli 115 500 zł, sytuacja mogłaby wyglądać inaczej. Jednak z jakiegoś powodu Nissan zdecydował się na konkurowanie z technicznie gorszym produktem w wyższej cenie. Cóż, być może Japończycy naprawdę wierzą, że wybór zależy od kolorów nadwozia. Nissan musi przemyśleć, czy jego strategia jest wystarczająca, aby zdobyć uznanie w tak dynamicznie zmieniającym się rynku. Zwłaszcza, że rośnie konkurencja z Chin.

Jeździłem chińskim SUV-em Jaecoo J7 za 139 900 zł. Poprawnie czytamy „dżejKU”

Nissan wypada słabiej również pod względem gwarancji, oferując ją na 3 lata lub do 160 tys. km, w zależności od tego, co nastąpi wcześniej. Hyundai zapewnia 5 lat gwarancji bez limitu kilometrów.