Bardzo miło wspominam jeden z wrześniowych tygodni 2012 roku. Od 17 do 24 września intensywnie testowałem 423-konnego Lexusa ISF-a. Osoba, która kupiła ten samochód i ma go do dzisiaj, przez ostatnią dekadę nie tylko świetnie się bawiła, ale również prawie nic na tym interesie nie straciła. Cena tego japońskiego modelu rośnie w zastraszającym tempie.
Skąd fenomen Lexusa IS-F?
IS-F powstał w odpowiedzi na takie modele jak M3 czy C63. Jego największą zaletą jest 5-litrowy silnik V8, który generuje „tylko” 423 KM, ale dostarcza niesamowitych emocji podczas jazdy. Do dziś mam ciarki na wspomnienie brzmienia tych ośmiu cylindrów. Mimo że średnie spalanie w miejskich warunkach wynosi 17 litrów na 100 km, cała ta zabawa jest tego warta.
IS-F charakteryzuje się także niezwykłą niezawodnością. Ten silnik jest praktycznie niezniszczalny i wytrzymuje nawet intensywną jazdę bez odpowiedniej ilości oleju. Przed moim odbiorem auto przeszło przegląd, a mechanik zapomniał dokręcić korek do wlewu oleju. W efekcie, podczas każdego przyspieszenia i hamowania, ciecz rozlewała się po silniku na dystansie 500 kilometrów! I choć sprzątanie zajęło sporo czasu, motor przetrwał.
W 2012 roku „nówka” kosztowała 337 800 złotych
Dziś praktycznie nie ma nic do kupienia z drugiej ręki. W polskiej sieci znalazłem jeden bezwypadkowy egzemplarz właśnie z 2012 roku, z przebiegiem ponad 110 tys. km. Właściciel wycenił go na 259 900 złotych, co oznacza, że przez 12 lat niemal nie stracił na wartości.
Jednak to nie jest najbardziej zaskakujące. Sam planowałem zakup ISF-a w 2021 roku. Wtedy można było znaleźć fajny egzemplarz za 100-120 tys. złotych. Przez te cztery lata wartość wzrosła szalenie i ta tendencja się nie zatrzymuje. Wydaje się, że wpływa na to między innymi zapowiadany zakaz sprzedaży samochodów spalinowych. Niektórzy chcą zabezpieczyć się przed tym, nabywając jeden z ostatnich prawdziwych samochodów z potężnym silnikiem.
Zakaz sprzedaży aut spalinowych nie jest pewny? “Cofniemy go”
Nadal uważam, że cena 260 tys. złotych to rozsądna kwota za ten model, pod warunkiem, że auto jest w całości zachowane w oryginale. Taki zakup na pewno okaże się dobrą lokatą na przyszłość, bo nikt już takich samochodów produkować nie będzie. Nawet Jaguar kończy przygodę z 5-litrowym V8, wprowadzając ostatnią specjalną edycję F-Pace SVR 575 Edition, której cena wynosi ponad 639 tys. złotych.
Lexus IS-F to nie tylko samochód „do ścigania”. To bardzo praktyczna i komfortowa limuzyna, która pomieści blisko 400 litrów bagażu. Posiada wentylowane fotele i fantastyczny system audio marki Mark & Levinson. Gdybym dzisiaj miał kupić auto, będąc pewnym, że na nim nie stracę, z pewnością byłby to IS-F. Podczas poszukiwań należy jednak dokładnie zbadać historię wybranego egzemplarza. Napęd na tył w połączeniu z tak dużą mocą często prowadził do wypadków. Znalezienie zadbanej sztuki jest niezwykle trudne.
Tylko 2500 obr./min. przy 200 km/h. Ten Lexus dosłownie „połyka” kilometry, jest idealny w trasy