Audi S7 kiedyś: „cztery lufy”. Audi S7 dzisiaj: brak końcówek wydechu. Tak się przyzwyczaja klientów

Doskonale pamiętam, jak w 2012 roku testowałem Audi S7. Silnik 4.0 V8 biturbo o mocy 420 KM dosłownie przyprawiał mnie o dreszcze, a dodatkowych emocji dostarczał głośny wydech. Luksusowe coupe miało wtedy aż cztery końcówki wydechu. Dziś, jeśli tego nie zauważyłeś, nowe S7 już ich nie ma. Niemcy usunęli tę „nieistotną” część, ale mieli w tym swój cel.

W ostatnich latach to i tak były fałszywe końcówki

Zarówno Audi S6, jak i S7 pozbawione są widocznych końcówek układu wydechowego, mimo że to mocne samochody spalinowe. Klienci nie akceptowali fałszywych wydechów, które przez ostatnie lata były charakterystyczne dla tych modeli.

Radość fanów marki była ogromna, gdy przy okazji premiery A5 Audi ogłosiło rezygnację z fałszywych końcówek na rzecz prawdziwych. I rzeczywiście, ta zmiana przyniosła pozytywne efekty – wygląd nowego modelu zyskał na autentyczności. Ale mówimy tylko o S5. W spalinowych S6 oraz S7 nie ma już końcówek wydechowych.

Audi S6 (2024) - tył
Audi S6 (2024) – tył

Pod maską S7 pracuje silnik wysokoprężny o mocy 340 KM, podczas gdy w S5 zainstalowano silnik benzynowy. Na pewno w ten sposób Audi tłumaczy swoją decyzje. Z drugiej strony, w Dieslu też da się przygotować estetyczny wydech. Rezygnując z nich całkowicie marka znalazła skuteczny sposób na przyzwyczajenie klientów do nadchodzącej ery samochodów elektrycznych. Pod pretekstem niechęci do „fałszywek” całkowicie wycofano widoczne zakończenia wydechów w modelach, pozostawiając je jedynie w S5 oraz S8. Audi nie jest osamotnione. BMW w najnowszych generacjach modeli serii 5 czy serii 7 również nie posiada już żadnych wydechów.

Klienci muszą przyzwyczaić się do widoku potężnych samochodów pozbawionych końcówek wydechowych pod tylnym zderzakiem. Usunięcie fałszywych końcówek to celowy zabieg, który ma na celu przygotowanie nas na elektryczne modele, które nie mają układu wydechowego.

Tak to wyglądało w 2012 roku. Audi S7, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Tak to wyglądało w 2012 roku. Audi S7, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Dźwięk z głośników alternatywą dla osób poszukujących wrażeń dźwiękowych

Producenci motoryzacyjni zdają sobie sprawę, że entuzjaści będą tęsknić za charakterystycznym bulgotaniem silników spalinowych. Aby zniwelować ten problem, wielu z nich pracuje nad systemami dźwiękowymi. Niedawno miałem okazję testować elektryczne Mini Countryman, które w zależności od trybu jazdy oferowało kierowcy różnorodne dźwięki. Muszę przyznać, że były one naprawdę dobrze dopracowane. Hyundai w modelu Ioniq 5 N oferuje dźwięki przypominające rajdowe brzmienie, podobnie jak Abarth 500E. Problem w tym, że klienci wciąż nie są przekonani do elektrycznej motoryzacji, a tym bardziej do sportowych wersji tych pojazdów.

Nowy Abarth 500e udaje, że jest spalinówką. “To najgłośniejszy wóz elektryczny na rynku” (wideo)