Stellantis, właściciel marki Jeep, podjął decyzję o wstrzymaniu produkcji dwóch modeli – Wranglera i Grand Cherokee – w USA. Oficjalnie z powodu „niezbędnych działań usprawniających działalność”, ale nieoficjalnie chodzi nadwyżkę tych aut. Wiele wyprodukowanych egzemplarzy czeka na parkingach, gotowych do sprzedaży. W związku z tym klienci odwiedzający salony Jeepa najprawdopodobniej będą zachęcani do zakupu egzemplarzy dostępnych od ręki.
Zakłady w Detroit produkują model Grand Cherokee, a fabryka w Toledo odpowiada za produkcję Wranglera. Co ciekawe, Stellantis utrzymał decyzję o wstrzymaniu produkcji w tajemnicy, a dokładny moment jej podjęcia wciąż pozostaje nieznany. Wiadomo jednak, że linie produkcyjne ruszą ponownie w najbliższy czwartek.
Zobacz również
Masywna terenówka za 163 tys. zł wjeżdża do Europy. Polska może być następnym rynkiem po hiszpańskim
Nie jest to najnowszy SUV, ale za to nie ma problemów z częściami. Za 101 700 zł wyjedziesz z salonu
Kompaktowy SUV z Europy za 76 400 zł zaboli Baica 3. Oferuje duży ekran dotykowy, kamerę cofania i 17-calowe felgi
Stellantis podjął ten krok z powodu rosnących zapasów gotowych samochodów. Jeep ma aż dwukrotnie więcej aut na placach niż inne marki, a zapas wystarczy na 76 dni. Problem nie leży jednak w jakości czy układach napędowych – to bardzo drogie modele, które rzadko są objęte promocjami. Z tego powodu sprzedaż Jeepa w pierwszej połowie roku spadła o 21%. Wystarczy spojrzeć na polską stronę Jeepa – najtańszy model Grand Cherokee kosztuje prawie 390 tysięcy złotych, a o promocjach ani słowa. Na ten stan rzeczy narzekają również sami dilerzy.
Wrangler również kosztuje ogromne pieniądze. Polski cennik aktualnie rozpoczyna kwota 324 700 złotych.
Źródło: The Wall Street Journal



