Unia Europejska walczy z tanimi chińskimi samochodami elektrycznymi, proponując cła mające na celu ochronę rodzimych marek. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że cła stanowią poważny problem dla… hiszpańskiej Cupry. Nowy elektryczny Tavascan może zniknąć z rynku szybciej, niż zdążył się na nim pojawić. O jej losie zadecydują europejscy politycy.
Zły okres grupy Volkswagena
Dopiero co dotarły do nas szokujące wieści o możliwych zamknięciach fabryk Volkswagena w Niemczech, a teraz pojawia się kolejny duży problem. Proponowane cło na chińskie samochody elektryczne może nie tylko nie pomóc Volkswagenowi, ale wręcz zaszkodzić, eliminując z rynku ważnego gracza — model Tavascan.
Oto nowa Cupra Tavascan. Atakuje polski rynek oferując 340 KM i ponad 500 km zasięgu (wideo)
Cło na chińskie elektryki nie dotyczy bowiem tylko aut powstałych w Azji od A do Z, ale również stamtąd importowanych. Choć Cuprę Tavascan zaprojektowano w Hiszpanii, to jest montowana w chińskiej fabryce Volkswagen Anhui. To oznacza, że proponowane przez Komisję Europejską cło w wysokości 21,3% obejmie ten model.
Już teraz podstawowa wersja Cupry Tavascan kosztuje 238 800 złotych, co i tak jest wysoką ceną. 21,3% cło oznaczałoby wzrost ceny o około 30 tysięcy złotych, co podniosłoby cenę bazowej wersji do około 260 tysięcy złotych. W takiej cenie sprzedaż tego modelu stałaby się praktycznie niemożliwa. Przypominamy też, że aktualnie obowiązujące stawki to 10%.
Takiego rabatu na SUV-a Cupry jeszcze nigdy nie było. Nawet przed inflacją było drożej
Co ciekawe, mimo że produkcja Tavascana odbywa się w Chinach, nie jest tam w ogóle oferowany. W tej samej fabryce równolegle produkuje się Volkswagena ID. Onyx, który trafia wyłącznie na rynek chiński.
Kiedy zapadnie decyzja w sprawie ceł?
W październiku tego roku 27 krajów członkowskich UE zagłosuje nad proponowanymi cłami. Politycy stoją przed trudnym wyborem — z jednej strony chcą chronić europejskie marki, z drugiej jednak cła uderzą również w niektóre z nich. Podobny problem dotyczy elektrycznego Mini, które produkowane jest w Zhangjiagang w Chinach.
Volkswagen zainwestował sporo pieniędzy w rozwój fabryki w Anhui, a teraz sytuacja stała się skomplikowana. Włodarze rozważają nawet przeniesienie produkcji w inne miejsce. Presja jest tym większa, że Tavascan to podobno świetny samochód elektryczny, a od przyszłego roku UE zacznie nakładać dotkliwe kary za emisję CO2. Może się okazać, że produkcja Tavascana będzie opłacalna w dłuższej perspektywie, nawet przy początkowych ogromnych stratach. Pomógłby obniżyć średnią emisje CO2 całej marki i zmniejszyć kary finansowe.
Cło na elektryki z Chin może spowodować napływ hybryd plug-in z zasięgiem do 2000 km