Czy samochodem elektrycznym da się podróżować bardzo daleko? Oczywiście, że tak – udowadniałem to już wielokrotnie. Ale co jeśli czas jest kluczowy i musisz dotrzeć do celu naprawdę szybko? Wtedy sprawa staje się bardziej skomplikowana. Postanowiłem to sprawdzić podczas podróży Fordem Explorerem z Warszawy do Kolonii. Okazało się, że szybka podróż elektrykiem jest możliwa, ale wymaga pewnych przygotowań. Jak więc najlepiej zaplanować trasę, aby podróż samochodem elektrycznym nie była czasochłonna?
1178 km w 13 godzin i 6 minut
Google podaje, że trasę z Warszawy do Kolonii można pokonać samochodem spalinowym w około 11,5 godziny bez przerw. Mi zajęło to 13 godzin i 6 minut, choć ten czas nie jest jakimś szczytem możliwości. Straciłem około 40 minut przez problemy z ładowarkami w Niemczech, a dodatkowe 20 minut i kilometry dodało zablokowanie autostrady A12 pod Berlinem. Bez tych przeszkód trasa byłaby do pokonania w około 12 godzin, co jest bardzo zbliżone do wyniku, który podaje Google – i to z uwzględnieniem ładowania.
Jak zatem podróżować elektrykiem najszybciej? Kluczem jest precyzyjne planowanie postojów i czasu poświęconego na ładowanie. Z analizy krzywej ładowania nowego Explorera wynika, że najbardziej efektywne czasowo są ładowania do 60% pojemności, wówczas bateria ładuje się z mocą między 120 a 135 kW. Po przekroczeniu tej granicy, moc spada do około 100 kW, przez co kolejne procenty przybywają wolniej.
Czy warto dopłacać za drogi automat w Fordzie Puma? W ten sposób zaoszczędzisz aż 6 tys. zł
Dlatego podczas tej trasy przyjąłem strategię częstych, ale krótkich postojów. Ładowałem auto aż 9 razy, jednak każda sesja trwała średnio 15 minut. Najdłuższe ładowanie wyniosło 27 minut (+57 kWh), a najkrótsze zaledwie 4 minuty (+10 kWh). Pozostałe sesje trwały od 10 do 20 minut.
Może się wydawać, że 9 postojów to dużo. Dlatego od razu zaznaczę, że można przejechać tę trasę na zaledwie trzech ładowaniach tym samym samochodem. Jednak wtedy czas podróży wydłużyłby się o około 1,5 godziny.
Jeśli Ci się śpieszy – nie ładuj nawet do 80%
Oczywiście, wszystko zależy od konkretnego samochodu. W przypadku Explorera ładowanie powyżej 60% przestaje się opłacać z matematycznego punktu widzenia podczas walki o każdą minutę. Ogólnie rzecz biorąc, ładowanie powyżej 80% na dłuższych trasach w żadnym samochodzie nie ma sensu – trwa zbyt długo, a do tego negatywnie wpływa na żywotność baterii, o czym wielokrotnie wspominałem.
Każdy samochód elektryczny ma inne możliwości. Explorer nie należy do super szybko ładujących się pojazdów – jego maksymalna moc ładowania to 135 kW (185 kW w wersji z napędem na cztery koła), co można uznać za „standard”. Dla porównania, Porsche Taycan przyjmuje do 350 kW, co sprawia, że ładuje się ponad dwa razy szybciej.
Ważnym aspektem podróżowania elektrykiem jest również nastawienie kierowcy. Wiele osób tankuje swoje samochody, gdy poziom paliwa spadnie do połowy baku, mimo że mają jeszcze zapas na kilkaset kilometrów. W elektryku taki nawyk nie ma sensu. Trzeba zaakceptować, że zasięg na poziomie 5-10% spokojnie wystarczy, by dotrzeć do najbliższej stacji ładowania – nawet jeśli okaże się ona niesprawna, nie jest to koniec świata.
Podczas mojej wyprawy zdarzyło się, że przy stanie baterii na poziomie 2% musiałem zjechać na ładowanie. Wybrana stacja znanej marki teoretycznie była bezpiecznym wyborem – miała sześć wtyczek, ale działała tylko jedna, którą zajęło Porsche Taycan. Reszta była niesprawna, a aplikacja Forda informowała o awarii zewnętrznej. Straciłem sporo czasu, próbując podłączyć auto, ale ciągle miałem tylko 2%. Na szczęście aplikacja Ford Pass znalazła działającą stację 10 km dalej. Dojechałem tam dosłownie na „oparach energii”, z prędkością żółwia, mimo że przez kilka kilometrów auto pokazywało stan 0%.
Warto tu dodać, że elektryk przy stanie 0% nie gaśnie nagle jak smartfon – Explorer jedzie, co powinno uspokoić wielu kierowców.
Ważne jest planowanie i przewidywanie zdarzeń
Aby jak najszybciej dotrzeć do celu samochodem elektrycznym, kluczowe jest odpowiednie zaplanowanie trasy. Należy wcześniej sprawdzić, czy na drodze występują lub są przewidywane korki lub remonty. Za wczasu wybierz też ładowarkę, na której planujesz się ładować. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ wolniejsza jazda oznacza niższe zużycie energii, więc nie ma sensu ładować baterii powyżej poziomu, który wystarczy na dojazd. Zamiast skupiać się na zasięgu, lepiej też zwracać uwagę na średnie zużycie kWh. Jeśli przy stanie 30% baterii samochód pokazuje zasięg 70 km, przy oszczędniejszej jeździe przejedzie znacznie więcej, bo średnie zużycie energii spadnie.
Ford Puma to teraz również świetne auto w trasę. Z takim liftingiem sukces jest więcej niż pewny
Ford Explorer ma baterię o pojemności 77 kWh, a moje średnie zużycie energii wyniosło 27,7 kWh na 100 km. To sporo, ale na odcinkach niemieckich autostrad bez ograniczeń prędkości prowadziłem samochód z prędkością maksymalną, czyli 180 km/h. Przy standardowych prędkościach autostradowych zużycie można łatwo zmniejszyć do około 20 kWh na 100 km.
Jaki jest elektryczny Ford Explorer?
Przede wszystkim jest to samochód w bardzo atrakcyjnej cenie – 217 tys. zł brutto za SUV-a tej wielkości to naprawdę dobra oferta. Ford Explorer EV potrafi przejechać ponad 600 km na jednym ładowaniu, a jego silnik o mocy 286 KM zapewnia dynamiczne osiągi. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje 6,4 sekundy, co oznacza, że nie ma mowy o braku mocy – ja nigdy nie miałem z tym problemu.
To solidny, komfortowy SUV. Dosłownie „płynie” po drogach, a przy dynamicznej jeździe zachowuje się bardzo pewnie, jak na Forda przystało. Wnętrze jest przestronne, zwłaszcza dla pasażerów na tylnych siedzeniach, gdzie mają mnóstwo miejsca. Bagażnik oferuje 525 litrów pojemności, a po złożeniu tylnych siedzeń aż 1455 litrów.
Explorer został zaprojektowany w Europie, z myślą o europejskich kierowcach. Technologicznie jest to elektryczny Volkswagen. Ford nie ukrywa tej współpracy – w fabryce w Kolonii pełno jest kontenerów oznaczonych „Volkswagen AG”. Czy to wada? Absolutnie nie. Niedawno przejechałem 1600 km Volkswagenem ID.7 i uważam, że to jeden z najwydajniejszych napędów elektrycznych na rynku.
Elektryczny Explorer zapowiada się na świetnego rodzinnego elektryka
Spędziłem z Fordem Explorerem zaledwie 13 godzin, a walka o jak najlepszy czas przejazdu nie pozwoliła mi na dogłębne poznanie auta. Mimo to, pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. To solidnie zbudowany samochód, czego Ford musi być pewny – inaczej nie zaprosiliby dziennikarzy do fabryki, gdzie powstaje ten model. Firma zainwestowała 2 miliardy dolarów, aby proces produkcji przebiegał bez zarzutu.
Oto nowy elektryczny Ford Explorer. Bazuje na VW i będzie kosztował od 210 000 zł
Moim zdaniem Explorer ma ogromny potencjał, by odnieść sukces w swojej kategorii. Oferuje to, czego klienci oczekują – masywnego, dobrze wyglądającego SUV-a, który jest jednocześnie praktyczny, ma wydajny napęd i jest atrakcyjny cenowo. Konkurencja, zwłaszcza Tesla Model Y, może czuć się zagrożona. Ford Explorer nie ustępuje jej pod żadnym względem, a pod wieloma nawet ją przewyższa. W dodatku, gdy się naprawdę chce, można szybko pokonać długą trasę.