Chińska ofensywa motoryzacyjna w Polsce trwa w najlepsze. Na naszym rynku debiutuje kolejny SUV, którego miałem okazję przetestować od razu po premierze. Jak przystało na chiński samochód, jest bardzo konkurencyjny cenowo. Ale czy za atrakcyjną ceną idzie również wysoka jakość? Poznajcie Jaecoo J7, model, który dosłownie zszokował mnie po zajęciu miejsca w kabinie.
Forthing T-Five to nie jedyny nowy SUV debiutujący w tym miesiącu na polskim rynku. Dołącza do niego Jaecoo J7, które powalczy w segmencie zdominowanym przez modele takie jak Toyota RAV4 czy Hyundai Tucson. Właściciel marki Jaecoo, koncern Chery, ma ambitne plany – J7 ma znaleźć się wśród 10 najchętniej kupowanych SUV-ów w Polsce. Czy mają solidne podstawy, by w to wierzyć?
Nowy SUV z maks. wyposażeniem za 80 tys. zł. To nie żart, a oferta BAIC w Polsce
Tylko jeden silnik – 1.6 T-GDI o mocy 147 KM
Jaecoo J7 nie daje wielkiego wyboru, jeśli chodzi o układ napędowy. Zarówno w wersji z napędem na jedną oś, jak i na wszystkie cztery koła (AWD), znajdziemy ten sam silnik 1.6 T-GDI o mocy 147 KM i 275 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Nie jest to demon prędkości – zarówno na papierze (10,3 sekundy w wersji FWD, 11,4 sekundy AWD), jak i w rzeczywistości. Auto rozpędza się dość powoli. Jednak trzeba pamiętać, że projektanci nie stworzyli tego SUV-a z myślą o dynamicznych startach spod świateł. Zamiast tego, może zadowolić klientów dość sporą pojemnością silnika, zwłaszcza jak na dzisiejsze standardy. Nie ma też jakichkolwiek elektrycznych wspomagaczy, co w dzisiejszych czasach jest prawdziwą rzadkością. Za przekazywanie napędu odpowiada 7-stopniowa skrzynia DCT.
Producent deklaruje średnie spalanie na poziomie 8 litrów dla wersji AWD oraz 7,5 litra w przypadku napędu na jedną oś. Po przejechaniu 316 kilometrów komputer pokładowy wersji AWD wskazał zużycie na poziomie 10,6 litra, ale warto zaznaczyć, że większość testujących zapewne sprawdzała maksymalne możliwości auta. W realnych warunkach wynik 8 litrów wydaje się więc osiągalny.
Jeśli jednak te wartości Cię nie przekonują, wkrótce do oferty dołączy hybryda plug-in oparta na silniku 1.5 T-GDI. Ta wersja ma umożliwiać pokonanie nawet 1200 kilometrów bez tankowania, co jest zasługą zastosowanego akumulatora o pojemności 18,3 kWh.
Jaecoo J7 – wymiary i wybrane dane techniczne:
długość: 4500 mm
szerokość: 1865 mm
wysokość: 1680
prześwit: 200 mm
masa własna: 1599 kg (FWD), 1724 kg (AWD)
Poziom wykonania szokuje, na szczęście pozytywnie
Po zajęciu miejsca za kierownicą Jaecoo J7 poczułem miłe zaskoczenie. Wnętrze jest wykończone materiałami bardzo dobrej jakości, z licznymi miękkimi powierzchniami, a całość jest świetnie spasowana. Nie odczuwa się żadnych nieprzyjemnych zapachów, nawet po nagrzaniu kabiny w słońcu, co często bywa problemem w niektórych tańszych autach z Chin. Gdyby ktoś posadził mnie w tym samochodzie i powiedział, że to nowy Hyundai Tucson albo nawet Volvo XC40, z łatwością bym w to uwierzył.
Początkowo obawiałem się, że ogromny 14,8-calowy tablet na konsoli centralnej będzie działał ospale lub się zacinał. Jakie było moje zdziwienie, kiedy podczas testu nie zanotowałem ani jednego opóźnienia ani zawieszenia systemu. Dla osób, dla których prawie 15 cali to zbyt dużo, dostępna jest także mniejsza opcja z ekranem o przekątnej 13,2 cala.
Można sterować szybami oraz otwieraniem dachu… głosowo
System sterowania głosowego „Hello Jaecoo”, działający na wzór Mercedesa, pozwala na kontrolowanie takich funkcji jak otwieranie szyb czy regulacja temperatury dwustrefowej klimatyzacji. To funkcjonalność, której próżno szukać u wielu konkurentów, gdzie sterowanie głosowe ogranicza się głównie do informacji.
Wnętrze jest przejrzyste i funkcjonalne, a system infotainment ma polskie menu, co wśród chińskich producentów też nie jest oczywiste. Niektóre rozwiązania, jak haczyk na torbę z zakupami na przedniej konsoli, przywodzą na myśl legendarne „Simply Clever” Skody. Jak w Fordzie Explorerze, znalazła się też praktyczna półka na dwa smartfony, choć jedynie jeden z nich może być ładowany indukcyjnie, za to z mocą aż 50 W! Oczywiście dostępne są także porty USB i USB-C, a multimedia bezprzewodowo obsługują Android Auto i Apple CarPlay.
Nowy model, ale w starej cenie. Niecałe 86 000 zł za małego SUV-a z usługami Google
Z tyłu również nie można narzekać na przestrzeń. Mierząc 183 cm, mogłem komfortowo usiąść za sobą, a miejsca na nogi było wystarczająco. Kanapa jest miękka i wygodna, co potwierdza również przestronność bagażnika – bezdotykowo otwierana klapa skrywa 564 litry przestrzeni, a po złożeniu tylnych siedzeń pojemność wzrasta do 1349 litrów.
Zbiornik paliwa w wersji FWD ma pojemność 51 litrów, co pozwala na przejechanie około 450 kilometrów bez konieczności tankowania. Wersja AWD ma większy bak – 57 litrów. Prędkość maksymalna wynosi 180 km/h, podobnie jak w nowych modelach Volvo. Nie bez powodu wspominam o Volvo – spójrzcie tylko na ten fragment deski rozdzielczej. Czyż nie przypomina samochodów tej szwedzkiej marki?
Pod względem bezpieczeństwa Jaecoo również czerpie inspiracje z najlepszych. Standardowo wyposażony jest w 10 poduszek powietrznych i liczne systemy wspomagających kierowcę podczas jazdy. Co ciekawe, system ostrzegający o przekroczeniu prędkości jest subtelniejszy niż u konkurencji, delikatnie informując o tym fakcie, zamiast irytować kierowcę. Producent podkreśla również, że nadwozie J7 wykonano w 80% ze stali o wysokiej i ultrawysokiej wytrzymałości.
Ile kosztuje Jaecoo J7?
Przewidziano dwie wersje – Urban oraz Offroad. Pierwsza z nich, bez napędu na cztery koła, kosztuje 139 900 złotych. Co istotne, jest ona kompletnie wyposażona, a klient nie musi dopłacać nawet za wybrany lakier (do wyboru jest aż 10 kolorów). Z kolei wersja Offroad z napędem 4×4 kosztuje 157 900 złotych, co stanowi już znaczną kwotę.
W cenie niespełna 140 tys. złotych otrzymujemy samochód wyposażony w 19-calowe felgi, reflektory LED, kamerę cofania, podgrzewane fotele oraz adaptacyjny tempomat. Wszystkie te elementy, które u konkurencji często wymagają dodatkowej opłaty, są tutaj dostępne w standardzie.
Przewiduję, że większą popularnością będzie cieszyć się wersja z napędem na przód, i to nie tylko z powodu niższej ceny. W tym segmencie większość klientów nie oczekuje od swoich SUV-ów właściwości jezdnych 4×4. Dodatkowo eksploatacja wersji FWD okaże się tańsza, ponieważ napęd na cztery koła zwiększa zużycie paliwa.
Jaecoo jest tak pewny jakości swojego modelu, że oferuje 7-letnią gwarancję z limitem do 150 tys. kilometrów. Taka długoterminowa gwarancja, bez dodatkowych kosztów, z pewnością przekona wielu potencjalnych nabywców.
Szczerze obawiam się o przyszłość europejskich marek. Chińskie samochody nie tylko zaskakują, ale wręcz szokują coraz nowszymi i lepiej dopracowanymi modelami. W dodatku ich ceny są na tyle konkurencyjne, że klienci mają nad czym się zastanawiać. Kompleksy? Zupełnie niepotrzebne.
Czy powinniśmy unikać chińskich samochodów? Tydzień z SUV-em Maxusa otworzył mi oczy