Powszechnie uważa się, że Mercedesy produkowane w latach 90. są niezniszczalne. Jak jednak pokazuje ten przykład, wszystko da się zepsuć. Wystarczyło przetestować maksymalną prędkość na odcinku autostrady bez ograniczeń. Problem w tym, że wielu widzów zarzuca autorowi nagrania, iż przed poważną awarią całkowicie zignorował wszystkie wskaźniki wyświetlane przez samochód.
297 tys km. i koniec. Tyle przejechał Mercedes W140 S350 Turbodiesel
Mercedesa Klasy S W140 produkowano w latach 1991–1998, o pięć lat krócej niż jego poprzednika, model W126. Niemcy oferowali szeroki wybór jednostek napędowych, z których najsłabsza była sześciocylindrowa jednostka Diesla o pojemności 3,5 litra, rozwijająca do 1995 roku moc 150 KM. Właśnie koniec żywota tej wersji uwiecznił kanał „TopSpeedGermany”, testując maksymalną prędkość samochodu tuż przed jego awarią.
Jakość wróciła do nowych Mercedesów? Wiele wskazuje na to, że tak. I wcale nie chodzi o „S”
Na pierwszy rzut oka nie ma w tym nic niezwykłego – na niemieckich autostradach można bez problemu jechać z maksymalną prędkością. Jednak fakt, że ten egzemplarz przejechał zaledwie 300 tys. kilometrów, stawia w złym świetle legendarną niezawodność Mercedesa. Wiele innych egzemplarzy tego modelu pokonało ponad milion kilometrów, czyli przeszło trzykrotnie więcej. Skąd więc taka różnica?
Widzowie szybko zauważyli, że podczas jazdy z maksymalną prędkością na desce rozdzielczej pojawiało się wiele ostrzeżeń. Sygnalizowały one, że dalsza jazda z taką prędkością może prowadzić do problemów. Oprócz kontrolki niskiego poziomu płynu chłodzącego, wskaźnik temperatury systematycznie się podnosił. Gdyby kierowca zwracał uwagę na te sygnały, prawdopodobnie udałoby się uniknąć katastrofy.
„Każdy kierowca z odrobiną zdrowego rozsądku zauważyłby, że coś jest nie tak” – napisał jeden z widzów.
I rzeczywiście, samochód wyraźnie niechętnie przyspieszał, zachowując się tak, jakby co najmniej stracił turbosprężarkę. Teoretycznie, czas przyspieszenia do 100 km/h wynosi około 13 sekund, podczas gdy tutaj tyle trwało rozpędzenie auta zaledwie od 60 do 100 km/h. Obserwowanie takich sygnałów może pomóc innym kierowcom zareagować odpowiednio wcześnie, zanim dojdzie do poważnego uszkodzenia silnika.
Jeździłem niechcianym Mercedesem-AMG C63 S E Performance. Dla krytyków mam dobre wieści
W tym przypadku silnik po prostu się przegrzał. Należy jednak pochwalić kierowcę za to, że po zauważeniu białego dymu wydobywającego się spod maski, zatrzymał samochód w bezpiecznym miejscu i włączył ogrzewanie. Dlaczego? Włączenie nagrzewania kabiny odprowadza część ciepła z silnika do wnętrza pojazdu, co może pomóc w obniżeniu jego temperatury. Ogólnie rzecz biorąc, po zauważeniu wzrostu temperatury jakiegokolwiek silnika, należy natychmiast uruchomić maksymalne ogrzewanie i ustawić nawiewy na najwyższy poziom.