Jeździłem tanim samochodem z Japonii. Nawet z automatem cena nie przekracza 90 tys. zł

Nowy samochód nie musi być drogi – udowodnili to Chińczycy, udowadniają też Japończycy. Nowe Suzuki Swift w promocyjnej ofercie kosztuje tylko 74 tys. zł, ale nawet egzemplarz z automatyczną skrzynią biegów CVT jest dostępny za niecałe 87 tys. zł. Miałem okazję spędzić z nim kilka dni, pokonując w tym czasie kilkaset kilometrów. Czy rzeczywiście jest tak ekonomiczny, jak twierdzi producent?

Czy tak małe auto nadaje się w trasy?

Specjalnie wybrałem się nad morze, aby sprawdzić, czy Swift ma sens jako auto do okazjonalnych podróży na dłuższe trasy. Po przebyciu 600 kilometrów drogami szybkiego ruchu, nie mam już żadnych wątpliwości. Swift najlepiej czuje się w mieście, ale trasy się nie boi. Silnik 1.2 z technologią miękkiej hybrydy, choć generuje tylko 83 KM, pozwala na sprawne podróżowanie z prędkościami do 140-150 km/h. To zasługa małego silnika elektrycznego, który dodaje kilka koni mechanicznych i dodatkowe 60 Nm momentu obrotowego. Powyżej tej prędkości auto traci na dynamice, ale zaskakująco dobrze radzi sobie z bocznymi podmuchami wiatru. Warto przypomnieć, że całość waży zaledwie 865 kg.

Suzuki Swift 2024 - tył, fot. Sebastian Rydzewski, dziennikarz motofilm.pl / TVN Turbo
Suzuki Swift 2024 – tył, fot. Sebastian Rydzewski, dziennikarz motofilm.pl / TVN Turbo

Prowadzenie stoi na bardzo dobrym poziomie. Układ kierowniczy został ustawiony dość sztywno, co sprawia, że auto świetnie radzi sobie na zakrętach. Momentami miałem wrażenie, jakbym prowadził wersję „Sport”, co było bardzo pozytywnym doświadczeniem. Zawieszenie również zostało odpowiednio zestrojone – tylko na większych dziurach zdarza się, że jest nieco zbyt twarde.

Suzuki Swift 2024 - spalanie, fot. Sebastian Rydzewski, dziennikarz motofilm.pl / TVN Turbo
Suzuki Swift 2024 – spalanie, fot. Sebastian Rydzewski, dziennikarz motofilm.pl / TVN Turbo

Spalanie to absolutna rewelacja. Deklaracje producenta o średnim spalaniu wynoszącym 4,4 litra na 100 km są nawet zawyżone. Na trasie, przy prędkościach do 100 km/h, udało mi się uzyskać spalanie na poziomie 3,8 litra. W mieście nowy Swift również zużywa podobne ilości paliwa, i to bez konieczności wyjątkowo delikatnego obchodzenia się z pedałem gazu.

Czy Suzuki Swift jest praktyczne?

Kabina została zaprojektowana na pięć osób, ale nie oszukujmy się – wygodnie będą podróżować tylko cztery. W dodatku zgodnie z danymi technicznymi bagażnik nie pomieściłby bagaży kompletu osób, ponieważ ma pojemność 265 litrów. Mimo to, bez problemu zmieści weekendowy bagaż trzyosobowej rodziny, nawet uwzględniając zabawki plażowe.

Deska rozdzielcza jest prosta, ale bardzo czytelna. Nie można narzekać nawet na spasowanie materiałów, które w tej klasie, jak można się spodziewać, składają się głównie z twardych plastików. Kierownica świetnie leży w dłoniach, a fotele nie męczą nawet na dystansach do czterystu kilometrów. Ogólnie wnętrze zasługuje na duże pochwały.

Suzuki Swift 2024 - wnętrze, fot. Sebastian Rydzewski, dziennikarz motofilm.pl / TVN Turbo
Suzuki Swift 2024 – wnętrze, fot. Sebastian Rydzewski, dziennikarz motofilm.pl / TVN Turbo

Mam jednak też pewne zastrzeżenia. Bardzo nie podoba mi się utrudnione wyłączanie systemu informującego o przekroczeniu prędkości (i nie tylko). Po dokładniejszym zapoznaniu się z tematem okazało się, że można to zrobić tylko na postoju, podczas gdy u konkurencji jest to możliwe także w trakcie jazdy. Dodatkowo, system zmusza do korzystania z „patyczka” przy zegarach, a to bardzo przestarzałe rozwiązanie. Działanie systemu infotainment również nie jest najszybsze, choć nie zdarzyło mi się, aby system się zresetował, co czasami ma miejsce np. w Cuprach. Na plus zasługuje jednak bezprzewodowy Apple CarPlay (Android Auto również).

Cena i wyposażenie na plus

Najtańszy egzemplarz Swifta kosztuje niecałe 74 tys. zł, ale silnik współpracuje z 5-biegową manualną skrzynią. Warto dopłacić do wersji z CVT, ponieważ nie jest zbyt głośna i znacząco poprawia komfort jazdy. Jedyne, co mogłoby być lepsze, to reakcja na gaz, ale trzeba pamiętać, że nie jest to samochód do wyścigów. Warto również docenić, że Suzuki w standardzie oferuje wiele elementów wyposażenia, które są często dostępne tylko w wyższych wersjach, jak na przykład reflektory LED. Więcej szczegółów na ten temat przedstawiliśmy we wcześniejszym wpisie.

Najtańszy egzemplarz z automatyczną skrzynią biegów kosztuje 86 900 złotych, ale jest to cena promocyjna, obniżona z 93 900 złotych. Natomiast za najbogatszą wersję Swifta trzeba zapłacić 90 900 złotych.

Suzuki wyciąga asa z rękawa. Zupełnie nowy mały SUV powalczy z największymi

Czy warto kupić nowego Swifta? Ten samochód zaskoczył mnie pozytywnie. Jak na swoją wagę i rozmiary, potrafi naprawdę dużo. Nie ma żadnych kompleksów przed podróżowaniem autostradami i jest naprawdę wygodnym autem. Szkoda, że między kierowcą a pasażerem zapomniano o podłokietniku – osobiście bardzo mi tego brakowało. Niemniej jednak, szanuję inżynierów Suzuki za stworzenie tak ekonomicznej propozycji z silnikiem 1.2. Tym samochodem można dojechać z Warszawy do Gdańska za około 90 złotych z kompletem pasażerów. Taniej bez prawdziwej technologii hybrydowej już się chyba nie da.

Oto czwarta generacja Suzuki Swift. W opcji napęd na cztery koła