Jeszcze kilka tygodni temu wszyscy byli przekonani, że Volvo do 2030 roku stanie się marką wyłącznie elektryczną. Życie pokazało jednak, że taki scenariusz jest niemożliwy. Szwedzi przeanalizowali sprzedaż swoich modeli i doszli do wniosku, że nie mogą porzucić modeli spalinowych. Jednak będą one naprawdę ekonomiczne, o czym przekonałem się podczas testu 455-konnego Volvo S60 Polestar.
Producenci wracają do „spalinówek”
To nie miało prawa się udać. Dla wszystkich koncernów motoryzacyjnych najważniejsze są słupki sprzedaży, a jeśli te kuleją, trzeba wprowadzić zmiany. Włodarze Volvo, po kilku latach zapewniania, że flota ich samochodów stanie się całkowicie elektryczna, zmieniają zdanie.
Zaraz po pandemii rynek samochodów elektrycznych rzeczywiście rozwijał się w ekspresowym tempie. Liczne dotacje i przywileje przekonywały kierowców do przejścia na samochody elektryczne, które z biegiem czasu stawały się coraz lepsze. Choć mają wiele zalet, ludzie nie lubią być do niczego przymuszani. Gdy coraz szerzej informowano społeczeństwo o zakazie sprzedaży samochodów spalinowych, klienci robili odwrotnie i kupowali samochody spalinowe.
Volvo V60 B3 (2023) FWD 163 KM 7B. Oszczędne i komfortowe kombi z nową skrzynią biegów
W efekcie od kilkunastu miesięcy sprzedaż elektryków wygląda dramatycznie. Wielu producentów musiało zmienić swoją strategię na najbliższe lata. Porsche poinformowało, że po 2030 roku nadal będą produkować samochody z silnikami spalinowymi. Bugatti było przygotowane na to, że jeśli rządy zabronią sprzedaży aut spalinowych, będą płacić kary i budować stacje paliw. Nawet Mercedes zmienił swoje plany co do rozwoju aut elektrycznych i zatrzymał prace nad luksusową platformą do najlepszych elektryków.
Volvo kolejnym producentem, który się wyłamał
Szwedzka marka była chyba najbardziej zafascynowana elektryczną motoryzacją. Od 2020 roku Volvo informowało, że całkowicie przejdzie na flotę aut elektrycznych i nic ich przed tym nie powstrzyma. Wycofali więc Diesla i powoli szykowali się do usunięcia silników spalinowych.
Życie napisało jednak dla Volvo inny scenariusz. Po analizie statystyk sprzedaży, szefowie marki nie mają wątpliwości, że nie mogą sobie pozwolić na usunięcie silników spalinowych. Nadal będą je oferować w formie napędów z miękką hybrydą lub hybrydą typu plug-in. Miałem okazję ostatnio przetestować najmocniejsze Volvo w historii i nie mogłem się nadziwić, jak ekonomiczne jest to auto! Średnia 7,4 litra na 100 km autostradami w 455-konnym samochodzie z napędem na cztery koła mówi sama za siebie.
Jim Rowan, szef Volvo, nie ukrywa, że jest wielkim entuzjastą samochodów elektrycznych. Na pewno jest zmartwiony tym, że klienci tej miłości nie podzielają.
W efekcie Volvo może więc zapomnieć o całkowitej elektryfikacji gamy. Na pewno nie stanie się to do 2030 roku. Szwedzi będą nadal rozwijać napędy hybrydowe oraz hybrydowe typu plug-in. Kilka aktualnie oferowanych modeli, takich jak XC60 czy S90/V90, będzie musiało przejść stosowne zmiany, bo są po prostu stare. Oczywiście, równolegle będą debiutować nowe elektryki, ale producent nie chce już do nich nikogo przymuszać.
Przyszłość samochodów elektrycznych jest niepewna
Producentom pozostaje oczekiwanie. Według niektórych danych za 3-4 lata samochody elektryczne i tak staną się tańsze od aut spalinowych. Być może klientów przekona to do zmiany auta na elektryczne. Możliwe jest też, że typowe samochody elektryczne zostaną wyparte przez modele napędzane wodorem. Ta technologia zdaje się rozwijać szybciej, czego dowodem jest nawet niedawne otwarcie trzeciej stacji wodorowej w Polsce. Mieści się w Gdańsku przy ul. Jabłoniowej.

Volvo oferuje aktualnie cztery modele w pełni elektryczne. Naszym zdaniem najbardziej wartym uwagi jest nowe EX30, którym mieliśmy okazję pokonać 3800 kilometrów w drodze do Włoch.