Ludzie na całym świecie używają paszportów, aby ustalać swoją tożsamość i pochodzenie. Wkrótce swoje paszporty będą posiadały również samochody elektryczne. Producenci muszą wskazać w „paszportach” m.in. pochodzenie komponentów używanych do budowy akumulatorów.
Volvo pierwszą marką, która wprowadzi paszporty
Szwedzi uruchomili już nawet program pilotażowy w Karolinie Południowej w USA. W lutym 2027 roku dokumentacja pochodzenia baterii za pomocą „paszportów” stanie się obowiązkowa na terenie Unii Europejskiej. Paszport ma potwierdzać pochodzenie surowców wykorzystanych do produkcji baterii samochodów elektrycznych. W danych pojawią się także informacje na temat materiałów pochodzących z recyklingu oraz o śladzie węglowym.
Paszporty akumulatorowe okażą się też pomocne dla kupujących samochody elektryczne z drugiej ręki. Będą zawierać dokładne informacje o stanie akumulatora, co utrudni trafienie na „bubla” z wadliwą baterią.
Paszport z kodem QR
Właściciele samochodów elektrycznych Volvo otrzymają dostęp do paszportów po zeskanowaniu kodu QR na drzwiach kierowcy. Bardziej szczegółowymi wersjami paszportów będą dysponować urzędy i najprawdopodobniej centrala marki.
Volvo podaje, że cała technologia wprowadzenia paszportów akumulatorowych zwiększy cenę samochodu o około 10 dolarów, czyli niecałe 45 złotych. Co interesujące, niektóre firmy już proponują usługi przygotowania paszportów na tak zaawansowanym poziomie, że umożliwiają one sprawdzenie całego łańcucha dostaw. Marka Volvo współpracuje z brytyjską firmą Circulor, podobnie jak Land Rover.
Czy małe Volvo jest bezpieczne, gdy w jego bok uderzy SUV o masie 2,8-tony? (wideo)
Volvo oferuje aktualnie cztery modele elektryczne – EC40, EX30, EX40 oraz EX90. Najtańsze EX30 kosztuje 169 900 złotych, natomiast flagowy elektryk marki, EX90, wyceniono na przynajmniej 399 900 złotych.