Jednym z ważniejszych elementów procesu testowego dla każdego nowego samochodu są próby zderzeniowe. Wykonują je nie tylko sami producenci, ale również niezależne organizacje, takie jak chociażby Euro NCAP. Największe marki budują nawet potężne centra, w których przeprowadzają własne testy zderzeniowe. Jakiś czas temu takim miejscem pochwaliło się Audi.
- Chiński producent pochwalił się efektownym testem zderzeniowym
- Chery Exeed Exlantix ET zrzucony został z 32 metrów
- Elektryczny SUV całkiem dobrze przeżył taki „upadek”
Już klasyczne próby, symulujące prawdziwe sytuacje drogowe, bywają bardzo efektowne. Szczególnie na ujęciach z kamer utrwalających setki tysięcy klatek na sekundę wygląda to bardzo ciekawie, choć również przerażająco.
Myśląc o większości europejskich czy japońskich samochodów raczej nie mamy wątpliwości co do poziomu ich bezpieczeństwa. Sytuacja wygląda nieco inaczej, gdy ktoś podstawi nam pojazd wyprodukowany w Chinach.
Audi złomuje własne nowe samochody. “Robią to dla dobra wszystkich, którym Quattro odbiera rozum”
Szczególnie użytkownicy ze Starego Kontynentu z dystansem podchodzą do takich aut. Jak jednak niejednokrotnie się już przekonałem, na jakość prowadzenia czy wykończenia zdecydowanie nie można narzekać. Sprawdziłem to dwukrotnie testując auta marki NIO.
W Chinach testy zderzeniowe robi się z rozmachem
Aby przekonać do siebie jeszcze większą liczbę klientów, chińska marka Chery wykonała bardzo spektakularny test. „Królikiem doświadczalnym” stał się jeden z modeli submarki Exeed, oferującej SUV-y klasy premium.
Konkretnie jest to Exeed Exlantix ET (nazywany też Sterra ET), czyli flagowiec chińskiej marki. Jego ceny w Kraju Środka startują od równowartości około 110 000 złotych, a w najbogatszej wersji potrafią dobić do 185 000 złotych.

Auto mierzy 4955 milimetrów długości, a jego rozstaw osi to 3000 milimetrów. Luksusowy SUV dostępny jest z akumulatorem o pojemności 77 lub 100 kWh. Najszybszy wariant o mocy 520 koni mechanicznych przyspiesza od 0 do 100 km/h w 3,8 sekundy.
Aby udowodnić, że samochód jest bezpieczny, Chińczycy wynajęli wielki dźwig i unieśli auto na wysokość 32 metrów. Następnie odblokowano mocowanie i Exeed Exlantix ET po prostu runął w stronę ziemi.
Mogłoby się wydawać, że po takim zderzeniu z auta nie będzie czego zbierać. Konstrukcja okazała się jednak na tyle silna, że cała kabina pasażerska pozostała praktycznie nietknięta.
Owszem, przednia część nadwozia została zmiażdżona, ale prawdopodobnie nadal pozostała możliwość otwarcia drzwi kierowcy. Pozostaje oczywiście kwestia tego, czy pomimo tego człowiek przeżyłby tak duże uderzenie i panujące w aucie przeciążenia.
Scenariusz przedstawiony przez Chińczyków jest dużo mniej prawdopodobny niż klasyczny wypadek z udziałem dwóch samochodów. Tak czy siak, rezultat tego testu zrobił na widzach pozytywne wrażenie.
Źródło: Chery, motofilm.pl