O wprowadzeniu przez Unię Europejską cła na samochody importowane z Chin mówi się już od dłuższego czasu. Choć nie znamy jeszcze dokładnej wysokości tego cła, na przykład Volvo woląc dmuchać na zimne, decyduje się przenieść produkcję elektrycznego modelu EX30 do Europy. Samochody przeznaczone na nasz rynek będą od 2025 roku powstawały w Belgii. Informowaliśmy o tym w październiku 2023 roku, ale teraz za słowami idą czyny. W związku z tym marka zamknęła fabrykę w Gandawie na 7 dni, aby dostosować taśmy montażowe do produkcji pojazdów elektrycznych.
- Volvo EX30 przeznaczone dla mieszkańców UE będzie od 2025 roku produkowane w Belgii
- Cło na chińskie samochody elektryczne spowoduje znaczny wzrost ich cen
- Koncern Chery będzie produkował w Hiszpanii, podczas gdy wielu producentów najprawdopodobniej przerzuci koszty cła na klientów lub też przeniesie produkcję na Stary Kontynent
Nie o jakość, a o cło chodzi
Wprowadzenie 20 lub 25% cła na chińskie samochody EV od jesieni tego roku znacząco podniesie ceny pojazdów z Dalekiego Wschodu. W przypadku samochodu elektrycznego o wartości 200 tysięcy złotych, oznacza to dodatkowy wydatek dla producenta w wysokości 40-50 tysięcy złotych. Z tego powodu zainteresowani chińskimi elektrykami powinni się spieszyć z zakupem wymarzonego auta, zanim ceny poważnie wzrosną.
Volvo nie planuje podnosić cen modelu EX30. Pomimo początkowej opłacalności produkcji w Chinach, firma przenosi ją do Europy. Model EX30 szybko stał się jednym z najlepiej sprzedających się w gamie szwedzkiej marki, mimo malejącego popytu na modele elektryczne w Europie. W krótkim czasie znalazł 13 tysięcy nabywców.
Warto zauważyć, że samochody produkowane w Chinach charakteryzują się wysoką jakością. Osobiście wielokrotnie przekonałem się o tym podczas testów modeli takich jak Nio czy Maxus.
Co zrobią producenci z Chin?
Cło narzucone przez UE oznacza, że producenci z Chin mają kilka opcji do wyboru. Niektórzy z nich decydują się również przenieść produkcję na Stary Kontynent. Przykładowo, koncern Chery poinformował o przejęciu dawnych zakładów Nissana w Barcelonie.
Jedną z możliwych opcji jest, że bogatsi producenci przerzucą koszty ceł na siebie, a następnie odzyskają je w porozumieniu z chińskim rządem. Jednak ta opcja wydaje się być najmniej prawdopodobna.
Najbardziej dotkliwą konsekwencją dla klientów będzie podniesienie cen samochodów. Na przykład aktualnie oferowany Maxus Euniq 6 za 170 tys. zł z pewnością przekroczyłby cenę zakupu 200 tys. zł, a w najbardziej pesymistycznych scenariuszach mógłby osiągnąć nawet 215 tys. zł.
Przeprowadzka do Europy nie jest szybka ani tania
Przeniesienie produkcji z Chin do Europy nie jest tanim przedsięwzięciem. Szwedzi mogli sobie na to pozwolić, ponieważ dysponują zakładami produkcyjnymi w Europie. Oszacowali, że zamknięcie fabryki na 7 dni i wysłanie na urlop ponad 6500 pracowników będzie w tym kontekście zdecydowanie bardziej opłacalne, niż kontynuowanie produkcji w Chinach.
Cło na elektryki z Chin może spowodować napływ hybryd plug-in z zasięgiem do 2000 km
Nie jest to również kwestia jedynie tygodnia dostosowania fabryki. Produkcja europejskiej wersji modelu EX30 rozpocznie się od 2025 roku, jednak nieoficjalnie mówi się o możliwości szybszego przeniesienia produkcji, być może nawet w IV kwartale 2024 roku. Z taśm montażowych belgijskiej fabryki zeszłego roku zjechało około 230 tysięcy samochodów, z czego 60% stanowiły pojazdy elektryczne.
Mocno prawdopodobne jest, że Europejczycy w przyszłości nie będą jeździć już tanimi samochodami elektrycznymi wyprodukowanymi w Chinach. Te czasy trwały bardzo krótko i narobiły problemów finansowych wielu potężnym europejskim koncernom samochodowym. Tylko Ford traci na każdym sprzedanym elektryku ponad pół miliona złotych.
Źródło: Volvo, Chery, motofilm.pl