Aż piszczał z zachwytu patrząc na licznik Lexusa. “Szkoda, że zapomniał wyhamować” (wideo)

Osiąganie prędkości maksymalnej danego auta może być dla niektórych kierowców naprawdę ekscytujące. W większości przypadków nie ma to jednak nic wspólnego z jazdą zgodną z przepisami.

Autor załączonego nagrania wideo jest jednym z takich właśnie przykładów. Wybrał się on na autostradową przejażdżkę swoim starym Lexusem LS 400.

Cisnął “maksem” w swoim Golfie i myślał, że jest królem. Z prawej objechał go SUV BMW (wideo)

Pod maską tej japońskiej limuzyny pracuje wolnossący silnik V8. Jednostka ta ma pojemność 4.0 litrów i jest w stanie wygenerować moc 264 koni mechanicznych.

Właściciel auta wcisnął gaz do dechy, aby spróbować osiągnąć prędkość maksymalną. Prawie udało mu się zamknąć licznik, co słychać po ekscytacji w jego głosie.

Pod maską swojego SEAT-a Leona ma silniczek 1.4 TSI. “Rozbujał się nim do 300 km/h” (wideo)

Niestety, było to tak emocjonujące, że kierowca zapomniał w porę wyhamować. Skończyło się to kolizją z co najmniej dwoma innymi samochodami. Mamy nadzieję, że nikomu nic poważnego się nie stało.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez @ls400clique