Zaszalał Urusem na błocie i zniszczył alternator. “Na kablu” przejechał 25 km do domu (wideo)

Większość właścicieli samochodów, szczególnie tych „wymarzonych”, dba o swoje cacka. Są też jednak tacy, którzy traktują je w naprawdę dziwny sposób.

Być może już wiesz, że Lamborghini Urus spisuje się nieźle nie tylko na torze wyścigowym. Sam producent prezentował jego możliwości na nieutwardzonych drogach.

Nie mogli go zatrzymać gdy wjechał Lamborghini Urusem do lasu. “Trochę się ubrudził” (wideo)

Właściciel jednego z egzemplarzy nie mógł sobie odmówić, gdy zobaczył przed sobą „trochę błota”. Wsiadł do 650-konnego, włoskiego SUV-a i po prostu wcisnął gaz do dechy.

Auto owszem, nie utknęło w tych trudnych warunkach. Doszło jednak do uszkodzenia alternatora, przez co akumulator nie działał w odpowiedni sposób i samochód po chwili po prostu „umierał”.

Trawnik pokonał Lamborghini. Nie mógł wyrobić ze śmiechu obserwując kierowcę Urusa (wideo)

Właściciel miał do domu około 25 kilometrów, ale nie miał zamiaru wzywać lawety. Uznał, że wykorzysta swój drugi samochód i dojedzie tam łącząc oba auta kablami rozruchowymi.