SUV-y to funkcjonalne i rodzinne samochody, które mają zapewnić rodzinie komfortowe podróżowanie. Kupując takie auto nie chcemy się martwić tym, że nie zmieścimy czegoś do bagażnika, lub o niewielki prześwit podczas pokonywania krawężników w miejskiej dżungli. Segment ten jest od ładnych paru lat bardzo popularny, a swojego przedstawiciela ma nawet sportowa marka z Zuffenhausen. Miałem okazję spędzić kilka dni z Porsche Macan T.
Producenci bardzo chętnie wprowadzają do oferty kolejne modele tego typu, lub dorzucają następne warianty napędowe. Klienci nie mają problemu, żeby wśród tego typu aut znaleźć również takie, które zapewniają bardzo sprawne przyspieszanie. Takie, którego nie powstydziłby się supersamochód sprzed kilku lat.
> Porsche Macan S (2022). Sprawdziliśmy, jak się żyje z 380-konnym SUV-em za ponad pół mln zł
Spore rozmiary sprawiają jednak często, że takie usportowione SUV-y prowadzą się nieco gorzej. Nie pokonamy nimi aż tak sprawnie zakrętu, jak standardowym kombi. Na szczęście, na rynku znajdziemy też kilka wyjątków, które swoimi właściwościami jezdnymi mogą zadowolić nawet najbardziej wybrednych klientów.
Jednym z takich właśnie samochodów jest Porsche Macan. Mieliśmy już przyjemność poznać na dłużej wariant oznaczony literką S, jak i również przejechać się po torze wyścigowym najbardziej sportową wersją GTS. W obu tych modelach pod maską pracuje silnik V6 o pojemności 2.9 litra.
Wchodząc do salonu Porsche i pytając o Macana, sprzedawca zaproponuje Ci na początek bazową wersję napędową. Będziesz miał tam do czynienia z jednostką 4-cylindrową o pojemności 2.0 litrów, która generuje moc 265 koni mechanicznych. Za taki samochód przyjdzie Ci zapłacić co najmniej 279 000 złotych.
W lutym 2022 roku Porsche wprowadziło do oferty czwartą odmianę Macana. Oznaczono ją literką T, którą wszyscy fani marki z Zuffenhausen powinni doskonale kojarzyć. Jest ona skrótem od słowa „touring”, które zwiastuje jeszcze większą przyjemność z jazdy i jest uwielbiane przez największych purystów.
Do naszych rąk trafiły niedawno kluczyki do takiego właśnie egzemplarza. Byliśmy bardzo ciekawi, jak jeździ się Porsche Macanem z 4-cylindrową jednostką napędową. Zmniejszenie silnika pozwoliło na zaoszczędzenie 58,8 kilograma ciężaru nad przednią osią.
Pamiętaliśmy doskonale, jak dobrze prowadzi się Macan S z silnikiem 2.9. Trudno nam było sobie wyobrazić, że da się to robić jeszcze lepiej. Wystarczyło jednak pokonanie kilku pierwszych zakrętów żeby się przekonać, że jednak się da. Porsche Macan T dosłownie pożera kolejne serpentyny. Lekkość, z jaką się prowadzi, jest niesamowita.
Nie jest to oczywiście zasługa tylko i wyłącznie mniejszego silnika. Bo to obecne jest również w standardowym Macanie. Porsche zastosowało tutaj parę zabiegów, które znacznie poprawiają precyzję prowadzenia i jeszcze mocniej przekazują kierowcy informacje na temat tego co dzieje się z autem i z jaką nawierzchnią ma do czynienia.
Turbodoładowany motor o pojemności 2.0 litrów generuje moc 265 koni mechanicznych, która jest dostępna w zakresie od 5000 do 6500 obrotów na minutę. Kierowca ma również do dyspozycji 400 niutonometrów, z których w pełni skorzysta już od 1800 aż do 4500 obrotów na minutę.
Standardowym wyposażeniem każdego Macana T jest pakiet Sport Chrono, dzięki któremu zyskujemy możliwość przełączania trybów jazdy. Mamy do dyspozycji również procedurę startu Launch Control, pozwalającą na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w czasie 6,2 sekundy.
Taki wynik jest oficjalnie podawany przez producenta. Nam udało się osiągnąć dokładnie 6,01 sekundy, a bez korzystania z procedury startu – 6,55 sekundy. Pomiary zostały dokonane na płaskiej i suchej nawierzchni, przy użyciu urządzenia korzystającego z sygnału GPS.
Aby poprawić prowadzenie, Porsche Macan T standardowo zawieszony jest na stalowym układzie z systemem PASM (Porsche Active Suspension Management) o zmniejszonym o 15 milimetrów prześwicie. Dodatkowo zastosowano sztywniejsze stabilizatory i jeszcze lepiej zestrojono nastawy zawieszenia.
Niestety, nie wiemy jak spisuje się ten układ, gdyż nasz egzemplarz doposażono w opcjonalne adaptacyjne zawieszenie pneumatyczne. Ono również posiada system PASM i zmniejsza prześwit o kolejne 10 milimetrów. W standardowym Macanie nie jesteśmy w stanie tego zamówić.
W zależności od wybranego trybu jazdy zmienia się więc charakterystyka prowadzenia. Nie zawsze będziemy mieli ochotę jeździć w najsztywniejszym ustawieniu. W razie potrzeby możemy wybrać też jedną z trzech opcji wysokości prześwitu. Wystarczy jedno kliknięcie panelu na tunelu centralnym.
Również opcjonalny system PTV Plus (Porsche Torque Vectoring Plus), daje nam jeszcze większą pewność podczas pokonywania zakrętów. Komputer steruje rozkładem momentu obrotowego pomiędzy kołami i nie pozwala na utratę przyczepności. Porsche Macan T naprawdę genialnie radzi sobie z poleceniami wydawanymi przez kierowcę.
Macan T delikatnie wyróżnia się stylistycznie od bazowego modelu. W standardzie otrzymujemy kilka elementów polakierowanych kolorem Agate Grey Metallic. Są to między innymi: przedni pas, obudowy lusterek, listwy boczne czy spojler na dachu. Są też 20-calowe obręcze pomalowane odcieniem Dark Titanium.
Wnętrze standardowo wyposażone jest w bardzo wygodne fotele z 8-kierunkową regulacją elektryczną. Są one wykończone skórą i materiałem Sport-Tex Stripe, co nadaje „purystycznego klimatu”. Nasz egzemplarz dodatkowo posiadał kilka akcentów wykończonych alkantarą, co dodało jeszcze więcej sportowego charakteru.
Podgrzewana wielofunkcyjna kierownica obita tym materiałem nie należy jednak do „bezobsługowych”. O alkantarę trzeba dbać i należycie ją pielęgnować. Najlepiej oczywiście byłoby jeździć w rękawiczkach, ale w końcu mamy do czynienia z SUV-em do jazdy na co dzień, a nie wyścigówką, którą zabieramy tylko w weekendy na track-day’e.
Poza tym, Porsche oczywiście daje klientowi materiały najwyższej jakości, elementy są spasowane doskonale i nic nie ma tutaj prawa zatrzeszczeć pod naciskiem. System inforozrywki działa płynnie, jest intuicyjny i posiada mnóstwo funkcji, które przydadzą się podczas jazdy.
Porsche Macan T rozpieszcza pasażerów
O komfort wszystkich pasażerów dba 3-strefowy układ klimatyzacji i cztery podgrzewane fotele. W bagażniku pomieścimy 488 litrów, a gdy złożymy oparcia tylnej kanapy uzyskamy przestrzeń o pojemności 1503 litrów. Standardowo Macan wyposażony jest w zbiornik paliwa o pojemności 65 litrów. Za dopłatą 533 złotych możemy go powiększyć do 75 litrów.
Warto to zrobić, aby przejechać na jednym tankowaniu jeszcze większy dystans. Podczas spokojnej jazdy po mieście Porsche Macan T zadowoli się około 9-10 litrami na 100 kilometrów. W trasie, poruszając się ze średnią prędkością 120 km/h zużyjemy 8,8 litra na 100 kilometrów, a wjeżdżając na autostradę i przyspieszając do 140 km/h będzie to 10,5 litra na setkę.
Pozostaje jeszcze kwestia tego, ile to wszystko kosztuje. Powinieneś się już domyślać, że skoro mamy do czynienia z Porsche, to na „okazję” nie ma co liczyć. Cena standardowego Porsche Macana startuje od kwoty 279 000 złotych. Za wariant dla purystów, czyli Macana T, musisz zapłacić równe 300 000 złotych.
Od tych liczb się to wszystko jednak dopiero zaczyna. Doskonale wiemy, jak Porsche ceni sobie większość opcji. Testowany przez nas egzemplarz został bowiem wyceniony na 414 285 złotych. Wyposażenie dodatkowe zawiera tu między innymi pneumatyczne zawieszenie, dach panoramiczny, 21-calowe obręcze (z letnimi oponami), czy system PTV Plus.
Kwota 414 tysięcy złotych nie jest natomiast jeszcze szczytem szczytów. Postanowiliśmy zabawić się konfiguratorem na oficjalnej stronie producenta. Udało nam się przebić barierę 570 000 złotych za Porsche Macana T i do tego mogliśmy jeszcze dobrać akcesoriów za kolejne 100 000 złotych.
Jedyną wadą, jaką udało nam się dostrzec w Macanie T, jest niezbyt rasowe brzmienie jednostki napędowej. Można spróbować wyposażyć auto w sportowy układ wydechowy (za dodatkowe 7290 złotych), ale z czterech cylindrów cudów nie powinniśmy się spodziewać.
Naturalnie, „problem” ten znika w momencie wyboru Macana S czy Macana GTS. Tutaj musimy się oczywiście liczyć z jeszcze większym wydatkiem. Polski cennik 380-konnego wariantu S startuje od 356 000 złotych, a topowego GTS o mocy 440 koni mechanicznych od 433 000 złotych. Aż boimy się sprawdzić, do ilu można „doklikać” takiego GTS-a.