W okresie zimowym, na parkingach supermarketów tuż po ich zamknięciu, zazwyczaj możemy spotkać miłośników jazdy w poślizgu. Szczególnie są to młodzi kierowcy, którzy jeszcze nie zdążyli się wyszaleć za kółkiem. Niektórym nie przeszkadza nawet brak napędu na tył czy na wszystkie koła. Chętnie „upalają” Golfy i Astry używając hamulca ręcznego i zarzucając tylną osią.
Tego typu „zabawa” może się jednak skończyć nieprzyjemnym spotkaniem z policjantami. Mogą oni nałożyć na nas mandat za stworzenie zagrożenia w ruchu.
Czeski producent wybrał więc bardziej odpowiednie miejsce. A było mu ono potrzebne, aby pobić rekord najdłuższego driftu na lodzie. Próbę podjęto za kierownicą nowej Skody Enyaq iV RS. Kierowca miał więc do dyspozycji dwa silniki elektryczne, które łącznie generują 299 koni mechanicznych oraz 460 niutonometrów momentu obrotowego. Parametry te trafiają oczywiście na wszystkie cztery koła.
Za kierownicę wsiadł Richard Meaden i udało mu się jechać pełnym driftem na dystansie aż 7,35 kilometra. Zajęło mu to 15 minut i 58 sekund. Okrążył lodowy tor 39-krotnie. Prędkość wahała się między 32 a 48 km/h.
Poprzedni rekord należał do Wanga Dongjanga, który podjął podobna próbę za kółkiem Subaru Imprezy WRX. Udało mu się natomiast przejechać „tylko” 6,22 kilometra. Wynik Skody wpisano do Księgi Rekordów Guinnessa.