Już wkrótce każdy z producentów samochodów będzie miał za sobą ten „pierwszy raz”. Chodzi nam tutaj o kwestię stworzenia od podstaw samochodu w pełni elektrycznego. I nie mówimy o usunięciu ze spalinowego modelu silnika i zmianie jego nazwy.
W 2018 roku taki produkt pojawił się w ofercie Jaguara. Pierwszy model koncepcyjny mogliśmy oglądać dwa lata wcześniej podczas targów motoryzacyjnych w Los Angeles. Finalną wersję pokazano w marcu 2018 roku w Genewie, a klienci mogli odebrać pierwsze egzemplarze jesienią tego samego roku.

> Jaguar F-Pace SVR P550 AWD. Dźwięk 5.0 l V8 doładowanego kompresorem uzależnia (wideo)
Jaguar I-Pace, bo tak postanowiono go nazwać, jest SUV-em, choć na pierwszy rzut oka wcale tak nie wygląda. Początkowo mamy wrażenie, że jest to liftback z delikatnie zwiększonym prześwitem. Jeśli chodzi o wymiary, I-Pace jest krótszy od Jaguara F-Pace, ale rozstaw osi ma od niego większy. Wewnątrz znajdziemy zatem nieco więcej miejsca dla pasażerów.
Początkowo model ten dostępny był tylko w jednej wersji napędowej – EV400 S, później, w sierpniu 2020 roku do oferty dołączył wariant EV320 SE o nieco niższej mocy i większym zasięgu. Na naszym redakcyjnym parkingu pojawił się egzemplarz w tej mocniejszej odmianie, w wersji wyposażenia SE.


Mamy tu zatem dwa silniki elektryczne, które łącznie dają kierowcy do dyspozycji moc 400 koni mechanicznych oraz moment obrotowy wynoszący 696 niutonometrów. Oczywiście wartości te dostępne są praktycznie w każdym momencie, więc każdorazowe wciśnięcie pedału gazu powoduje mocne klepnięcie w plecy.
W tym ważącym 2200 kilogramów samochodzie przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje tylko 4,8 sekundy. Prędkość maksymalna została ograniczona elektronicznie do 200 km/h, ale to nic nowego w przypadku aut z takim rodzajem napędu. Na każdej z osi pracuje jednakowy silnik elektryczny generujący 200 koni mechanicznych oraz 348 niutonometrów.

> Range Rover Sport 5.0 V8 AWD HSE Dynamic P525. My już zaczęliśmy za nim mocno tęsknić
Sama jednostka waży zaledwie 76 kilogramów. W jej skład wchodzi silnik, przekładnia oraz mechanizm różnicowy. Całość jest chłodzona cieczą. Oczywiście wszystko umieszczone jest jak najniżej, więc środek ciężkości zapewnia świetne prowadzenie. Pomaga w tym również pneumatyczny układ zawieszenia.
Dzięki niemu auto może się automatycznie obniżyć przy wyższych prędkościach, zapewniając jeszcze lepszą aerodynamikę. Jeśli tylko jest to potrzebne, za naciśnięciem przycisku jesteśmy w stanie zwiększyć prześwit z 14 do nawet 19 centymetrów. Głębokość brodzenia wynosi wtedy aż 50 centymetrów.

Karoseria może i wydawać się niektórym trochę „klocowata”, ale współczynnik oporu powietrza CX wynosi tutaj zaledwie 0,29. Dodatkowo, znajdziemy tam sporo wlotów, spojlerów i deflektorów, które stabilizują pojazd przy wyższych prędkościach. Jaguar I-Pace prowadzi się bardzo pewnie.
Auto jest również wyposażone w pompę ciepła.Bez zbędnego zużycia energii elektrycznej, korzystając z ciepła zewnętrznego powietrza można więc ogrzać kabinę. Przyda się to szczególnie zimą, kiedy będziemy w stanie zaoszczędzić około 1,5-2 kWh na każde 100 kilometrów.

> Range Rover Evoque D200 AWD R-Dynamic SE. Stylowy mieszczuch o wielkich możliwościach
A jak ze „spalaniem” Jaguara I-Pace? Producent deklaruje, że średnie zużycie energii w cyklu mieszanym to 22 kWh/100 kilometrów. Na pokładzie znajdują się akumulatory o pojemności 90,2 kWh, więc teoretycznie powinniśmy przejechać nieco ponad 400 kilometrów na jednym ładowaniu.
Jazda z prędkością 120 km/h będzie się wiązała ze średnim zużyciem energii na poziomie 23-24 kWh/100 kilometrów. Rozpędzenie się do wartości autostradowych, czyli 140 km/h, podniesie tę wartość do 30-31 kWh/100 kilometrów. W trasie nie przejedziemy zatem więcej niż 300-350 kilometrów.


W mieście zużycie będzie naturalnie niższe. Przy bardzo ostrożnym obchodzeniu się z gazem udało nam się zejść nawet do 13,2 kWh/100 kilometrów. W takim przypadku bylibyśmy w stanie przejechać w idealnych warunkach nawet 680 kilometrów po mieście. Uzyskanie 450-500 kilometrów jest natomiast bardzo realnym wynikiem.
Naszego Jaguara możemy naładować szybką ładowarką z maksymalną prędkością 104 kW. W takim przypadku ładowanie od 5 do 80 procent zajmie nam mniej niż 40 minut. Korzystając z domowego wallboxa o mocy 11 kW, pełne naładowanie zajmie około 8.5 godziny, czyli akurat całą noc.

Jaguarem I-Pace bez najmniejszego problemu możemy przemierzać dłuższe trasy, oczywiście jeśli trafimy na odpowiednio bogatą infrastrukturę ładowarek. U naszych zachodnich sąsiadów nie ma z tym najmniejszego problemu. Auto samo w sobie jest bardzo komfortowe i pozwala bardzo przyjemnie spędzić czas w wygodnym fotelu.
Wszelkie elementy wnętrza są wykonane z bardzo dobrej jakości materiałów. W centralnej części deski rozdzielczej, standardowo już dla aut grupy JLR, znajdziesz dwa ekrany dotykowe. Jeden z nich obsługuje większość funkcji multimediów oraz ustawienia samochodu, drugi natomiast steruje klimatyzacją.

Przed oczami kierowcy umieszczono wyświetlacz wirtualnego kokpitu, który również znany jest z pozostałych samochodów tego brytyjskiego koncernu. Możemy wedle uznania konfigurować jego wygląd, decydując się na klasyczne dwa zegary, jeden centralny, lub po prostu wyświetlając ekran nawigacji na całej jego szerokości.
Podnosząc tylną pokrywę oczom naszym ukazuje się bagażnik o pojemności 656 litrów (DIN). Możemy oczywiście położyć oparcia tylnej kanapy, dzięki czemu przestrzeń ta powiększy się do 1 453 litrów (DIN) i wtedy bez problemu przewieziemy tam nawet rower (sprawdzone na własnej skórze).


Na szczęście, producent nie zmarnował również miejsca pod maską. Nie ma tam spalinowego silnika, więc udało się wygospodarować mały schowek. Jest on idealny na przewożenie kabli do ładowania, lub mniejszych zakupów. Ma on pojemność około 30 litrów.
U polskich dilerów Jaguara cennik modelu I-Pace EV400 zaczyna się od kwoty 389 200 złotych. Wariant wyposażenia SE, czyli taki, z jakim to my mieliśmy do czynienia, to już wydatek 425 800 złotych. Nasz egzemplarz został oczywiście dodatkowo wyposażony, co podniosło kwotę do ostatecznej wartości 456 630 złotych.


Wśród dodatkowo płatnych opcji znalazło się między innymi: adaptacyjne zawieszenie pneumatyczne, dach panoramiczny, podgrzewana kierownica, reflektory matrycowe LED czy 20-calowe felgi aluminiowe. Jest to naszym zdaniem bardzo uczciwa cena za tak kompletny samochód.
Oczywiście musisz być świadomy ograniczeń dotyczących korzystania z napędu elektrycznego. W naszym kraju infrastruktura wygląda jeszcze bardzo krucho i każdą dłuższą podróż trzeba dobrze zaplanować. Mamy nadzieję, że w najbliższej przyszłości choć trochę zbliżymy się do poziomu, który jest obecny chociażby w Niemczech.

Tam praktycznie na każdej stacji paliw możesz znaleźć ładowarkę. Nie są to pojedyncze urządzenia o mocy 50 kW, tylko zazwyczaj mamy tam po kilka złącz CSS o mocy 300 kW. W takim przypadku wystarczy podpiąć się tylko na kilkanaście minut, spić kawkę, skorzystać z toalety i można śmiało jechać dalej.