W dzisiejszych czasach przy okazji faceliftingu danego modelu możemy się spodziewać niezbyt wielu zmian. Zazwyczaj są to nieco przeprojektowane reflektory, czasami nowe zderzaki i w pewnych przypadkach różnice w ofercie silnikowej. A co, jeśli producent zdecyduje się na zmianę nazwy modelu?
W 1994 roku zrobiło tak Audi, prezentując odświeżoną wersję wprowadzonego na rynek w 1990 roku modelu Audi 100 C4. Wtedy zdecydowano się na zmianę nomenklatury modelu i oznaczenie go jako A6. Nazwa ta widnieje w ofercie Audi po dziś dzień, a my niedawno mieliśmy okazję przetestować najnowsze wcielenie tego auta.

Na naszym parkingu redakcyjnym pojawiła się odmiana z napędem hybrydowym typu plug-in. Na taką opcję klienci mogą się zdecydować od 2019 roku. Nasz egzemplarz oznaczony jest symbolem 50 TFSI e, co oznacza, że jest to ten słabszy wariant. W ofercie widnieje jeszcze 55 TFSI e.
Oba auta napędzane są zaledwie 2.0 litrową jednostką 4-cylindrową. To benzynowy, turbodoładowany silnik TFSI, który generuje 265 koni mechanicznych oraz 370 niutonometrów momentu obrotowego. Różnica tkwi w mocy motoru elektrycznego. W naszym egzemplarzu mamy do dyspozycji łącznie 299 koni mechanicznych oraz 450 niutonometrów.


Parametry te są przekazywane na wszystkie koła za pomocą napędu Quattro, dzięki czemu możemy liczyć na legendarną stabilność jazdy i sprawność w każdych warunkach. Czas przyspieszenia od 0 do 100 km/h w Audi A6 50 TFSI e wynosi 6,2 sekundy. Prędkość maksymalna to natomiast 250 km/h, oczywiście ograniczone elektronicznie.
Mocniejsza hybryda daje kierowcy do dyspozycji 367 koni mechanicznych, 500 niutonometrów i pozwala na rozpędzenie się do setki w 5,6 sekundy. Cały układ napędowy składa się z tych samych komponentów. Jedyną różnicą jest oprogramowanie, które w odpowiedni sposób ogranicza potencjał jednostek.

> Audi S3 Sportback 2.0 TFSI 310 KM Quattro. “Nieśmiały brat” RS3, który pozwoli Ci na więcej
Silnik elektryczny zintegrowany jest z 7-biegowym automatem S tronic, który działa bez najmniejszego zarzutu. Nie ma tutaj mowy o jakichkolwiek szarpnięciach czy zbyt długim oczekiwaniu na polecenia kierowcy. Z drugiej strony, nie jest to też model do sportowej jazdy. Tutaj przede wszystkim czerpie się przyjemność z komfortu.
Zawieszenie z aktywnym układem tłumienia sprawia, że czujemy się jak w poduszkowcu. Wszystko dzieje się bardzo płynnie, nie ma przesadnej sztywności, a wszelkie nierówności są genialnie wybierane. Wsiadając do środka po prostu nie chce się z Audi A6 wysiadać.


Aż trudno sobie wyobrazić, że w modelu A8 poziom komfortu jest jeszcze wyższy. Szczerze mówiąc, to przez pewien czas byliśmy przekonani, że mamy do czynienia z układem pneumatycznym. Za taki zestaw trzeba co prawda dopłacić 5 630 złotych, ale zdecydowanie jest to opcja, którą warto zamówić.
W razie potrzeby, kiedy mamy ochotę na nieco bardziej sportowe doznania, wystarczy przełączyć samochód w tryb Dynamic. Zawieszenie stanie się sztywniejsze, podobnie jak układ kierowniczy. Reakcja na gaz stanie się żwawsza, a kolejne przełożenia skrzyni biegów będą wrzucane przy nieco wyższych obrotach.

Odpowiednio pogorszy to również wynik średniego zużycia paliwa, a przecież nie po to kupujemy hybrydę typu plug-in. Na pokładzie znajdują się akumulatory o użytecznej pojemności 14,4 kWh. Teoretycznie ma to zapewnić bezemisyjny zasięg na poziomie 68 kilometrów w cyklu mieszanym.
Z naszego doświadczenia wynika, że pokonanie 50 kilometrów nie stanowi żadnego problemu. Aczkolwiek najczęściej będziemy korzystali z takiego auta w trybie hybrydowym, gdzie komputer samodzielnie będzie decydował w których momentach używać elektryka, a w których spalinówki, tak aby zapewnić jak najniższe zużycie paliwa.


W mieście faktycznie jesteśmy w stanie zejść do 1-2 litrów na setkę. Oczywiście jeśli będziemy pamiętali o doładowaniu akumulatorów przed każdą kolejną wycieczką. Jeśli jednak prąd nam się skończy, wtedy musimy się liczyć ze zużyciem na poziomie 6-7 litrów na 100 kilometrów.
Jazda przy autostradowych prędkościach bez korzystania z energii elektrycznej skonsumuje około 8-10 litrów na setkę. W związku z tym, że mamy do czynienia z hybrydą plug-in, Audi A6 wyposażone jest w 52-litrowy zbiornik paliwa i nie mamy możliwości zamówienia powiększonego baku tak jak w standardowym A6.

> Sprawdziliśmy jak nowe Audi RS3 radzi sobie na torze. “Popsuli” je w tylko jednej kwestii (wideo)
Samo ładowanie potrwa około 150 minut, jeśli skorzystamy z publicznej szybkiej ładowarki lub domowego wallboxa. Podpinając się do standardowego gniazdka 230V potrwa to około 7 godzin. Bez najmniejszego problemu uzupełnimy więc nasze baterie prądem podczas nocnego postoju w garażu.
Jeśli chodzi o bagażnik, to ma on 360 litrów pojemności. Baterie „zabrały” nam więc aż 170 litrów przestrzeni. Kufer jest natomiast foremny i bez problemu zapakujemy do niego niezbędne bagaże. Zawsze w razie potrzeby możemy położyć oparcia tylnej kanapy, lub skorzystać z otworu na narty do przewiezienia dłuższych przedmiotów.


Wewnątrz Audi nie zawiodło i zbudowało otoczenie kierowcy z bardzo dobrych jakościowo materiałów. Nie ma tu mowy o skrzypieniu plastików czy nieprzyjemnych w dotyku elementach. Całość wygląda bardzo efektownie, szczególnie po uruchomieniu oświetlenia nastrojowego. Podświetlane są nawet gniazda pasów bezpieczeństwa.
Na pochwałę zasługuje również opcjonalny system audio sygnowany logo Bang&Olufsen. Zestaw Premium Sound System z dźwiękiem 3D będzie nas kosztował dodatkowo 3 840 złotych, ale w zamian otrzymamy naprawdę genialnie grające głośniki. Łącznie mamy ich 16 oraz dodatkowo 705-watowy wzmacniacz.

W jak najbardziej przyjemnym odbiorze muzyki pomaga również świetne wyciszenie kabiny. Wsiadając do środka, odpalając ulubiony kawałek i ruszając w trasę poziom relaksu sięga zenitu. Podróżowanie tym modelem to czysta przyjemność i nawet najdłuższy do pokonania dystans nie jest żadnym problemem.
O nasz komfort zadba oczywiście też wielu asystentów, którzy pomogą w utrzymaniu nas w odpowiedniej odległości od poprzedzającego auta, zachowają nas na pasie ruchu czy dostosują prędkość do obowiązującego ograniczenia. Największą frajdę sprawia oczywiście samodzielna jazda, ale dobrze wiedzieć, że w każdym momencie możemy liczyć na wsparcie.

Pasażerowie docenią natomiast między innymi 4-strefową klimatyzację, system komfortowego domykania drzwi, czy bardzo wygodne i trzymające dobrze w zakrętach siedzenia sportowe. Opcjonalnie można jeszcze dokupić przednie fotele z opcją masażu oraz wentylacji, co wprowadzi komfort podróżowania na jeszcze wyższy poziom.
A ile kosztuje takie auto? Za standardowe Audi A6 Limousine musisz zapłacić minimum 219 700 złotych. W zamian otrzymasz egzemplarz, w którym przednia oś napędzana jest 163-konnym silnikiem diesla, zespolonym z automatyczną przekładnią S tronic. Dopłata do wersji Avant wynosi aż 12 500 złotych.

Odmiana z napędem hybrydowym typu plug-in to już wydatek co najmniej 275 900 złotych. Nasz egzemplarz to dodatkowo wersja „Sport”, co od razu podnosi cenę do 285 600 złotych. Dołożenie pakietu S-Line, wspomnianych wyżej głośników, zawieszenia, reflektorów Matrix LED czy pakietu skórzanego sprawiły, że finalna wartość testowanego przez nas egzemplarza to 391 400 złotych brutto.
Audi A6 w takiej wersji napędowem może i nie wyróżnia się za bardzo z tłumu. A przynajmniej nie aż tak jak jego sportowy kuzyn w postaci RS6. Jest natomiast idealnym krążownikiem do przemierzania długich tras. Zapewnia bardzo wysoki komfort i całkiem niezłe spalanie. Oczywiście, o ile nie przesadzamy z wciskaniem gazu.