O marce Land Rover jest ostatnio głośno za sprawą wprowadzenia na rynek nowych generacji aż dwóch modeli. Flagowy Range Rover zadebiutował pod koniec października 2021 roku, a na początku maja 2022 roku świat ujrzał nieco mniejszy model o nazwie Range Rover Sport. W obu przypadkach czuć powiew świeżości.
W momencie premiery tego drugiego samochodu my mieliśmy akurat okazję sprawdzić generację schodzącą właśnie z rynku. Nasz redakcyjny parking był bowiem przez kilka dni okupowany przez Range Rovera Sport w wersji HSE Dynamic z silnikiem, którego niestety nie uświadczysz już w najnowszym wcieleniu Sporta.
Miałem to szczęście, że mogłem godnie pożegnać się z 8-cylindrową jednostką o pojemności 5.0 litrów. Producent zdecydował się na rezygnację z tej konstrukcji w przypadku projektowania nowego modelu. Na jego miejscu pojawił się podwójnie turbodoładowany silnik produkcji BMW o nieco mniejszym litrażu, bo 4.4 litra.
Z pewnością Brytyjczycy bardzo dobrze to przemyśleli, długo debatowali na ten temat i ostatecznie muszą być przekonani, że podjęli dobrą decyzję. Nie mieliśmy co prawda jeszcze okazji zapoznać się z nowym modelem, ale wydaje nam się, że silnik ten nie będzie miał już takiego charakteru jak 5.0 litrowe V8 z kompresorem.
Pod maską naszego egzemplarza pracuje 525 koni mechanicznych oraz 625 niutonometrów momentu obrotowego. Według deklaracji producenta, ten ważący ponad dwie tony SUV rozpędza się od 0 do 100 km/h w 5,3 sekundy. Jest to wynik bardziej niż zadowalający w tym przypadku.
Wciskając gaz do dechy przyspieszanie jest bardzo aksamitne, nie przesadnie brutalne i zapewnia genialne wrażenia akustyczne. Wycie mechanicznej sprężarki połączone z głębokim basem ośmiu cylindrów potrafią piekielnie uzależnić. Oj zdecydowanie nowe 4.4 V8 biturbo nie będzie tego już potrafiło.
Nieco wcześniej mieliśmy okazję sprawdzić Jaguara F-Pace SVR, pod którego maską również pracowało 5.0 litrów. W tamtym przypadku moc wynosi 550 koni mechanicznych, a dźwięk jest jeszcze głośniejszy i nieco bardziej agresywny. Range Rover Sport też potrafi taki być, ale wyłącznie w wydaniu SVR, gdzie kierowca ma do dyspozycji 575 koni mechanicznych.
Range Rover w wydaniu przez nas testowanym jest idealnym złotym środkiem pomiędzy szybką jazdą i komfortowym przemieszczaniem się z punktu A do punktu B. Na pokładzie mamy adaptacyjny układ kierowniczy i pneumatyczne zawieszenie, które potrafią uczynić ze Sporta zarówno luksusowego SUV-a jak i nieco bardziej sztywnego rozrabiakę.
Oczywiście nie brakuje tutaj również rewelacyjnych właściwości terenowych. Jak każdy Range Rover, mamy do dyspozycji liczne systemy wspomagające kierowcę w trudnych warunkach. Możemy regulować prześwit, który w skrajnym wypadku wynosi nawet 27,6 centymetra. W najniższym położeniu jest to natomiast 21,3 centymetra.
W najbardziej offroadowym ustawieniu kąt natarcia wynosi 33 stopnie, kąt zejścia to 30 stopni, a kąt rampowy 25,7 stopnia. W razie potrzeby możemy brodzić w wodzie o głębokości do 85 centymetrów, a maksymalny uciąg to 3 500 kilogramów. Holowanie przyczepy na elektrycznie wysuwanym haku nie będzie zatem żadnym problemem.
Do wjazdu do lasu czy w ciężki teren za bardzo nas jednak nie kusiło. A to z uwagi na lakier, którym pomalowano karoserię naszego egzemplarza. Satynowy niebieski kolor robi ogromne wrażenie. Podobnie jak cena, jaką należy za niego zapłacić. Czytając konfigurację dosłownie padliśmy na kolana.
Najpierw należy wybrać opcję lakieru o nazwie Velocity, który posiada normalną, „gładką” strukturę. Jest to koszt 29 820 złotych. Do tego trzeba jeszcze dorzucić opcję „wykończenie Satin Matte”, za którą Land Rover życzy sobie dodatkowe 14 060 złotych. Łącznie więc za sam kolor lakieru przyjdzie nam zapłacić 43 880 złotych.
Każde zarysowanie samochodu boli jego właściciela, ale przy tak drogiej konfiguracji działa to jeszcze bardziej. Wjazd do lasu, w którym praktycznie co chwilę narażeni jesteśmy na kontakt z gałęziami czy kamieniami nie jest zatem najlepszym pomysłem. Warto zdecydować się na zabezpieczenie auta samoregenerującą się folią PPF, co oczywiście podniesie koszt o kolejne kilkanaście tysięcy złotych.
Niebieski lakier świetnie komponuje się z przyciemnionymi reflektorami, ciemnymi szybami, czarnym dachem i felgami w tym samym kolorze. Range Rover Sport w takiej konfiguracji przyciągał wzrok wszędzie tam, gdzie się pojawił. Nie było osoby, która za nim by się nie odwróciła. Jeśli zatem chodzi Ci o wysoki poziom szpanu, to auto będzie dla Ciebie idealne.
Wystarczy wtedy jeszcze uchylić dach panoramiczny i uruchomić na systemie multimedialnym ulubioną muzykę. Dźwięk z opcjonalnego systemu audio Meridian o mocy 825 W jest po prostu genialny. Zestaw składający się z 19 głośników gra krystalicznie czysto i mocno. Warto na niego wydać 7 830 złotych.
Nie jest to jednak szczyt możliwości marki Meridian. Klienci mogą zamówić jeszcze potężniejszy system audio o mocy 1800 W. Niestety, nie mieliśmy nigdy przyjemności sprawdzić jak gra, ale podejrzewamy, że wydając na głośniki 34 710 złotych można się spodziewać prawdziwej petardy.
Kupując samochód, który w podstawowym wydaniu kosztuje około pół miliona złotych możesz się spodziewać świetnej jakości wykończenia. W naszym egzemplarzu pojawiły się czarne skórzane fotele z elektryczną regulacją, podgrzewaniem i wentylacją. Posiadają one również indywidualne podłokietniki.
Wewnątrz otaczają nas bardzo wysokiej jakości materiały. Nic nie ma prawa zaskrzypieć i uginać się pod palcami. Pod tym względem Range Rover Sport powinien zadowolić najbardziej wybrednych klientów. Nie można również narzekać na brak miejsca. Pasażerowie tylnej kanapy bardzo wygodnie się rozsiądą i skorzystają z indywidualnych ustawień klimatyzacji.
> Range Rover Evoque D200 AWD R-Dynamic SE. Stylowy mieszczuch o wielkich możliwościach
W bagażniku pomieścisz 780 litrów (DIN), a po złożeniu oparć, które podzielono w proporcji 40/60, przestrzeń ta może wzrosnąć nawet do 1 686 litrów (DIN). Odległość między klapą bagażnika a przednim fotelem to 1 852 milimetry i właśnie tak długie przedmioty bez problemu zmieścisz w Sporcie.
A jak wygląda użytkowanie Range Rovera z 5.0 litrowym V8 na co dzień? Jeśli będziesz delikatnie operował prawą stopą i korzystał głównie z dróg krajowych, wtedy możesz zostać bardzo pozytywnie zaskoczony. W takim przypadku średnie spalanie może spaść nawet do 9 litrów na 100 kilometrów.
Przy prędkościach autostradowych będą to jednak okolice 11-13 litrów na setkę. Wynik jazdy po mieście w dużej mierze zależy oczywiście od naszego temperamentu. Trzeba być jednak przygotowanym na spalanie w granicach 13-15 litrów na 100 kilometrów. Nie ma się co oszukiwać, w końcu jest to aż 5.0 litrowe V8 z kompresorem.
Biorąc pod uwagę moc 525 koni mechanicznych i spore rozmiary samochodu nie powinniśmy jednak narzekać. Oczywiście, jeśli będziesz chciał skorzystać z pełnego potencjału jednostki napędowej, wtedy możesz zapomnieć o spalaniu poniżej 20 litrów na setkę. Doznania dźwiękowe i jakość prowadzenia z pewnością Ci to jednak zrekompensują.
W momencie pisania artykułu na stronie producenta nadal dostępny jest konfigurator opisywanej generacji modelu. Jego ceny zaczynają się od 344 400 złotych za egzemplarz z 2.0 litrowym, benzynowym silnikiem R4 o mocy 300 koni mechanicznych. Cennik nowego Range Rovera Sport startuje natomiast dużo wyżej, bo od 482 200 złotych.
Decydując się na model z 5.0 litrowym silnikiem V8 musisz się liczyć z wydatkiem co najmniej 528 700 złotych. Mocowy odpowiednik w nowym Sporcie, czyli wersja P530 z 4.4 litrowym V8 o mocy 530 koni mechanicznych to już koszt 776 700 złotych. Możemy więc mówić o naprawdę sporych podwyżkach.
Egzemplarz widoczny na załączonych zdjęciach był oczywiście dosyć mocno doposażony, co skutecznie podniosło końcową cenę samochodu. Wśród najdroższych opcji znalazły się laserowe reflektory Pixel-laser LED (12 990 zł), dach panoramiczny (11 750 zł), 22-calowe felgi (11 210 zł) czy wspomniany wyżej lakier (43 880 zł).
Podsumowując, całe wyposażenie dodatkowe kosztuje w tym przypadku łącznie 138 080 złotych. Chcąc zakupić taki sam egzemplarz musisz się więc liczyć z wydatkiem 666 780 złotych. Patrząc na ceny nowej generacji może się to wydawać prawdziwą okazją. Mamy nadzieję, że już wkrótce przekonamy się na własnej skórze, czy model z rocznika 2023 jest godnym następcą.