Sprzedając klientowi samochód, za który zapłacił on kilkanaście milionów złotych, chcesz mieć tysiąc procent pewności, że wszystko z nim jest w porządku.
Przed wydaniem przeprowadza się zatem testy, które trwają godzinami. Steve Jenny robi po kilkaset kilometrów każdym Bugatti, które zjechało z linii produkcyjnej.
> Tak wygląda Bugatti Chiron z przebiegiem 74 tysięcy kilometrów. Zwiedziło cały świat
Zatrudniono go w 2005 roku i od wtedy zasiadł on za kierownicą setek egzemplarzy Veyrona i Chirona. Na dystansie około 300 kilometrów sprawdza, czy auto dobrze się prowadzi, jak przyspiesza i czy nic nie hałasuje.
W każdym egzemplarzu spędza po około 5 godzin. Testy odbywają się na lotnisku i specjalnych trasach, składających się również z bardzo nierównych dróg.
Do zadań Steve’a należy między innymi sprawdzenie przyspieszenia do 300 km/h i kontrola działania hamulca aerodynamicznego i systemu procedury startu.
Po każdym teście auto wraca do fabryki, gdzie wymienia się olej w skrzyni biegów oraz montuje nowe koła. Następnie Steve przejeżdża tym autem kolejne 50 kilometrów, żeby mieć pewność, że nic się nie popsuło.