Bugatti pochwaliło się ostatnim egzemplarzem modelu Divo, który wyjechał właśnie do jednego ze szczęśliwych posiadaczy francuskiego hypercara. Bugatti Divo zaprezentowano w sierpniu 2018 roku podczas Pebble Beach w Kalifornii. Klienci zaklepali wtedy wszystkie egzemplarze, każdy warty około 23 mln zł. Następnie pokazywano go potencjalnym klientom od wiosny 2019 roku.

Po tym okresie nastał czas na ostateczne testy i poprawki, który trwał dwa lata. W sierpniu 2020 roku dostarczono pierwszy z egzemplarzy do klienta. Dzisiaj, niemal rok później, światło dzienne ujrzało ostatnie Bugatti Divo z numerem 40.
Zobacz również
Masywna terenówka za 163 tys. zł wjeżdża do Europy. Polska może być następnym rynkiem po hiszpańskim
Nie jest to najnowszy SUV, ale za to nie ma problemów z częściami. Za 101 700 zł wyjedziesz z salonu
Kompaktowy SUV z Europy za 76 400 zł zaboli Baica 3. Oferuje duży ekran dotykowy, kamerę cofania i 17-calowe felgiOd początku zakładano, że właśnie tyle egzemplarzy zostanie wyprodukowanych. Oczywiście każdy z nich był indywidualnie konfigurowany przez klientów, przy asyście specjalistów od stylistyki.
Ostatnia sztuka, którą widzisz na zdjęciach, pokryta jest lakierem znanym z legendarnego modelu EB110. Na kilku elementach prześwituje ciemnoniebieskie włókno węglowe, a w nadkolach pojawiły się złote felgi.

Wsiadając do środka nie zapomnisz o tym, jakiego koloru autem jedziesz. Tam również panuje wszechobecny niebieski przeplatany czernią. Co ciekawe, oba fotele zostały wykończone w zupełnie inny sposób.
Bugatti Divo pod nadwoziem skrywa technologię znaną z Chirona. Mamy tu zatem 8.0 litrowy silnik W16, który generuje 1 500 koni mechanicznych oraz 1 600 niutonometrów momentu obrotowego. Przyspieszenie do 100 km/h w 2,4 sekundy nie powinno nikogo dziwić.

Można by było czuć się jedynie lekko zawiedzionym wiedząc, że prędkość maksymalna wynosi „tylko” 380 km/h. Pytanie tylko, jak wielu posiadaczy Divo zdecyduje się rozpędzić do takiej prędkości? Podejrzewamy, że większość z nich będzie tylko cieszyło oko w garażu i nabierało wartości, tuż obok kilku innych egzemplarzy Bugatti oraz mnóstwa supersamochodów.



