Droga publiczna to nie jest tor wyścigowy. Niektórzy kierowcy niestety o tym zapominają i korzystają z miejskich ulic jakby byli na nich sami.
W środku dnia, mimo dosyć sporego ruchu jedno z tyskich rond stało się dla kierowcy BMW idealnym placem treningowym. Postanowił on spróbować swoich sił w drifcie.
> Dlaczego to auto jedzie tyłem na rondzie? Bo jego kierowca nie opanował starego BMW (wideo)
Widok znajomego z telefonem w ręku, stojącego na chodniku tuż obok jeszcze bardziej go podkręcił. Stwierdził, że to idealna okazja aby nagrać ciekawe ujęcie.
Wcisnął więc gaz w swoim tuningowanym BMW Serii 3 e91 i pokonał bokiem całe rondo, nie zważając na innych uczestników ruchu, którzy w tym samym momencie byli w tym miejscu.
> Oni dopiero mają gdzieś przepisy i policję. BMW M4 i Mercedes-AMG driftują w mieście (wideo)
Oczywiście można pogratulować kierowcy bawarskiego kombi umiejętności, jednak zdecydowanie droga publiczna nie jest odpowiednim miejscem na chwalenie się kontrolowanymi poślizgami.
Tego typu popisy na ruchliwej jezdni stwarzają zagrożenie w ruchu i w żadnym wypadku nie ma dla nich wytłumaczenia. Nagła utrata panowania mogłaby być tragiczna w skutkach, i to nie tylko dla kierowcy BMW.