Rynek sportowych aut elektrycznych jeszcze na dobre się nie rozwinął, a Włosi już chcą go zrewolucjonizować stosując w samochodzie baterie półprzewodnikowe. W skrócie, są to baterie z elektrolitem w stanie stałym, które pozwalają mocno zwiększyć pojemność baterii bez zwiększania jej fizycznego rozmiaru.
Są one też bezpieczniejsze, ponieważ się nie nagrzewają, nie rozszerzają i nie kurczą, co eliminuje ryzyko rozerwania obudowy baterii i jej eksplozji. Baterie półprzewodnikowe mogą być też poddane większej liczbie cykli ładowania, ponieważ poprzez brak płynnego elektrolitu nie są narażone na korozję.
Dlaczego takich baterii się zatem jeszcze nie stosuje w samochodach elektrycznych? Bardzo trudno je wyprodukować na szeroką skalę, jest to bardzo drogi proces.
Włoski producent Fulminea uznał, że jest w stanie to zrobić, ze względu na bardzo ograniczoną produkcję swoich samochodów. Głównie z tego powodu będą to auta drogie.
Oprócz rewolucyjnej baterii otrzymamy cztery silniki elektryczne, których łączna moc wynosi 2040 koni mechanicznych. Dzięki temu, w ciągu 10 sekund od startu, na prędkościomierzu pojawi się 320 km/h. Wskazówka minie napis 100 km/h po około dwóch sekundach.
Oprócz baterii półprzewodnikowej pojawi się również akumulator litowo-jonowy. Łączna pojemność wyniesie 100 kWh i dzięki temu przejedziemy na jednym ładowaniu około 520 kilometrów. Pierwsze egzemplarze Fulminea Estrema mają trafić do klientów w 3 kwartale 2023 roku. Każdy z nich ma kosztować co najmniej 9 milionów złotych.