Rynek sportowych aut elektrycznych jeszcze na dobre się nie rozwinął, a Włosi już chcą go zrewolucjonizować stosując w samochodzie baterie półprzewodnikowe. W skrócie, są to baterie z elektrolitem w stanie stałym, które pozwalają mocno zwiększyć pojemność baterii bez zwiększania jej fizycznego rozmiaru.
Są one też bezpieczniejsze, ponieważ się nie nagrzewają, nie rozszerzają i nie kurczą, co eliminuje ryzyko rozerwania obudowy baterii i jej eksplozji. Baterie półprzewodnikowe mogą być też poddane większej liczbie cykli ładowania, ponieważ poprzez brak płynnego elektrolitu nie są narażone na korozję.
Zobacz również
Ten chiński SUV potrafi zaskoczyć rodziców małych dzieci. Z dofinansowaniem do elektryków kosztuje 147 900 zł
Europejski SUV za 116 114 zł z prześwitem 20 cm przewyższa Omodę 5 z jej 14,5 cm. Jest hybrydą z bagażnikiem 480 litrów
Ta hybryda w stylu Lamborghini kosztuje 129 400 zł i ma bagażnik większy od MG HS. Niewielu kierowców wie, że to auto w zasięgu ich budżetu
Dlaczego takich baterii się zatem jeszcze nie stosuje w samochodach elektrycznych? Bardzo trudno je wyprodukować na szeroką skalę, jest to bardzo drogi proces.
Włoski producent Fulminea uznał, że jest w stanie to zrobić, ze względu na bardzo ograniczoną produkcję swoich samochodów. Głównie z tego powodu będą to auta drogie.
Oprócz rewolucyjnej baterii otrzymamy cztery silniki elektryczne, których łączna moc wynosi 2040 koni mechanicznych. Dzięki temu, w ciągu 10 sekund od startu, na prędkościomierzu pojawi się 320 km/h. Wskazówka minie napis 100 km/h po około dwóch sekundach.

Oprócz baterii półprzewodnikowej pojawi się również akumulator litowo-jonowy. Łączna pojemność wyniesie 100 kWh i dzięki temu przejedziemy na jednym ładowaniu około 520 kilometrów. Pierwsze egzemplarze Fulminea Estrema mają trafić do klientów w 3 kwartale 2023 roku. Każdy z nich ma kosztować co najmniej 9 milionów złotych.



