Przyszedł grudzień. W wielu miejscach Polski spadł pierwszy śnieg. Dwa dni temu napadło tyle białego puchu, że popularna „Zakopianka” została całkowicie sparaliżowana. Korek momentami sięgał trzech kilometrów, a problemy z przejazdem miały nawet piaskarki.
Pierwsze śniegi oznaczają radość, bałwany oraz sanki, z których chętnie korzystają nie tylko dzieci, ale również dorośli. Przyjęło się, że wystarczy niewielka górka, żeby czerpać wiele satysfakcji z jazdy na sankach lub na tzw. „jabłkach”.

Jak to jednak zwykle bywa znajdą się też tacy, którzy poszukują zdecydowanie mocniejszych wrażeń. Na załączonym materiale wideo poniżej możesz zobaczyć dwóch odważnych śmiałków z Rosji. Dla nich „wypad na sanki” nie oznacza przyjemnych chwil spędzonych z rodziną, ale dosłownie walkę o życie. Jak inaczej nazwać podpięcie się do Subaru Imprezy, które na zaśnieżonej drodze między drzewami ciągnie ich za sobą z prędkością 155 km/h? Zdecydowanie odradzamy naśladowanie bohaterów zza wschodniej granicy.
> Subaru zmienia strategie: od 2030 roku w ofercie tylko samochody elektryczne
Ten konkretny egzemplarz Imprezy to model pierwszej generacji zaprezentowany w 1993 roku (produkowany do 2000 roku). Pod maską samochodu można było znaleźć wiele benzynowych jednostek napędowych, w tym wariant o pojemności 2.2 l i mocy 280 koni mechanicznych (Subaru Impreza STI). Prędkość maksymalna tego modelu to nawet 248 km/h, natomiast czas przyspieszenia do pierwszej setki wynosi 5,3 sekundy.