Gdyby jeszcze żył, Enzo Anselmo Ferrari byłby pod wrażeniem najnowszych wyników sprzedaży swojej firmy. Ferrari w 2019 roku dostarczyło ponad 10 tysięcy samochodów do klientów na całym świecie. Nigdy wcześniej włoska marka nie przekroczyła tej bariery.
Dokładna liczba wynosi 10.131 sprzedanych egzemplarzy, co stanowi wzrost o 9,5% w porównaniu do 2018 roku. Klienci najchętniej wybierają modele z silnikami ośmiocylindrowymi (wzrost o 11,2%). Modele z dwunastoma cylindrami osiągnęły wzrost o 4,6%.
Zobacz również
Masywna terenówka za 163 tys. zł wjeżdża do Europy. Polska może być następnym rynkiem po hiszpańskim
Nie jest to najnowszy SUV, ale za to nie ma problemów z częściami. Za 101 700 zł wyjedziesz z salonu
Kompaktowy SUV z Europy za 76 400 zł zaboli Baica 3. Oferuje duży ekran dotykowy, kamerę cofania i 17-calowe felgi
Jeśli chodzi o rynki, największy wzrost sprzedaży odnotowano w Chinach (+20,3%), na Bliskim Wschodzie (15,8%) oraz w rejonie Azji i Pacyfiku (+12,9%). W obu Amerykach sprzedaż spadła o 3,3%. Łączny przychód netto wyniósł 3776 milionów euro.
Wyniki sprzedaży Ferrari w następnych latach mogą tylko rosnąć. Plany Włochów są bardzo ambitne. W przygotowaniu jest zupełnie nowy silnik V6, który prawdopodobnie trafi do nowego modelu sportowego z centralnie umieszczoną jednostką. Taki samochód kosztowałby mniej niż F8 Tributo, a z pewnością przyciągnie nowych klientów, którzy nie rozważali zakupu Ferrari.
W ostatnich dniach do Internetu wyciekły również szkice zapowiadające dwumiejscowy samochód elektryczny z czterema silnikami i napędem na wszystkie koła. To o jeden silnik więcej niż w najmocniejszej Tesli Model S Plaid i aż o dwa silniki więcej niż w Porsche Taycan!
Źródło: Automotive News Europe
