Już jest. Od jakiegoś czasu każdy może złożyć zamówienie na długo oczekiwane Suzuki Swift Sport. Auto, które cieszy się uznaniem zarówno wśród laików, jak i prawdziwych pasjonatów motoryzacji miałem okazję przetestować podczas pierwszej jazdy na torze w Pszczółkach.
Firmie Suzuki zawsze udawało się mieć bardzo ukierunkowane samochody. Każdy model w tej rodzinie jest zupełnie inny; nieważne, czy mówimy o Crossoverze, terenówce czy małym miejskim hatchbacku. W przypadku Swifta Sport sytuacja jest podobna. Ba, to chyba obecnie najlepsza propozycja małego samochodu do zabawy!
Niewielka waga, duża moc, manualna skrzynia biegów… To brzmi, jak przepis na sukces. Nowy Swift Sport na torze czuje się jak ryba w wodzie. Pod maską siedzi 1.4 l silnik benzynowy Boosterjet o mocy 140 KM oraz 230 Nm maksymalnego momentu obrotowego (to aż o 70 Nm więcej w porównaniu do poprzednika!), który bardzo żwawo wspina się na obroty od najniższych wartości (2500 rpm – 3500 rpm).
Samochód ciągnie praktycznie od samego dołu. Dzięki temu Swift Sport sprawia wrażenie szybszego, niż jest w rzeczywistości. Sześciobiegowa manualna przekładnia z krótszym „skokiem” doskonale dogaduje się z jednostką napędową. Warto dodać, że wariant Sport to również zawieszenie z amortyzatorami Monroe z innymi stabilizatorami z przodu i poprawkami w geometrii. Takie zabiegi pozwoliły na wyeliminowanie przechyłów nadwozia podczas jazdy.
Jeśli chodzi o pokonywanie zakrętów, czuć oczywiście lekką masę pojazdu (waży około 970 kg), pozwalającą na wejście w zakręt przy prędkości znacznie wyższej, niż kierowca wyobraża to sobie przy pierwszym kontakcie ze Swiftem Sport. Natomiast ESP ma „wyłącznik” i nawet mieli w zakręcie kołami – ale moim zdaniem i tak coś go trzyma w podbramkowej sytuacji. Auto czasem zarzuci „dupką”, ale trzeba się naprawdę postarać.
Nowy Swift Sport osiąga pierwszą setkę w czasie 8,1 sekundy oraz prędkość maksymalną 210 km/h. Na pierwszy rzut oka rzucają się dwie końcówki układu wydechowego, 17-calowe koła oraz w przypadku podstawowej wersji… kolor „Champion Yellow”, który jest jedynym lakierem nadwozia, za który nie trzeba dopłacać.
A skoro przy cenie jesteśmy, Nowe Suzuki Swift Sport startuje od 79.900 złotych. W tej cenie otrzymujemy praktycznego miejskiego hatchbacka, który doskonale sprawdza się jako weekendowa zabawka. Auto z pewnością trafi do naszego garażu na dłużej; koniecznie śledź mojego bloga i bądź na bieżąco.