Okres zimowy każdemu powinien kojarzyć się przede wszystkim z białym puchem skrzypiącym pod kołami naszych samochodów. Niestety mimo odpowiedniej pory roku w wielu częściach naszego kraju śniegu jeszcze nie uświadczymy. Na nasz parking redakcyjny trafiła niedawno Mazda CX-5 z napędem na cztery koła – idealny samochód do przetestowania go w warunkach zimowych. No ale skoro śnieg nie chciał przyjść do nas, byliśmy zmuszeni sami go poszukać.
W Warszawie sucho, nad morzem sucho, musimy więc znaleźć miejsce, w którym na pewno jest biało. Bez zbędnych kombinacji wybraliśmy się w okolice Zakopanego, a konkretnie do Bukowiny Tatrzańskiej.
Na początek trochę o samym aucie. Mieliśmy do dyspozycji bardzo fotogeniczną Mazdę CX-5 w pięknym kolorze Soul Red Crystal. Pod jej maską zamontowano benzynowy silnik wolnossący o pojemności 2.5 litra, który generuje 194 KM i 258 Nm momentu obrotowego. 6-biegowa skrzynia automatyczna współpracuje z układem napędu na cztery koła i-ACTIV. Tylna oś wkracza do akcji tylko wtedy kiedy jest to konieczne, a kontroluje to aż 27 czujników, które monitorują przyczepność kół aż 200 razy na sekundę. Brak stałego napędu na obie osie pozwala na osiągnięcie lepszych wyników średniego spalania.
Japoński producent upiera się przy montowaniu wolnossących silników benzynowych SkyActiv-G, jednak chyba dopiero przy wersji 2.5 możemy Wam śmiało polecić taki wybór. Brak turbosprężarki wymusza na nas poruszanie się w nieco wyższych obrotach silnika aby w pełni wykorzystać jego potencjał. 258 Nm momentu obrotowego jest bowiem dostępne dopiero przy 4000 obrotów na minutę. Częste wyprzedzanie czy jazda autostradowa z wysokimi prędkościami będą więc skutkowały wzrostem zużycia paliwa. Przy spokojnej jeździe w cyklu mieszanym będziemy w stanie uzyskać około 7.5 litra na 100 kilometrów, ale jeśli macie zamiar trochę się pobawić komputer pokładowy pokaże wartość w okolicy 10-12 litrów. Co i tak nie jest moim zdaniem złym wynikiem biorąc pod uwagę rozmiar i funkcjonalność CX-5.
Wspomniałem wyżej o zabawie, a przecież nie jest to sportowa Mazda MX-5, tylko pełnowymiarowy SUV, który wygodnie jest w stanie pomieścić 5 osób oraz ich spory bagaż. Mimo to Japończykom udało się tak zestroić zawieszenie i układ kierowniczy, że szybsze pokonywanie zakrętów sprawia przyjemność. Dodajmy do tego trochę śniegu, napęd na cztery koła, a uśmiech po przejechaniu kolejnego zakrętu w lekkim kontrolowanym poślizgu długo nie będzie schodził z naszej twarzy. We wszystkim pomaga również 6-stopniowa skrzynia automatyczna SKYACTIV-DRIVE. Gwarantuje nam ona płynność zmiany biegów oraz szybką reakcję na polecenia wykonywane lewarkiem. Brakuje tutaj tylko jeszcze łopatek do zmiany biegów przy kierownicy.
Nowa Mazda CX-5 urosła względem poprzednika, jest teraz o 10 milimetrów dłuższa i o 35 milimetrów wyższa. Duży i ustawny bagażnik ma pojemność 506 litrów, a gdy złożymy tylną kanapę przestrzeń ta powiększy się do 1620 litrów. W przypadku naszego 2-osobowego wyjazdu miejsca mieliśmy aż nadto, a podkreślę, że oprócz standardowych bagaży musieliśmy też zabrać ze sobą sprzęt fotograficzny.
Niemal 700-kilometrowa podróż przebiegła bez żadnych problemów. Wykończenie wnętrza Mazdy stoi na bardzo wysokim poziomie. Systemem multimedialnym MZD Connect sterujemy intuicyjnie za pomocą pokrętła HMI umieszczonego w tunelu centralnym, ale nie jest to jedyny sposób. Na postoju na 7-calowym ekranie odblokowana zostaje funkcja sterowania dotykowego. Świetną jakość dźwięku, tak bardzo przydatną podczas długich podróży, zawdzięczamy zestawowi nagłośnienia BOSE.
Planując wyjazd szukałem wcześniej w sieci ciekawych miejsc, w które można dotrzeć samochodem, i gdzie jest szansa na ciekawe zdjęcia z górską panoramą w tle. Trafiłem na punkt widokowy przy Krzyżu Milenijnym na Litwince w okolicy Czarnej Góry. Dotarliśmy tam jeszcze przed wschodem słońca i niestety trafiliśmy na dosyć gęstą mgłę. Na szczęście następnego ranka aura okazała się być dla nas bardziej łaskawa, co możecie zobaczyć na zdjęciach.
Do miejsca docelowego prowadziła dosyć stroma dróżka, pokryta lodem i śniegiem. Na szczęście napęd na wszystkie koła oraz opony Yokohama W.Drive bez problemu sobie z tym poradziły. Zaryzykowałem nawet i na odcinku o największym nachyleniu spróbowałem ruszyć z miejsca, efekt możecie zobaczyć poniżej.
Warunki pogodowe były momentami bardzo trudne, czyli można powiedzieć że dla nas idealne. Na szczęście ani razu nasza testowa CX-5 się nie poddała. Dzielnie pokonywała wszelkie przeszkody i przez ponad 2 500 kilometrów ani razu nas nie zawiodła.
Ceny Mazdy CX-5 zaczynają się już od 95 900 złotych za wersję SkyGO z 2-litrowym silnikiem benzynowym o mocy 165 KM, manualną skrzynią biegów i napędem na przednie koła. Najtańsza wersja z silnikiem wysokoprężnym o mocy 150 KM kosztuje 119 900 złotych. Nasz egzemplarz wyposażono w 2.5-litrowy silnik benzynowy, taka opcja jest dostępna tylko i wyłącznie z 6-stopniowym automatem, napędem na cztery koła oraz tylko w najbogatszej wersji wyposażenia SkyPASSION. Cena takiego egzemplarza zaczyna się od 161 900 złotych, u nas natomiast dorzucono jeszcze 3-warstwowy lakier Soul Red Crystal za 4 500 złotych, skórzaną tapicerkę Pure White za 900 złotych oraz szyberdach za 2 900 złotych. Łącznie zatem, za w pełni wyposażony egzemplarz trzeba zapłacić 170 200 złotych.