Skoda Citigo 1.0 o mocy 75 KM wypadła bardzo obiecująco w naszym teście

Samochody rosną w zastraszającym tempie. Najmniejszą niegdyś Corsę rozdmuchano na tyle, że jej miejsce musiał zająć niewielki Adam. W konkurencyjnym koncernie miejskie Polo zastąpił nowoczesny UP!. Ten ostatni ma też bliźniaczkę: Skodę Citigo.

Producenci dostrzegli problem w samą porę i dziś w salonie niemal każdej marki nie ma problemu z zakupem małego, sprytnego mieszczucha. Co do Skody, jej do niedawna najmniejszy model, a więc odnosząca sukcesy rynkowe Fabia, wywodziła się w prostej linii od mało udanej Felicii i Favorit. Zauważmy jednak, że wspomniane modele wcale nie były na tyle małe, by w pełni zasługiwały na miano miejskich toczydełek. Z pomocą przyszedł Volkswagen, który na bazie jednej platformy zbudował aż trzy samochody: wymienionego wcześniej UP!, Seata Mii i naszą dzisiejszą bohaterkę. Nad sensem podobnych zabiegów można by sporo dyskutować, jednak nie tym będziemy się tym razem zajmowali.

Skoda Citigo

Chociaż bez wątpienia UP! jest najładniejszy i najbardziej charakterny z całej stawki, Skoda bardzo pozytywnie zaskakuje. Jeśli są jeszcze wśród Was osoby, którym czeska marka nie kojarzy się najlepiej, możecie porzucić stereotypy. Citigo to solidne, sprytne i naprawdę komfortowe auto. Zacznijmy od stylistyki nadwozia. Jak wspomniałem, wizerunek najmniejszej Skody jest nieco mniej futurystyczny w porównaniu z niemieckim bratem, ale zwolennikom klasycznych linii nie będzie to przeszkadzało.

Ciekawy odcień zieleni przełamany czernią felg i szklanego panoramicznego dachu dostatecznie wyróżnia się z tłumu (pozostałe kolory dostępne w gamie są równie trafione). Mimo iż mieliśmy do czynienia z nadwoziem pięciodrzwiowym, na szczęście obyło się bez wrażenia, że ktoś na siłę wydłużał nadwozie w celu dodania tylnej pary drzwi. Nakreślony ostrymi liniami pudełkowaty kształt prezentuje się bardzo zgrabnie, a ponieważ zrezygnowano z udziwnionych dodatków sylwetka raczej nieprędko się zestarzeje. Mierząca nieco ponad 3,5 metra Skoda doskonale radzi sobie w miejskiej dżungli. Ciasne uliczki i wąskie miejsca parkingowe zdają się być środowiskiem naturalnym zwrotnego Malucha.

Skoda Citigo dach panoramiczny

To, co moim zdaniem najważniejsze w autkach tej klasy, to wnętrze. Tu Citigo wypada jeszcze lepiej. Wydawać by się mogło, że takim samochodem mogą wygodnie podróżować maksymalnie dwie osoby. Nic bardziej mylnego! Podczas naszego testu wybraliśmy się w kilkusetkilometrową podróż czteroosobową załogą, a warunki jazdy okazały się naprawdę bardzo dobre. Miejsca na nogi nie brakuje zarówno z przodu, jak i z tyłu (choć tam mogłoby być nieco więcej przestrzeni nad głową), a mądrze sytuując walizki i torby bez trudu zmieściliśmy je w 234-litrowym bagażniku.

Na miano tytułowej Spryciuli Skoda zasługuje przede wszystkim dzięki rozsianym po kabinie gadżetom. Weźmy na przykład umieszczoną na desce rozdzielczej nawigację. Jeśli zaistnieje taka potrzeba, możemy w każdej chwili ją odpiąć, a pozostałą po złączu dziurę zasłonić zaślepką dobraną pod kolor konsoli. W miejscu cup-holdera możemy umieścić odpowiednio wyprofilowaną wkładkę, która rozwiązuje banalny, ale częsty problem znalezienia miejsca dla telefonu. Przestrzeń bagażową pomagają uporządkować specjalne siateczki (dostępne za dopłatą). Chociaż we wnętrzu Skody widać oszczędności, inżynierowie wybrnęli z sytuacji wzorowo. Najbardziej rażą bardzo twarde plastiki i rzadko spotykana w XXI wieku odsłonięta blacha na drzwiach. Wystarczy jednak, że wybierzemy wystrój w kolorze beżowym, i od razu robi się weselej. To także zasługa wysokiej jakości pozostałych materiałów i ich spasowania. W celu zmniejszenia kosztów produkcji zrezygnowano z tradycyjnego mechanizmu otwierania szyb w tylnych drzwiach. Niedogodność zrekompensowano za pomocą prostego patentu: szyb uchylanych wzorem Fiata Cinquecento, czy Seicento.

Skoda Citigo interior

Niejako w opozycji staje długa lista wyposażenia dodatkowego. Klimatyzacja i elektryczne szyby przednie nikogo nie zdziwią, ale tempomat, podgrzewane przednie fotele, czy funkcja awaryjnego hamowania z czujnikiem zbliżeniowym Closing Velocity nie są już taką oczywistością. Testowany egzemplarz wyposażono również w dodatkowy zestaw głośników. Dzięki niemu zestaw audio możemy zaliczyć do grających czysto, a brzmienie nie jest rażąco kartonowe, jak w przypadku wielu innych niedrogich sprzętów.

Pora na techniczną specyfikację Skody. Doświadczenie nauczyło mnie, że silniki trzycylindrowe zazwyczaj nadają się wyłącznie do napędzania kosiarek. Do litrowej jednostki Skody podszedłem więc sceptycznie, lecz jak się okazało, niesłusznie. Oczywiście kultura pracy trzycylindrowca nie zwala z nóg, momentami jest nieco głośniej niż być powinno, ale są też mocne strony. Pomimo zaledwie jednego litra pojemności, inżynierom udało się wykrzesać 75 koni mechanicznych, które naprawdę nieźle radzą sobie z rozpędzaniem Citigo. Nawet z czterema osobami na pokładzie osiągnięcie optymalnych 120-130 km/h nie nastręcza większych problemów. W kwestii spalania producent postąpił fair i podał wyniki bliskie prawdy, a nawet nieco zawyżone. Przynajmniej tak wynika z naszych obserwacji.

Skoda Citigo

Zawieszenie, jak przystało na niemiecki produkt, jest twarde. Na szczęście nie przesadzono i ci, którzy są do takiego zestrojenia przyzwyczajeni, poczują się w Skodzie jak w domu. Skoro o elementach podwozia mowa, warto też napomknąć o hamulcach. Są wystarczająco skuteczne, temu nie można zaprzeczyć, ale nawet w produkcie tej klasy montaż bębnów na tylnej osi zakrawa na przesadę.

Na koniec tradycyjnie zajrzyjmy do cennika. Za podstawową wersję Citigo należy zapłacić nieco ponad 42 000 złotych. Prezentowany egzemplarz wyceniono na 51 440 złotych, co mając na uwadze długą listę dodatków wydaje się korzystną ofertą.

Pozostaje pytanie: to dużo, czy mało? Po chwili zastanowienia i rozważeniu zalet i wad najmniejszej Skody myślę, że warto wydać te pieniądze. Otrzymamy za nie solidnie wykonane, ekonomiczne, stosunkowo pojemne i świetnie radzące sobie w mieście auto, któremu niestraszne będą nawet dłuższe trasy. I choć mieliśmy okazję testować znacznie droższe i bardziej prestiżowe samochody, w przypadku Citigo naprawdę trudno się nam do czegokolwiek przyczepić.

+ dobry stosunek ceny do jakości
+ żwawa jednostka napędowa
+ sprytne gadżety wewnątrz
+ stosunkowo duża ilość miejsca w kabinie

– bardzo twardy plastik na desce rozdzielczej
– chwilami zbyt głośna praca silnika

Dane Techniczne:
Napęd
Rodzaj silnika: benzynowy, wolnossący, R3
Pojemność: 999 cm3
Oś napędzana: przednia
Moc maksymalna: 75 KM / 6 200 rpm
Maks. moment Obr: 95 Nm / 3 000- 4 300 rpm
Skrzynia biegów: manualna, 5 biegów
Nadwozie
Długość / Szerokość / Wysokość: 3 563 / 1 645 / 1 478 mm
Rozstaw osi: 2 420 mm
Pojemność bagażnika w litrach: 234 – 934
Masa własna: 929 kg
Dane eksploatacyjne producenta (test)
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 13,2 s
Prędkość maksymalna: 171 km/h
Zużycie paliwa – trasa: 4,0 l/100km
Zużycie paliwa – miasto: 9,5 l/100km
Zużycie paliwa – cykl mieszany: 4,7 l/100km
Pojemność zbiornika paliwa: 35 litrów
Emisja CO2 [g/km]: 108