Jak zapewne wiecie, polska drogówka od jakiegoś czasu używa nieoznakowanych radiowozów na bazie Opla Insignia. Mieliśmy ostatnio okazję przetestować cywilną odmianę tego popularnego liftbacka z silnikiem 1,6 turbo ecotec.
Zupełnie nowa Insignia otrzymała kilka zmian stylistycznych, odróżniających ją od wersji przed liftingiem. Na pierwszy rzut oka zaobserwujemy nowy kształt tylnych lamp oraz przednich reflektorów, a także kilka chromowanych dodatków. Ten sposób odświeżenia modelu wypadł bardzo dobrze, auto wygląda dużo młodziej! Atrakcyjności naszemu egzemplarzowi dodaje również zielony lakier perłowy 'Emerald’, który w słońcu mieni się morskim błękitem, oraz pakiet stylistyczny OPC, składający się z nakładek na progi, przemodelowanych zderzaków i spoilera na klapie bagażnika. Kilkukrotnie przytrafiło mi się być pytanym przez przechodniów o moc silnika, ponieważ tak zestawiona Insignia wygląda naprawdę rasowo.
A co pod maską? No właśnie, w naszym egzemplarzu nie znajdziemy najmocniejszego motoru. Benzynowy, turbodoładowany silnik o pojemności 1,6 litra i mocy 170 koni nie pozwoli na szaleństwa. Daleko mu też do 325-konnej wersji OPC, czy chociażby dwulitrowej benzyny o mocy 250 koni, jednak kierowcy nie oczekujący nadzwyczajnych wrażeń powinni być zadowoleni. Na trasie Insignia pochłonie średnio około 5 litrów benzyny, a w mieście niecałe 8. Wynik pasowałby do silnika diesla! Duży moment obrotowy (260Nm) dostępny od bardzo niskiego zakresu obrotów sprawia, że nie musimy często sięgać po lewarek zmiany biegów. Nasz Opel został oparty na kosztującym 3 500 złotych zawieszeniu Flex Ride, które pozwala delikatnie zmienić charakter jazdy. Do wyboru mamy trzy tryby: Normal, komfortowy -Tour, oraz Sport, który przyniesie nam trochę radości z szybszej jazdy po zakrętach. Generalnie auto prowadzi się poprawnie.
Testowy egzemplarz został naprawdę ciekawie skonfigurowany, czego kolejny przykład mamy we wnętrzu. Króluje tu brązowa skóra, która świetnie kontrastuje z zielonym lakierem. Pierwszą różnicą, którą zauważymy po wejściu do nowej Insignii, jest brak wielu przycisków znanych z poprzednika. Gdzie się one podziały? Obsługiwały niepotrzebne funkcje, z których zrezygnowano? Oczywiście, że nie! Wszystko pozostało na swoim miejscu, lecz teraz sterowanie odbywa się z poziomu ekranu dotykowego umieszczonego centralnie w desce rozdzielczej. Nawet standardowe pokrętła i guziki sterowania klimatyzacją zastąpiono dotykowymi odpowiednikami, co nie do końca przypada mi do gustu, ponieważ często musimy wykazać się cierpliwością zanim zmienimy temperaturę na pożądaną. W tunelu środkowym może się za to znaleźć mały touchpad, dzięki któremu wygodniej nam będzie poruszać się po menu.
Jakość materiałów oraz ich spasowanie zasługują na pochwałę, ale nie ma co się dziwić, w końcu to niemieckie auto. Niestety, dużo opcji jest dosyć kosztownych. Za wspomnianą wyżej skórzaną tapicerkę musimy dopłacić aż 16 900 złotych! Pozostałe punkty z listy umilających nasz pobyt w aucie gadżetów nie mają już tak wygórowanych cen. Na przykład, nagłośnienie sygnowane logo BOSE to koszt jedynie 1 900 złotych, a system IntelliLink z nawigacją to wydatek 3 200 złotych. Prezentowany egzemplarz to wersja wyposażenia Cosmo, więc wiele dodatków znalazło się w samochodzie bez dodatkowej ingerencji w zawartość portfela. Mam tu na myśli między innymi czujniki deszczu i zmierzchu, podgrzewane fotele przednie, czy tempomat. Zajrzyjmy jeszcze do bagażnika. W standardowym wydaniu pomieści 530 litrów, a po złożeniu tylnej kanapy aż 1470. Jego kształt jest dosyć regularny, a po bokach umieszczono dwa uchwyty mocujące.
Na koniec powiedzmy jeszcze trochę o cenach. Za najtańszą odmianę Insignii przyjdzie zapłacić około 90 000 złotych. W zamian otrzymamy hatchbacka z benzynowym silnikiem 1,8 o mocy 140 koni mechanicznych. Dwukrotnie więcej kosztuje najmocniejsza, 325-konną wersja OPC. Egzemplarz, który otrzymaliśmy do testów (dla przypomnienia: 1,6 Ecotec w wersji wyposażeniowej Cosmo z kilkoma dodatkami), to wydatek rzędu 160 000 złotych. Czy warto? Trudno powiedzieć. Ciągle jest to tylko Opel Insignia, i jeśli ktoś szuka nadzwyczajnych wrażeń, to niestety będzie rozczarowany. Momentami brakuje 'tego czegoś’, czegoś, co udaje mi się często znaleźć u innych producentów. Insignia mimo, że wygląda naprawdę świetnie i ma ciekawy, nowoczesny silnik, i tak pozostaje samochodem nijakim. Jednak jak widać na naszych drogach, znajduje wielu amatorów, więc całkiem możliwe, że właśnie takie auta są przezpolskich klientów doceniane.
+ oszczędny silnik
+ świetny design wnętrza
+ atrakcyjna stylistyka
+ sieje postrach na autostradach
– brak miejsca nad głową z tyłu
– niedopracowane przyciski dotykowe (działające z opóźnieniem)
Dane Techniczne:
Napęd
Rodzaj silnika: benzynowy, turbodoładowany, R4
Pojemność: 1598 cm3
Oś napędzana: przód
Moc maksymalna: 170 KM / 4250 rpm
Maks. moment Obr: 260 Nm / 1650-4250 rpm
Skrzynia biegów: 6-biegowa manualna
Nadwozie
Długość / Szerokość / Wysokość: 4 842 / 1 858 / 1 484 mm
Rozstaw osi: 2737 mm
Pojemność bagażnika w litrach: 530 – 1470
Masa własna: 1571 kg
Dane eksploatacyjne
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 9,2 s
Prędkość maksymalna: 220 km/h
Zużycie paliwa – trasa: 5 l/100km
Zużycie paliwa – miasto: 8 l/100km
Zużycie paliwa – cykl mieszany: 6,1 l/100km
Pojemność zbiornika paliwa: 70 litrów
Emisja CO2 [g/km]: 139