Lexus CT200h Prestige. Jak ludzie reagują na luksusową japońską hybrydę? (NIETYPOWY TEST)

Test ten będzie trochę nietypowy. CT200h gościło już na naszym parkingu, dlatego powielanie tematu – „jak to jeździ?” i „czy rzeczywiście spala poniżej 4 litrów paliwa na 100 km” jest po prostu bez sensu. Auto jeździ dobrze i spala tyle, ile podaje producent, czyli bez zmian. Jedyna różnica polega na tym, że poprzedni egzemplarz był pomalowany na biało z czarnym wnętrzem, a obecnie jeżdżę brązowym modelem z jasną tapicerką. Który lepiej się prezentuje? Kwestia gustu. Biały na pewno przykuwa większą uwagę na ulicy. Mi zaś do gustu bardziej przypadł brązowy. Białe wnętrze daje fajne wrażenie; takie naprawdę Lexusowe.

Podczas użytkowania Lexusa CT200h postanowiłem się zabawić. Oj tak. Wybrałem kilka najbardziej ruchliwych miejsc i sprawdzałem, czy to auto przykuwa uwagę i czy ludzie zmienili swoje nastawienie do hybryd. Jeszcze kilka lat temu kupno takiego samochodu wiązało się z przyjęciem na siebie negatywnych spojrzeń. Jak jest dzisiaj?

Opowiem Wam o trzech zabawnych przygodach, które przydarzyły mi się w odstępie zaledwie 5 dni. Być może część z Was wie o nielegalnych wyścigach, które odbywają się na ulicach trójmiasta w jeden z dni tygodnia. Uprzedzono mnie, abym publicznie nie mówił, jaki jest to dzień.

Udział w takich eventach biorą podrasowane i bardzo paliwożerne samochody. Audików, Beemek, Mercedesów, Hond i Golfów jest tam, jak much. Lexus był jeden – IS starej generacji. Bankowo miał ze 300 kucy pod maską.

Jak myślicie, jaka była reakcja zgromadzonych tam driverów na mojego Lexusa CT200h? Być może będziecie zdziwieni, ale nikt nie drwił z tego samochodu. Wręcz przeciwnie; wielu z zainteresowaniem patrzyło na japońską hybrydę, a niektórzy nawet widzieli sens kupna takiego samochodu.

„Czy to rzeczywiście tak mało pali?”, „Ale fajne wnętrze”, „Kosmos”, „Ooo, takim w trasę się wybrać…” – hybrydą zachwycali się miłośnicy szybkiej i nielegalnej jazdy. Uwierzycie? Nikt mnie nie wygonił, ani nie śmiał się z mojego auta. Wyobrażacie sobie, co by było kilka lat wcześniej?

Lexus CT200h tył

Druga sytuacja. Piątek. Mecz na stadionie. Pełno pijanych kibiców, policji i butelek po piwie. No i ja i Lexus CT200h. Naprawdę miałem obawy przejechać obok nawet niewielkiej grupki. A ja głupi jeszcze otworzyłem okno. Podejrzewam, że uszkodzenie lusterka obciążyłoby mój portfel na pięć tysięcy złotych. No nic, raz kozie śmierć.

Podjeżdżam do grupki 6 kibiców. Słychać było ich z kilometra. W rękach piwo, nastrój „śpiewający”, brak ruchu na ulicach. Jadę jakieś 25 km/h i podjeżdżam coraz bliżej… Na jakieś 10 metrów przed celem, kibice stanęli i zamilkli. Każdy z nich zainteresował się CT200h, a w tle słyszałem komentarze:

„Jaki fajny cichutki samochód!”

Okazuje się, że CT200h przyczynia się do… szerzenia pokoju. Działa jak kubek melisy. Mówię to z pełną powagą – Polska policja powinna poważnie zastanowić się nad wprowadzeniem Lexusa CT200h do swojej floty. Ekonomiczne i jakże skuteczne rozwiązanie przeciwko chuliganom.

CT200h wnętrze

Pora na wisienkę na torcie. W niedzielę postanowiłem wybrać się na Stare Miasto w Gdańsku. Wiecie, Hotel Gdańsk i te rejony. Fajnie umiejscowiona jest tam browarnia; tuż przy ulicy. Pod hotelem można znaleźć takie cuda, jak klasyczne Jaguary, Ferrari czy Bentleye. W moje oczy od razu rzuciła się grupka starszych pań; około 20 osób; idealnie skierowana w stronę jezdni wykonanej z kostek.

I znowu ten sam schemat. Poruszam się powoli (tylko elektryka), otwieram okno, zakładam okulary, poważna twarz… Spodziewałem się wszystkiego. Ludzie lubią patrzeć na ładne samochody i często pojawia się uśmiech na ich twarzach, gdy widzą Ferrari albo inne Lamborghini.

A jak była reakcja na CT200h? Możecie wierzyć lub nie, ale wspomniana grupka starszych kobiet na widok CT200h zaczęła… klaskać. CAŁA GRUPA 20 OSÓB! Musiałem stanąć i ochłonąć, bo coś, o czym nawet nie śniłem, stało się faktem.

To nieprawdopodobne, że za stosunkowo niewielkie pieniądze (około 100 000 zł), możemy mieć samochód, który nie tylko przykuwa uwagę ludzi, ale też cieszy się ich uznaniem i szacunkiem.