Myśl o zbliżającym się teście największej limuzyny Peugeota nie napełniała mnie szczególnym entuzjazmem. 508 od początku swojej drogowej egzystencji nie budził we mnie najlepszych skojarzeń – szczerze mówiąc uważałem go za auto nudne i, jak na prestiżowego Francuza, zdecydowanie „niedostylizowane”. Bezpośredni kontakt odwrócił moją opinię o 180 stopni!
Z dziennikarskiego punktu widzenia najłatwiej oceniać i komentować auta wyjątkowo charakterystyczne. Praktycznie każdy model Ferrari jest ładny, a zdecydowanie każdy SsangYong jest brzydki i głoszenie takich opinii nie zwraca od dawna niczyjej uwagi. Kłopoty pojawiają się wtedy, gdy przychodzi do oceny pojazdu, który nie krzyczy mocą, nie powala na kolana stylistyką, a jednak na jego widok dzieci nie uciekają w popłochu jak przed legendarną Czarną Wołgą. Dodatkowym utrudnieniem jest takie skonstruowanie opinii, aby czytający widząc pochwały czegoś, co nie jest z gruntu oczywiste z miejsca nie umieścił materiału w szufladzie z napisem „Artykuł KryptoSponsorowany”. Przejdźmy zatem do niełatwego podsumowania wrażeń z jazdy Peugeotem 508 2.0 HDi.
Ci, którzy czytali moje wcześniejsze materiały i znają moją opinię o silnikach wysokoprężnych, spodziewają się w tym momencie tyrady bluzgów i przekleństw. Nic bardziej błędnego. Ujmę to w największym skrócie – gdybym nie był świadomy, że do testowanego egzemplarza na stacji benzynowej producent nakazuje tankować paliwo z oznaczeniem ON, byłbym bardzo zaskoczony informacją, że tego auta nie napędza benzyniak. Kultura pracy jednostki napędowej i wyciszenie wnętrza stoją na wyjątkowo wysokim poziomie, a informuję o tym jako malkontent i zdeklarowany przeciwnik ropniaków. Początkowo przeszkadzała mi obecność skrzyni manualnej, która w mojej opinii w tych czasach pasuje do flagowej limuzyny jak pięść do nosa, ale po kilkudziesięciu kilometrach byłem zaskoczony ile przyjemności daje „zabawa drążkiem” z silnikiem obdarzonym tak szerokim zakresem użytecznego momentu obrotowego. Pewnie osobiście i tak wybrałbym wersję z automatem, choć muszę przyznać, że testowa konfiguracja zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie przyjemną dynamiką i, co również bardzo istotne, jak na tak duże auto, rozsądnym apetytem na paliwo (choć wyniki deklarowane przez producenta są nie do zrealizowania w prawdziwym świecie).
Jazda w warunkach miejskich nieco przeszkadza modelowi 508. Z moich obserwacji wynika, że w trasie Peugeotowi oddycha się znacznie swobodniej. To, co w mieście może stanowić swojego rodzaju niepotrzebną komplikację – spore gabaryty – w trasie okazuje się przepustką do stabilnej i gładkiej jazdy. Auto płynie z wyczuwalną gracją, skutecznie izolując swoich pasażerów od nieprzyjemności obcowania z polskim asfaltem. Po przejechaniu „pięćsetósemką” z Warszawy do Poznania czułem się przyjemnie wypoczęty. Auto, choć potrafi pokazać „lwi pazur”, swoim klimatem wcale nie zachęca do drogowych popisów i to także poczytuję mu jako zaletę.
Wnętrze w opisywanej wersji Allure jest wyposażone prawdopodobnie we wszystko, co tylko w tym modelu przewidziano, włącznie z wyświetlaczem typu head-up na przedniej szybie. Jasne, pogodne wnętrze poprawia humor już podczas wsiadania do auta, nie można jednak posądzić go o jakiekolwiek wodotryski w kwestii designu. Przez cały ten „ordnung” klimat pojazdu, co ciekawe, jest bardziej niemiecki niż francuski, co ewidentnie było zamierzone, posłużyło także do promocji bliźniaka zza między – Citroena C5. Ergonomia generalnie nie wykazuje większych potknięć projektantów, jednak trzeba mu wytknąć, że aby skorzystać z większości dobrodziejstw kryjących się pod sporą liczbą przycisków, trzeba oderwać wzrok od drogi. Nawigacja sprawna, łatwa w obsłudze, choć co nie powinno, a jednak wciąż mnie dziwi – jest nieaktualna. Uwaga ta skierowana jest jednak do większość producentów oferujących auta na polskim rynku.
Kwestia stylistyki zewnętrznej jest… nietypowa. Przyglądając się poszczególnym fragmentom auta widać, że zaprojektowano je dość oryginalnie i pomysłowo. Jednak obserwując auto w całości mogłem pozbyć się dziwnego wrażenia, że coś tu jest nie tak. Aby dobrze zobrazować towarzyszące mi wówczas odczucia posłużę się odniesieniem do… jedzenia. Większość ludzi lubi czekoladę, są także na świecie osoby, które ubóstwiają musztardę. Być może narażę się teraz jakiejś grupie smakoszy, ale uważam, że jedzenie obu wspomnianych specjałów jednocześnie nie jest tym, co delikatnie mówiąc, pociąga i intryguje tłumy. Podobnie jest ze stylistyką 508. Pewnie znajdą się entuzjaści, moim zdaniem tył nie pasuje do przodu…
Reasumując moje spostrzeżenia nie mogę nie docenić największego z sedanów Peugeot. Auto bardzo dobrze jeździ, jest przyjemne, w testowanej wersji wręcz luksusowo wygodne (miejsca na tylnej kanapie jest tylko nieco mniej niż mogłoby się wydawać). Od strony mechanicznej nie powinno budzić zastrzeżeń nikogo, kto racjonalnie postawi wymagania wobec tego typu pojazdu. Peugeot 508 to dobry, poprawnie zbudowany samochód i choć swoim wyglądem nie przyprawi nikogo o przyspieszone bicie serca, zdecydowanie stanowi ciekawą alternatywę dla odgrzanego już zbyt wiele razy kotleta w postaci Volkswagena Passata.
Mocne strony:
– wysoka kultura pracy silnika
– przyjemne wnętrze
– bardzo dobra dynamika
Słabe strony:
– mało efektowna stylistka
– nieaktualna nawigacja
– trochę mało miejsca na tylnej kanapie
Dane Techniczne:
Napęd
Rodzaj silnika: wysokoprężny, turbodoładowany, R4
Pojemność: 1598 cm3
Oś napędzana: przednia
Moc maksymalna: 163 KM (3700 obr/min)
Maks. moment obr.: 340 Nm (2000 obr/min)
Skrzynia biegów: 6-biegowa, manualna
Nadwozie
Długość / Szerokość / Wysokość: 4792/1853/1456 mm
Pojemność bagażnika w litrach: 497/1196
Masa własna: 1480 kg
Rozstaw osi: 2817 mm
Dane eksploatacyjne producenta (test)
Przyspieszenia od 0 do 100 km/h: 8,7 s
Prędkość maksymalna: 225 km/h
Zużycie paliwa – trasa: 3,9 l/100km (6)
Zużycie paliwa – miasto: 6,7 l/100km (8,5)
Zużycie paliwa – cykl mieszany: 4,9 l/100km (7)
Pojemność zbiornika paliwa: 72 litrów
Emisja CO2 [g/km]: 129
Cena podstawowej wersji – 80 100 zł
Cena testowanego egzemplarza – 128 900 zł