Skoda Citigo – tanie wcale nie jest wrogiem fajnego!

Skoda Citigo 1.0 75KM 5d

Ten czas musiał nadejść. W moje ręce trafiły kluczyki do najmniejszej Skody. Nazywa się Citigo i ma jeszcze dwójkę bliźniaków. Jednego z nich testowałem i byłem nim naprawdę pozytywnie zaskoczony.

Różnic jest kilka, a za największą i najbardziej widoczną pomiędzy tymi dwoma egzemplarzami można uznać dodatkową parę drzwi w Skodzie. Nawet silnik jest ten sam. Czyżbym przetestował dwa praktycznie identyczne auta?Najnudniejsza część to opowieść o tym, że te auta są w zasadzie takie same. Bo są. Jedyne różnice to przód, podmienione znaczki, inna kierownica i ogólnie odrobinę inne wnętrze. Wszystko. Przejdźmy jednak do moich przemyśleń oraz tego, co mam do powiedzenia/napisania na temat tego maleństwa.

Po pierwsze zastanówmy się nad terminem określającym jego wielkość – maleństwo. Wymiarowo rzeczywiście mamy do czynienia z dwoma pudełkami zapałek ułożonymi jedno na drugim. Czytając katalog wzdrygamy się na samą myśl, że miałyby tam jechać cztery osoby. Rzeczywistość to jednak zupełnie inna bajka. Mieszczą się tam dokładnie cztery dorosłe osobniki – i to bez nieprzyjemnego ocierania się łokciami. Wiem, bo jechałem właśnie w takiej konfiguracji. Przez pewien czas nawet sam siedziałem z tyłu. Problem zajmowania tam miejsc został rozwiązany przez dodatkową parę drzwi. To wpłynęło też na długość tych zamontowanych z przodu – pozytywnie, bo krótszymi bezsprzecznie łatwiej operuje się na parkingu.

Co się stanie jeśli wyjedziecie w trasę takim Citigo? Ależ nic! Po prostu dojedziecie do celu i wrócicie. Nie ma mowy o męczarniach. Po raz kolejny – wiem, bo sam sprawdziłem. Up!-em przejechałem 1300 km, tym Citigo 650, a wcześniej miałem okazję zrobić trasę Warszawa-Gdańsk 60-konnym jako kierowca i z powrotem jako pasażer. To przecież auto, które swoimi rozmiarami aż krzyczy o swoim miejskim przeznaczeniu, a tu… zaskoczenie! Citigo świetnie czuje się poza miastem. Trzeba jednak powiedzieć, że do najwygodniejszych nie należy. O ile jako pasażer możesz wiercić się do woli, odsunąć maksymalnie fotel i mieć poprawną pozycję gdzieś, o tyle będąc kierowcą masz ograniczone pole manewru. Siedzenia Citigo nie są mistrzowskie jeśli chodzi o wygodne usadzenie. Po jakichś 400 km jazdy bez przerwy masz trochę dość. Rozwiązań jest kilka. Odpoczywasz, idziesz się przejść parę metrów albo zamieniasz z pasażerem i korzystasz z dobrodziejstw nie bycia kierowcą. Wybór należy do Ciebie. Podsumowanie jednak może być tylko jedno. Citigo jest jak najbardziej zdatne do użytku pozamiejskiego.

W takich małych autach bardzo fajną zabawą jest urywanie tych dziesiątych części litra na setkę. Palą naprawdę mało, ale frajdę sprawia wypracowanie spalania mniejszego niż choćby 4l. Średnie z trójką na początku robi wrażenie i budzi podziw. Trudno jednak utrzymać je przez dłuższy czas – czwórka z przodu w trasie występuje najczęściej. Z chęcią zgładzę każdego, kto powie, że to dużo jak na taki mały samochód. Na miłość boską to nie jest silnik na powietrze! W mieście natomiast bardzo realną liczbą jest 6 l – i to bez specjalnej napinki.

Czy szaleństwo po miejskich uliczkach Citigo ma we krwi? Zdecydowanie. Czuje się tam wyśmienicie. Jest małe, zwinne i bardzo dobrze się prowadzi. Nawet niepozorne 75 KM pozwala na całkiem niezłą zabawę. Jazda takim maluchem ma pewną zaletę – wcale nie trudno jest doprowadzić go na skraj możliwości. Co więcej, najczęściej obywa się to bez jakichkolwiek konsekwencji, bo zanim zacznie się dziać coś niepokojącego, sami zdążycie zareagować. Do tego przemykanie pomiędzy innymi autami. Coś fantastycznego. Citigo jest krótkie, więc dokładnie wiesz, gdzie się kończy – zaraz przed Twoimi nogami i jakiś metr za Tobą. Daje to możliwość precyzyjnego manewrowania praktycznie bez jakiegokolwiek ryzyka zahaczenia o inny samochód. Jeśli robimy to jeszcze na wysokich obrotach, zabawa jest przednia.

Co z praktycznością? Jak już wspomniałem, mimo małych wymiarów, Citigo oferuje w środku naprawdę sporo miejsca. Bagażnik nie należy do największych, ale małe zakupy zmieszczą się tam bez problemu. Jeśli to za mało, zawsze można rozłożyć fotele. Wtedy bez przeszkód przewieziecie chocby rower. Oczywiście demontując uprzednio obydwa koła. Z praktycznością związek mają oczywiście schowki. Nie ma ich za wiele, ale te, które są z reguły wystarczają. W konsoli środkowej mamy wnękę wyposażoną w małą półeczkę – idealne miejsce na choćby klucze. Poniżej wgłębienie, które można zaopatrzyć w gumowe wypełnienie z rowkiem, gdzie wkładamy telefon. Ma to jednak pewną denerwującą wadę. Podczas przyspieszania i hamowania, aparat pochyla się do tyłu albo do przodu wydając przy tym denerwujące dźwięk uderzeń. Pomysł na schowek fajny, ale wykonanie mogłoby być lepsze. Lepiej pozbyć się tej gumy i oprzeć telefon na pozostałym „stelażu”. Powinno mu to odpowiadać.

Chwilę warto poświęcić na omówienie nawigacji, która jednocześnie wspomaga radio, jest komputerem pokładowym, obrotomierzem, wskaźnikiem temperatury czy media playerem. Wszystko to zostało obmyślone bardzo sprytnie. Główne przyciski takie jak zmiana zaprogramowanej stacji, pokrętło głośności czy klimatyzacji nadal są fizycznie obecne. Reszta jest już obsługiwana za pomocą ekranu dotykowego. Do wskazań komputera pokładowego takich jak zasięg, średnie spalanie, przejechany dystans dostaniemy się używając ekranu nawigacji. Powiedzenie, że jeśli coś jest do wszystkiego, jest do niczego nie ma tutaj zastosowania. Takie all-in-one działa świetnie.

Cóż, auto małe, ale pisać o nim można naprawdę wiele. Testowany egzemplarz należał do drogich. Cenę do prawie 50 000 zł wywindowały takie dodatki jak szklany dach, pakiet skórzany, czujniki parkowania (aż 1000 zł! Nie warto!) czy opisana nawigacja Move&Fun. Sporo. Na szczęście podstawową wersję można mieć o wiele taniej, a użyteczność, praktyczność i oszczędność będą takie same. Jeśli szukasz niewielkiego auta, które da też przyjemność z przemykania się po mieście, właśnie je znalazłeś.

Mateusz Pietruszka
mateusz@motofilm.pl

Coś mi się spodobało:
+ frajda z jazdy
+ wygląd auta
+ uniwersalność
+ prostota
+ ekonomika

Coś mi jednak nie przypadło do gustu:
– aby otworzyć okno pasażera, musimy sięgnąć do jego drzwi
– zamówienie paru fajnych dodatków szybko winduje cenę
– słabo grające audio
– brak możliwości spersonalizowania np. dodania kolorowych pasów na aucie

Dane techniczne:
Napęd
Rodzaj silnika: benzynowy
Pojemność: 999cm3
Typ napędu: przedni
Moc maksymalna: 75 KM (przy 6200 obr/min)
Maks. moment obr.: 95Nm (przy 3000 – 4300 obr/min)
Skrzynia biegów: 5-biegowa, manualna
Nadwozie
Długość / Szerokość / Wysokość: 3563/1641/1478
Pojemność bagażnika w litrach: 234/934l
Masa własna: 854 kg
Ładowność: 436 kg
Rozstaw osi: 2420 mm
Dane eksploatacyjne producenta (test)
Przyspieszenia od 0 do 100 km/h: 13,2 s
Prędkość maksymalna: 171 km/h
Zużycie paliwa – trasa: 4l/100km (4,3l/100km)
Zużycie paliwa – miasto: 5,9l/100km (6,1l/100km)
Zużycie paliwa – cykl mieszany: 4,7l/100km (5l/100km)
Pojemność zbiornika paliwa: 35 litrów
Emisja CO2 [g/km]: 108
Cena – od 28 990 zł (1.0 60KM 3-drzwiowa)
Cena testowanego egzemplarza – 49 990 zł