Nie mamy żadnych wątpliwości, że Tata Nano to naprawdę „gorąca oferta”, przede wszystkim na wschodnim rynku. Tego się jednak nie spodziewaliśmy…
Jeden egzemplarz najtańszego samochodu świata, w dodatku w limitowanej edycji z numerem seryjnym 2, stanął w płomieniach na pewnej ulicy W Indiach. Co ciekawe, właściciel tego pojazdu dopiero co wyjechał z salonu. Auto miało zaledwie 45 minut…
„Nie mam pojęcia, co się stało. Motocyklista dogonił mnie i powiedział, że mój pojazd się pali. Silnik był za mną, a ja nic nie widziałem” – powiedział dziennikarzom kierowca pechowego Nano.
Problem stoi prawdopodobnie po stronie elektroniki.
No cóż, prosimy o dwa Nanosy na wynos…
Via: Carscoop
Według mnie problem jednak stoi po stronie całej konstrukcji.
A po wyjechaniu z salonu to już po stronie właściciela 🙂