SsangYong Tivoli w teście. Nie ma się czego bać

SsangYong Tivoli to zupełnie świeża propozycja w segmencie małych kompaktowych SUV-ów. Nazwa Tivoli pochodzi od pięknego, starożytnego włoskiego miasta zlokalizowanego 30 km od Rzymu. Samochód całkowicie zrywa z poprzednimi modelami SsangYonga i prezentuje nowy kierunek koreańskiej marki.

Według producenta Tivoli inspirowane jest nowoczesną architekturą miast, ponieważ ma piękną i płynną linię nadwozia, która z pewnością przypadnie do gustu niejednemu Europejczykowi. Przód samochodu z muskularnym zderzakiem i dużym wlotem powietrza daje do zrozumienia, że Tivoli jest autem dynamicznym. Cienka linia maski, która rozciąga się aż do świateł jest inspirowana skrzydłami ptaka podczas lotu i podkreśla wizualną szerokość nadwozia.

Prace nad Tivoli trwały 42 miesiące i pochłonęły prawie 280 mln euro. Czy to wystarczyło, aby wyprodukować konkurencyjnego crossovera segmentu B?

Mierzący 4195 mm długości, 1795 mm szerokości i 1559 mm wysokości (rozstaw osi 2,6 m) SsangYong Tivoli konkuruje na rynku z Dacią Sandero Stepway, Renault Captur, Nissanem Juke oraz Peugeotem 2008. Inżynierowie SsangYonga doskonale zdają sobie sprawę, że aby przyciągnąć uwagę klientów należy zainwestować w bezpieczeństwo pasażerów. Tak więc Tivoli zostało w 71,4% wykonane ze stali o wysokiej wytrzymałości. W testach zderzeniowych samochód zdobył 91,9 punktów na 100 możliwych, zdobywając tym samym najwyższe noty w dziedzinie zabezpieczenia przed uderzeniami, ochroną pasażerów i zdolności unikania wypadków.

Pod maską testowanego samochodu siedzi 1,6 l silnik benzynowy wolnossący, który spełnia normy emisji Euro6 i generuje 126 KM przy 6000 rpm oraz 160 Nm maksymalnego momentu obrotowego przy 4600 rpm. Samochód współpracuje z precyzyjną 6-biegową przekładnią manualną i w zupełności wystarczy do codziennej eksploatacji. Auto żwawo przyspiesza i przyjemnie reaguje na gaz, choć podczas wyprzedzania należy uzbroić się w minimum cierpliwości. Dużą zaletą tej jednostki jest brak jakichkolwiek udziwnień w postaci turbin/ start/stop i flirtów, dzięki czemu spodziewamy się długiej żywotności takiego wariantu.

Na papierze auto osiąga setkę w 12,2 oraz 175 km/h prędkości maksymalnej. Średnie spalanie oscyluje w granicach 7,2 l paliwa na 100 km, natomiast pełny zasięg to około 580 km. Na trasie można śmiało zejść do wartości około 6,5 l na 100 km, natomiast w mieście należy liczyć się ze spalaniem wynoszącym nawet 9 l paliwa na 100 km.

Wnętrze Tivoli jest przestronne, przemyślane i nowoczesne. Zastosowane materiały są na ogół dobre, ale niektóre partie mogłyby być lepsze. Obsługa należy do intuicyjnych, choć nieporozumieniem jest brak możliwości ustawienia języka polskiego w menu systemu multimedialnego. 7-calowy ekran dotykowy został zamontowany na odpowiedniej wysokości i charakteryzuje się dobrą rozdzielczością.

Jeśli chodzi o fotele, kierowca na pewno znajdzie dla siebie odpowiednią pozycję. Pasażerowie siedzący z tyłu nie będą narzekać na brak przestronności; podobnie sprawa wygląda z całkiem sporym bagażnikiem – 423 l. Dużym plusem są liczne schowki zlokalizowane w różnych częściach kabiny (te w drzwiach zmieszczą 1,5 l butelkę).

Jak jeździ?

Nie będę ukrywał. Po odebraniu samochodu byłem nieco negatywnie nastawiony i nie wiedziałem, czego się spodziewać. Po tygodniu z Tivoli mogę jednak śmiało powiedzieć, że auto prowadzi się pewnie i stabilnie. Zawieszenie dobrze radzi sobie na dziurawych drogach, jednocześnie nie pozwala na przechyły podczas jazdy po zakrętach. Warto dodać, że układ kierowniczy posiada trzy tryby pracy (Comfort, Normal i Sport).

Widoczność z przodu jest dobra. Jedynie do tyłu pole widzenia ograniczają grubę słupki. Na szczęście jednak Tivoli może zostać wyposażone w kamerę cofania, która znacznie ułatwia manewrowanie samochodem.

Bardzo pozytywnie zaskoczyły nas także czułe i skuteczne hamulce.

Wniosek

SsangYong Tivoli to jakby nie patrzeć, udany model. Oferuje przestronne wnętrze, ładną linię nadwozia i dobre właściwości jezdne. W dodatku kosztuje dobre pieniądze – ceny startują od 56 900 złotych. Nowa koreańska propozycja ma wszelkie zadatki, aby namieszać w swojej klasie.