Infiniti Q50s AWD. Test auta marki, której nie ma już w Polsce. Wielka szkoda

Hybrydy zazwyczaj kojarzą nam się z nudą i totalnym brakiem przyjemności z jazdy. Z założenia mają to być oszczędne auta, które ochronią nasze środowisko. Infiniti modelem Q50s AWD pokazało, że można jednak czerpać radość z podróżowania samochodem z dwoma silnikami.

Przed Wami następca modelu G37, który ze względu na tylko jedną wersję silnikową nie odniósł na naszym rynku wielkiego sukcesu. Teraz ma się to zmienić, ponieważ podczas zakupu Q50 możemy wybierać spośród aż… trzech silników! Jednak bez żartów. Pod maską może się znaleźć na przykład znany z Mercedesa, 170-konny wysokoprężny motor o pojemności 2,2 litra. Takie rozwiązanie może spodobać się europejczykom, którzy do tej pory byli skazani jedynie na paliwożerne V6. Drugą opcją w konfiguratorze (od tego roku) jest dwulitrowa, czterocylindrowa turbobenzyna o mocy 214 koni, również z Mercedesa. Najciekawszą propozycją moim zdaniem jest wspomniana 6-cylindrowa jednostka benzynowa, ale wspomagana przez silnik elektryczny! Taki zestaw znaleźliśmy pod maską naszego egzemplarza i urzekł on nas niesamowicie.

Infiniti-Q50s_tekst_1

Czym? Taki koktajl pod maską zapewnia łącznie 364 konie mechaniczne oraz potężne 546 niutonometrów momentu obrotowego, 5,2 sekundy do setki, prędkość maksymalna wynosząca 250 km/h. Dodajmy do tego średnie spalanie w cyklu mieszanym na poziomie 6,7 litra na 100 kilometrów, i Infiniti Q50s staje się autem godnym uwagi. Ruszając delikatnie spod świateł usłyszymy jedynie metaliczny hałas studzienek kanalizacyjnych, na które właśnie najechaliśmy. Wystarczy jednak mocniej wcisnąć pedał gazu i do naszych uszu zacznie dobiegać przepiękna melodia wygrywana przez sześć cylindrów. Jeśli nadejdzie taka potrzeba, nasz Japończyk jest w stanie przekształcić się z medytującego w ciszy mnicha w walecznego samuraja. Elektryczny moment obrotowy wynoszący 270 Nm jest dostępny od samego 'dołu’ i robi niesamowite wrażenie podczas ruszania. Jak tylko widlasta szóstka włączy się do współpracy, zaczyna się piekło. 364 konie mechaniczne naprawdę potrafią z tym autem zrobić wiele, no i ten dźwięk… Bajka! Prezentowany egzemplarz posiada też napęd na wszystkie koła, co zapobiega wszelkim uślizgom na starcie, a także daje niesamowitą pewność w szybkim pokonywaniu zakrętów. Siedmiobiegowa skrzynia automatyczna działa bez zarzutów, reaguje na polecenia szybko, choć i tak królem w tej kategorii jest dla mnie nadal skrzynia, którą zachwycałem się w BMW 435i. Niewątpliwą zaletę stanowią łopatki przy kierownicy, które stale znajdują się w jednym miejscu, dzięki czemu w zakrętach nie musimy się zastanawiać, której z manetek należy się delikatne klepnięcie w plecy, by zachęcić ją do działania. Ciekawostką jest fakt, że samego silnika elektrycznego można używać przy dosyć wysokich prędkościach. Mnie osobiście udało się jechać tylko na bateriach przy prędkości 100km/h! Dobry sposób na ograniczenie spalania.

Infiniti-Q50s_tekst_2

Stylistycznie również jest nieźle. Z przodu w oczy rzuca się duży chromowany grill o nieregularnym kształcie, przypominającym nieco ten z nowego Lexusa IS. Po bokach przywitają nas skośne reflektory oraz małe kierunkowskazy LED umieszczone w zderzaku. Wszelkiego rodzaju przetłoczenia panują na niemal całej karoserii, zaczynając od maski, poprzez błotniki, drzwi, aż do tylnej klapy i zderzaka, w którym znalazło się miejsce dla dwóch końcówek układu wydechowego. Ale nie martwcie się, podjechałem tym autem do zaprzyjaźnionego blacharza i po dłuższej chwili stwierdził, że by sobie z tym poradził. Całokształt wygląda bardzo dobrze, jednak trochę przeszkadza mi jedna rzecz: zamykając drzwi, czy na przykład klapę bagażnika, dźwięk który temu towarzyszy nie należy to najciekawszych. Miałem wrażenie, że elementy te są wykonane z jakiejś cienkiej blachy i zaraz się rozpadną.

Infiniti-Q50s_tekst_4

Wewnątrz to nieprzyjemne odczucie znika. Materiały, których tu użyto, są najwyższej próby, a spasowanie elementów zasługuje na medal. Nic nie skrzypi, ani nie trzeszczy. Do jakości skóry czy aluminium nie można się przyczepić, a pozostałe fragmenty wykonano z miękkich i przyjemnych w dotyku komponentów. Zasiadając za kierownicą, która moim zdaniem powinna być delikatnie grubsza (grubość kierownicy M-Pakietowej z BMW 435i wciąż jest dla mnie wzorem), ujrzymy przed sobą bardzo ciekawe 'centrum dowodzenia’. Na środku deski rozdzielczej umieszczono aż dwa ekrany dotykowe, 7- i 8-calowy. Górny, większy ekran, służyć nam będzie do wyświetlania wszelkich informacji związanych z systemem nawigacji. Dolny natomiast przejął władzę nad wszystkimi pozostałymi funkcjami, takimi jak klimatyzacja, multimedia, czy ustawienia pojazdu. Na szczęście nie ograniczono się tylko do dotyku, po obu stronach niższego wyświetlacza znajdziemy kilka przycisków odpowiedzialnych za poprawianie naszego samopoczucia w aucie. Możemy więc szybko skorygować temperaturę, czy na przykład włączyć podgrzewanie fotela bez zbędnego przemieszczania się w odpowiednie podmenu. Ciekawą funkcją jest zapisywanie ustawień dla różnych użytkowników. Każde Infiniti sprzedawane jest z czterema kluczykami i do każdego z nich przypisać można maksymalnie czterech użytkowników. Komputer jest w stanie zapamiętać aż 96 ustawień, takich jak: pozycja fotela, kierownicy, lusterek, ustawienia multimediów czy nawet klimatyzacji. Jeśli chodzi o miejsce na tylnej kanapie- krótko mówiąc, nie jest źle. Auto oferuje wystarczającą ilość miejsca dla dwóch osób, nieco więcej niż na przykład w konkurencyjnym BMW Serii 3. Trzecia osoba niestety będzie musiała lekko powyginać nogi, ponieważ między nimi będzie musiała zmieścić pokaźnych rozmiarów tunel środkowy. W bagażniku pomieścimy 400 litrów bagażu, taki wynik to oczywiście 'zasługa’ baterii umieszczonych pomiędzy przestrzenią bagażową a oparciami kanapy.

Infiniti-Q50s_tekst_3

Pomówmy wreszcie o tym, co najciekawsze w tym samochodzie, czyli jak się tym jeździ. To pierwszy seryjnie produkowany samochód osobowy z systemem Drive-by-wire. Co to takiego? System, który pozwolił wyeliminować konwencjonalne mechaniczne połączenie kierownicy z kołami. Polecenia kierującego przekazywane są do komputera, i dopiero stamtąd informacja przekazywana jest do silników elektrycznych sterujących kołami. Co nam to daje? Przede wszystkim eliminację niepotrzebnych i niebezpiecznych ruchów kierownicy podczas jazdy po nierównych drogach. Nawet jeśli ją puścimy, auto i tak będzie jechało prosto. Kolejna zaleta: zmienne przełożenie układu kierowniczego. Gdy komputer wykryje, że musimy na przykład ominąć przeszkodę, skróci przełożenie układu kierowniczego i o wiele szybciej będziemy w stanie skręcić koła w wystarczającym stopniu. Elektronika wyręczy nas także na przykład podczas jazdy na drodze ekspresowej, na delikatnych łukach samochód sam odpowiednio nas pokieruje, nie dając tego odczuć. Trzeba się do tego przyzwyczaić, ale może to się okazać wygodne na długich trasach. Zapytacie zapewne co się stanie, gdy elektronika zwyczajnie nawali. Jest opcja żeby dojechać do serwisu, czy trzeba od razu dzwonić po lawetę? Inżynierowie pomyśleli również o tym. Zamiast jednego komputera sterującego kołami zastosowano aż trzy, więc jeśli jeden ulegnie awarii, pracę przejmie drugi, a później trzeci. W ekstremalnym wypadku, gdy cała elektronika zawiedzie, specjalne sprzęgło połączy kierownicę z tradycyjną kolumną, i otrzymamy mechaniczne połączenie z kołami. System dosyć ciekawy, zobaczymy jak się sprawdzi w przyszłości i w jaki sposób zostanie rozwinięty.

Gdy rozstawałem się z Infiniti Q50s, na mojej twarzy można było zauważyć smutną minę. To pierwsza hybryda, w której się zakochałem. Jeśli tak ma wyglądać przyszłość motoryzacji, to jestem za. Oczywiście nie jest to samochód idealny i chętniej widziałbym go na przykład ze zwyczajnym układem kierowniczym, czy z większym bagażnikiem, ale do ideału jest tu już bardzo blisko! Jakiś czas przed Infiniti 'zabujałem’ się w BMW 435i (oczywiście w porównaniu do Infiniti wybrałbym 335i) i oddałbym za nie wszystko, ale po tym teście to już nie było takie jasne. Musiałbym się mocno zastanowić nad ostatecznym wyborem. Za w pełni wyposażony egzemplarz Q50s AWD, czyli dokładnie taki jakim jeździliśmy, trzeba zapłacić 267 400 złotych. Podstawowa hybryda bez dodatków będzie nas kosztowała około 215 tysięcy złotych, natomiast benzyna oraz diesel odpowiednio: 151 i 144 tysiące złotych. Moim zdaniem jest to świetna alternatywa dla niemieckiej konkurencji! Czekam tylko na edycję Eau Rouge, pod maską której ma się znaleźć silnik z Nissana GT-R, i która wygląda fenomenalnie. Mam nadzieję, że trafi do produkcji seryjnej!

Infiniti-Q50s_tekst_5

+ świetna jednostka napędowa
+ jakość wykonania we wnętrzu
+ ciekawa hybryda!
+ dobra cena

– mały bagażnik
– do Drive-by-wire trzeba się przyzwyczaić

Dane Techniczne:

Napęd
Rodzaj silnika: benzynowy V6 24v + elektryczny
Pojemność: 3498 cm3
Oś napędzana: 4×4
Moc maksymalna: 306 KM / 6800 rpm + 68 KM / 1770-2000 rpm (łącznie 364 KM)
Maks. moment Obr: 350 Nm / 5000 rpm + 270 NM / 1770 rpm (łącznie 546 Nm)
Skrzynia biegów: 7-biegowa automatyczna

Nadwozie
Długość / Szerokość / Wysokość: 4 800 / 1 820 / 1 445 mm
Rozstaw osi: 2850 mm
Pojemność bagażnika w litrach: 400
Masa własna: 1901 kg

Dane eksploatacyjne
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 5,2 s
Prędkość maksymalna: 250 km/h
Zużycie paliwa – trasa: 5,2 l/100km
Zużycie paliwa – miasto: 9,3 l/100km
Zużycie paliwa – cykl mieszany: 6,7 l/100km
Pojemność zbiornika paliwa: 70 litrów
Emisja CO2 [g/km]: 159