Test Volkswagena Golfa VII Variant 2.0 TDI. Asystent długich tras

Pierwsza część trasy już za nami! Pokonaliśmy 1200 km VW Golfem 2.0 TDI w wersji Highline polskimi i niemieckimi autostradami. Przed nami kolejne 800, ale już teraz opowiemy Wam, co ciekawego czai się pod białą karoserią Volkswagena.

Zastanawialiście się nad koncepcją samodzielnie jeżdżących samochodów? Temat jeszcze nie tak dawno pojawiający się tylko w filmach science fiction, powoli staje się rzeczywistością. Weźcie pod uwagę chociażby eksperymentalne samochody Google przemierzające drogi Kalifornii. Statystyki pokazują, że idzie im to bardzo dobrze.

Co jednak z nami – aktywnymi kierowcami, fanami motoryzacji, dla których kręcenie kółkiem i niewygodne wciskanie twardych pedałów to czysta przyjemność? Wyobrażacie sobie podróż samochodem za kierownicą niczym taksówką, czy pociągiem?

Namiastkę takich emocji zafundował nam w podróży przez Europę VW Golf. I muszę Wam powiedzieć, że to przyjemne uczucie. Na pewno nie chciałbym być wożony przez samochód do pracy, czy na zakupy, bo kierowanie samochodem sprawia mi frajdę. Ale gdy w perspektywie mamy 16 godzin za kierownicą?

Monotonna jazda autostradowa, ze stałą, nie tak zawrotną prędkością nudzi się. Później pojawia się znużenie, często też błędy. Gdy nic się na drodze nie dzieje, myślami jesteśmy daleko od trasy. Przyznajcie, że zdarza Wam się zagapić i zacząć za późno hamować, czy nieumyślnie najechać na hałasujące linie boczne. Dwa systemy obecne w naszym Golfie rozwiązują ten problem.

Aktywny tempomat dba o to, że auto zwalnia i przyspiesza. Umieszczony w przednim zderzaku radar wykrywa samochody jadące przed nami i sam dostosowuje do nich naszą prędkość. Odległość od auta można ustawić według preferencji dzięki czemu nawet w gęstym ruchu w okolicach niemieckich metropolii nie musiałem angażować nóg do jazdy. Bardzo wygodne i działa bezbłędnie.

Opiekę nad kierownicą sprawuje asystent opuszczania pasa Lane Assist. Wykrywa linie pasa ruchu po którym jedziemy i kontruje kierownicą, aby zapobiec ich przekroczeniu. To okazuje się najbardziej przydatne w momencie, gdy jesteśmy już trochę zmęczeni i mniej skupieni. W takim wypadku jedyne, do czego będziemy samochodowi potrzebni to informacja, że siedzimy na fotelu kierowcy i kontrolujemy drogę – przez trzymanie kierownicy i jakąkolwiek ingerencję w układ.

VW Golf VII Variant 2.0 TDI interior

Z pewnością powyższe systemy zwiększają komfort jazdy. Nie jest niezbędne nasze ciągłe skupienie, przez co trasa aż tak nie męczy. Całe szczęście Lane Assist agresywnym dźwiękiem przypomina, że jest tylko asystentem i nie będzie prowadził za nas. Jednak biorąc pod uwagę skuteczność dwóch powyższych systemów, jestem pewien, że teoretycznie VW Golf byłby w stanie pokonać tę trasę beze mnie!

Więcej szczegółów z trasy wkrótce, pozdrawiamy spod Stuttgartu! Poniżej do obejrzenia krótki film, jak Lane Assist radzi sobie z kierownicą.