[XXL TEST] Mercedes Sprinter Pkab 319 CDI. Dla przedsiębiorcy z klasą

Sprintery są wszędzie. Wożą nasze nowe laptopy, mrożonki, części zamienne do naszych samochodów, niespokojnych nocnych imprezowiczów do najdroższych hoteli w mieście, walczących o życie, ekipy remontujące nasze mieszkania i wiele, wiele więcej. Mercedes ma ugruntowaną pozycję na rynku samochodów dostawczych. Od debiutu w 1995 zdążył zalać całą Europę pokonując miliardy kilometrów. Gdy pojawiła się możliwość spędzenia kilku dni z jednym z nich, zdecydowałem się w ciemno.

Wspólnie z bliźniaczym VW Crafterem, Sprinter występuje w wielu wariantach. Możemy wybierać z czterech długości nadwozia, trzech wysokości dachu a dopuszczalna masa całkowita waha się od 3 do 5 ton. Zabudowa też może być różna. Klasyczna furgonetka, przeszklone kombi do przewozu osób, a może rama pod zabudowę skrzyniową? Silniki benzynowe i diesla od 95 do 258 KM. Pozostaje tylko przebrnąć przez baaardzo szczegółową listę wyposażenia dodatkowego i można jechać.

Mercedes Sprinter

W moje ręce trafiła nietypowa wersja. Na parkingu mnie zaskoczył. L4H3, czyli najdłuższy i najwyższy. Na żywo jest wielki. W środku można stanąć wyprostowanym, są dwa rzędy foteli dla 6 osób, a z tyłu niczym owadzi odwłok, pełnowymiarowa przestrzeń ładunkowa. Ponad 7 metrów długości i 3 wysokości. Największy samochód jakim dotychczas jeździłem to Vito, który przy tym wyglądał jak miejski samochód.

Potulny kolos

Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów było mi potrzebne na wyczucie niezwykłych gabarytów samochodu. Trzeba cały czas pamiętać o niemal dwukrotnie dłuższym niż w normalnym aucie rozstawie osi. Przypominałem sobie najazdy, jakie robią kierowcy autobusów, żeby nie ściąć żadnego słupa. Pierwsze cofanie? Można jedynie patrzeć w lusterka i modlić się, żeby bezpośrednio z tyłu nic nie stało. Nie wspomnę niepokoju przy każdym wjeździe do tunelu.

Wystarczył jeden dzień, by zobaczyć, że jazda nie jest trudna. Z pomocą przyszedł komplet czujników na przednich narożnikach i kamera cofania nad drzwiami załadunkowymi. W dużej mierze polegamy na lusterkach, ale są tak ogromne, że wszystko w nich widać. Po powrocie do normalnego samochodu strasznie mi ich brakowało. Parkowanie na kopertę i wjazdy tyłem w bramę okazały się bajecznie proste, nawet przyjemniejsze niż osobówką. Siedzi się bardzo wysoko, co daje poczucie bezpieczeństwa i świetną widoczność we wszystkie strony. Widać, co dzieje się w korku, na skrętach warunkowych nie zaskoczy nas żadne auto wyskakujące zza samochodu.

Mercedes Sprinter tył

Ociężały?

Przedstawiony Sprinter waży 2,7 tony. Biorąc pod uwagę DMC (dopuszczalna masa całkowita) równą 3,5 tony, na ‘pakę’ możemy załadować jeszcze samochód pokroju Skody Citigo . Nawet w pełni dociążony Mercedes nie przejawiał zadyszki. To wszystko dzięki najmocniejszemu silnikowi diesla – trzylitrowej jednostce V6. Rozwija moc 190 KM, ale nie to jest najważniejsze. To ogromny moment obrotowy (440 Nm) odpowiada za ciąg w dolnej partii obrotów sprawiając, że biały kolos przyspiesza z lekkością. Nie zauważyłem też, żeby był nadmiernie głośny.

Połączenie tego silnika z drugą co do wielkości DMC to niewykorzystany potencjał. Silnik wydaje się stworzony do przewożenia najcięższych ładunków. W przypadku 3,5 tonowej wersji nie jest potrzebna aż taka moc. Co innego, jeżeli liczy się zazwyczaj nieistotne przyspieszenie do 100 km/h. Mercedesowi z wysokoprężną V6 zajmuje to 13 sekund, czyli na poziomie przeciętnej osobówki. Taki Sprinter ruszając spod świateł jest naprawdę godzien swojej nazwy.

Sprinter szczegóły

Jazda tak dużym samochodem naprawdę sprawia przyjemność. Prędkość odbiera się inaczej, ciężkie auto prowadzi się bardzo stabilnie. Z racji dużej powierzchni, podmuchy boczne są wyczuwalne. Ewentualne kontrowanie kierownicą jest bardzo intuicyjne i precyzyjne. Na nierównościach i w zakrętach zawieszenie nie zawodzi. Automatyczna skrzynia biegów pozwala skupić się na jeździe i manewrach, ale jest nieco ospała. Sporo czasu zajmuje jej redukcja i zdarza jej się przeciągnąć bieg zbyt długo. Całe szczęście dźwignia jest w zasięgu ręki czy kolana, wystarczy popchnąć ją od siebie by samodzielnie przełączyć go na wyższy.

Liczy się wnętrze. Z przodu

Sprinter jest zupełnie inny niż spartańskie niegdyś furgonetki. Materiały są toporne, ale projekt konsoli schludny. Spełnia dzisiejsze minimum oczekiwań jak klimatyzacja, tempomat i niezłej jakości audio z CD/MP3, a nawet oferuje więcej. Do dyspozycji jest dużo półek i schowków, gdzie można coś szybko rzucić. Najwygodniej usiądzie kierowca w fotelu na poduszce powietrznej. Każda nierówność jest tłumiona niczym w ciężarówce, co pozwala komfortowo pokonywać długie, dziurawe kilometry. Zabrakło mi niestety podłokietnika dostępnego jako opcja. Dwóch dorosłych pasażerów na podwójnym siedzeniu też nie będzie narzekać, choć przydałaby się możliwość regulacji kąta nachylenia oparcia.

Sprinter wnętrze

Z tyłu

Atrakcje zaczynają się w drugim rzędzie. Dostajemy się do środka przez elektrycznie przesuwane drzwi boczne. Szeroka trzyosobowa kanapa zadowoli nawet najbardziej wymagających, a po dłuższej podróży można sobie ulżyć wstając i prostując się we wnętrzu. Za fotelami zmieszczą się podręczne bagaże. Gdyby tylko siedziska były umieszczone nieco wyżej, pasażerowie mogliby też cieszyć się lepszym widokiem do przodu.

Sprinter drzwi

Jeszcze bardziej z tyłu

Tu znajduje się całe sedno samochodu. Dwuskrzydłowe drzwi można zablokować na otwarciu 90 lub 270 stopni wykorzystując magnesy na ściankach. Wejście do obszernej przestrzeni ładunkowej ułatwia próg. W wersji osobowo-towarowej jest ona ograniczona przez drugi rząd siedzeń do ok. 10m3. Mimo to, do środka zmieści się praktycznie wszystko. W przypadku przeprowadzki nie ma potrzeby rozkręcania nawet największych mebli. Regularny kształt zaburzają wyłącznie wystające nadkola.

Mercedes Sprinter paka

Użytkowy, ale elegancki

Na pierwszy rzut oka to bus jak każdy inny – ma wozić towary. Biały kolor też nie robi już na nas wrażenia. Wystarczy jeszcze chwila, by zorientować się, że jest nietypowy. Przede wszystkim czarne listwy ochronne są w kolorze nadwozia. Zamiast użytkowych, stalowych felg są aluminiowe siedemnastki o ładnym wzorze. Z przodu chromowane żebra na atrapie chłodnicy i soczewkowe reflektory bi-xenonowe. To wszystko podkreśla jego elegancję. W takiej konfiguracji to prawdziwy Mercedes wśród dostawczaków. Z roboczego auta staje się dostojnym narzędziem pracy.

Mercedes Sprinter reflektory

Idealnie spisze się w mniejszej firmie. W godzinach pracy jako samochód dostawczy, po godzinach szef z dużą rodzina może nim jechać na wakacje. Wyobrażam sobie też szóstkę poważnych biznesmenów w garniturach jadących na targi, czy na konferencję z ładownią wypełnioną próbkami i sprzętem, który chcą zaprezentować. Obecnie to najlepszy moment na zakup podobnej wersji, gdyż można liczyć na spore zniżki – w salonach właśnie pojawiła się najnowsza generacja Sprintera. Być może warto się zainteresować, szerokie możliwości personalizacji pozwolą dopasować go do każdych potrzeb. A jeżeli jeszcze nie jeździliście dużym samochodem dostawczym – gorąco polecam spróbować!

Dane Techniczne:
Napęd
Rodzaj silnika: V6 turbodiesel
Pojemność: 2987 cm3
Oś napędzana: tylna
Moc maksymalna/przy obr.: 190 KM / 3800 rpm
Maks. moment Obr/przy obr.: 440 Nm / 1600-2600 rpm
Skrzynia biegów: 6-biegowa, automatyczna
Nadwozie
Długość / Szerokość / Wysokość: 7345/1993/3055 mm
Rozstaw osi: 4325 mm
Pojemność ładowni: ok. 10 m3
Masa własna: 2736 kg
Dane eksploatacyjne producenta (test)
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 13,1 s
Prędkość maksymalna: b.d.
Zużycie paliwa – trasa: 8,6 l/100km (9-10)
Zużycie paliwa – miasto: 12,2 l/100km (12,8)
Zużycie paliwa – cykl mieszany: 9,9 l/100km (11,2)
Pojemność zbiornika paliwa: 75 litrów
Emisja CO2 [g/km]: 262

Cena podstawowej wersji – 83 850 zł + VAT
Cena podstawowej wersji 319CDI L4H3 – 157 039 zł
Cena testowanego egzemplarza – ok. 205 000 zł